Chyba wszyscy lubimy informacje o wszechświecie na Sadisticu. Znalazłem w Internecie ciekawy artykuł, może kogoś zainteresuje.
Ale zanim zaczniemy, może krótka informacja z wikipedii czym są egzoplanety.
Egzoplaneta (planeta pozasłoneczna) - planeta znajdująca się w układzie planetarnym, krążąca wokół gwiazdy (lub gwiazd) innej niż Słońce.
Najczęściej pozasłoneczne układy planetarne znacznie różnią się od Układu Słonecznego, co po części może być pozorem wynikającym z niedoskonałości metod ich wykrywania. Analizy sugerują, że niektóre spośród układów zawierających planetę na bardzo ekscentrycznej orbicie, w rzeczywistości mogą być złożone z kilku planet na orbitach prawie kołowych.
Liczba ESI to klasyfikacja planet względem ich podobieństwa do Ziemi. “0″ to znikome podobieństwo, a “1″ to praktycznie druga Ziemia. Planety które nas szczególnie interesują, to ciała niebieskie z przedziału 0,8-1,0. Mają skalistą powierzchnię, atmosferę i umiarkowaną temperaturę. Pamiętajcie jednak, że ESI nie oznacza stopnia “zamieszkiwalności”.
W samym artykule autor przedstawia 9 planet, które mogą być dobrym materiałem na "dom" dla ludzi w przyszłości.
Gliese 581 d (0,50 ESI)
Choć powyższa wizualizacja nie wygląda przyjaźnie, to planeta “d” tego układu ma prawdopodobnie wodę w stanie ciekłym, “chmurzastą” atmosferę i ciepłe deszcze zlewające skalistą powierzchnię. Niski ranking ESI wynika przede wszystkim z prawie dwukrotnie większej grawitacji. Spacer po takim środowisku byłby męczący i niebezpieczny.
Mars (0,64 ESI)
Marzenia o podboju i zasiedleniu Marsa nie umrą do czasu wynalezienia odpowiednio wydajnego napędu do podróży między systemami gwiezdnymi – jak się pewnie domyślacie, nie zdarzy się to zbyt szybko.
Świeżo skomponowana lista straciła wielu pewniaków po dokładniejszych badaniach. Za to jednym z wygranych w tym wyścigu stał się nasz wspaniały, czerwony Mars. Jego ranking wzrósł do pokaźnych 0,64 ESI i uplasował go na granicy ekosfery Słońca. Co to właściwie dla nas oznacza? Kim Stanley Robinson odpowiedział na to pytanie w swojej marsjańskiej trylogii, opowiadającej szczegółowo o terraformowaniu martwej skały w tętniący życiem raj na… Marsie. Polecam gorąco tę lekturę.
HD 40307 g (0,67 ESI)
Ta niepozorna planeta to stosunkowo nowe odkrycie. Prawdopodobnie ma bardzo przyjaźnie wyregulowany cykl dobowy i wodę w stanie ciekłym. Niestety, nowy system kwalifikacji raczej wyklucza istnienie życia na tej planecie. Nie przejmowałbym się jednak tym faktem. Dopóki nie zajrzymy na jej powierzchnię, nie będziemy wiedzieli o niej nic poza matematycznymi symulacjami i przypuszczeniami.
Ważne jest za to jedno – “g” leży dokładnie centralnie w ekosferze gwiazdy, a to bardzo dobry znak. Jest też największym globem ze wszystkich zaobserwowanych, i to akurat nie zawsze jest dobrą wiadomością. Kilku astronomów sugeruje, że może to być niewielka planeta gazowa, która “oszukuje” odczyty, przebierając się gęstą atmosferą za wielki, skalisty byt, siedmiokrotnie większy od Ziemi.
Gliese 163 c (0,68 ESI)
Kolejny olbrzym skalisty. Jest z nim jednak pewien kłopot. Oceany mają na niej średnio komfortową temperaturę 60 st. C. Bez terraformowania świat ten nie nada się na zasiedlenie. Ale życie bardzo lubi takie temperatury. Wszelkiego rodzaju mikroby mogą czuć się tam jak śliwki w kompocie. Niestety, byłby to dodatkowy czynnik ryzyka podczas ewentualnej wizyty.
Tau Ceti e (0,74 ESI)
Tau Ceti e krąży wokół gwiazdy bardzo podobnej do naszego Słońca, z tą różnicą, że emituje jedynie połowę energii w porównaniu z naszą gwiazdą. Dzięki temu “e” nie jest przegrzana mimo bardzo dużej bliskości względem Tau Ceti. Układ ma około 9 miliardów lat, więc ewentualni mieszkańcy planety mieli dużo czasu, by dostosować się do panujących warunków.
Kepler-22b (0,75 ESI)
Czy nie wygląda pięknie? Jest od nas bardzo daleko, bo aż 600 lat świetlnych. Planeta prawie 2,4 razy większa od Ziemi wydaje się idealną kandydatką na nowy dom. Niestety, nie wiemy, czy jest skalista ani czy ma atmosferę. Jeżeli ją ma, to temperatura na niej wynosi około -11 st. C. Znośnie. Miejmy nadzieję, że efekt cieplarniany nie zniszczy naszych nadziei, bo wtedy temperatura wyniesie 460 st. C. Rok liczy sobie 290 dni. Gwiazdka zawsze nadchodziłaby wcześniej…
Gliese 667C c (0,79 ESI)
Wysoki współczynnik ESI zapowiada życie na “c”. Co ciekawe, planeta prawdopodobnie nie rotuje. Tam gdzie dochodzi światło, mogą być idealne warunki do życia. Temperatura wynosi przyjemne 29 st. C, a trzy gwiazdy gwarantują spektakularne widoki na niebie. Światło dociera do powierzchni głównie w zakresie podczerwieni.
Gliese 581 g (0,82 ESI)
Historia odkrycia tej planety była dość skomplikowana. Raz pojawiała się w analizach, innym razem znikała. Wreszcie znalazła sobie topowe miejsce w zestawieniu z niebagatelnym współczynnikiem ESI.
“g” jest oddalona od nas o 20 lat świetlnych – to dobra nowina dla przyszłych pokoleń. Ma swoją wiecznie ciemną stronę, co uczyni życie na niej znacznie ciekawszym (wyobrażacie sobie wyprawy odkrywcze na mroczny “dziki zachód”?). Grawitacja jest niemalże taka sama jak na Ziemi.
Źródło: nauka.gadzetomania.pl / Mariusz Kamiński
Wiem, że artykuł do najdłuższych nie należy, ale może chociaż ktoś zainteresuje się tą tematyką .
Ale zanim zaczniemy, może krótka informacja z wikipedii czym są egzoplanety.
Egzoplaneta (planeta pozasłoneczna) - planeta znajdująca się w układzie planetarnym, krążąca wokół gwiazdy (lub gwiazd) innej niż Słońce.
Najczęściej pozasłoneczne układy planetarne znacznie różnią się od Układu Słonecznego, co po części może być pozorem wynikającym z niedoskonałości metod ich wykrywania. Analizy sugerują, że niektóre spośród układów zawierających planetę na bardzo ekscentrycznej orbicie, w rzeczywistości mogą być złożone z kilku planet na orbitach prawie kołowych.
Liczba ESI to klasyfikacja planet względem ich podobieństwa do Ziemi. “0″ to znikome podobieństwo, a “1″ to praktycznie druga Ziemia. Planety które nas szczególnie interesują, to ciała niebieskie z przedziału 0,8-1,0. Mają skalistą powierzchnię, atmosferę i umiarkowaną temperaturę. Pamiętajcie jednak, że ESI nie oznacza stopnia “zamieszkiwalności”.
W samym artykule autor przedstawia 9 planet, które mogą być dobrym materiałem na "dom" dla ludzi w przyszłości.
Gliese 581 d (0,50 ESI)
Choć powyższa wizualizacja nie wygląda przyjaźnie, to planeta “d” tego układu ma prawdopodobnie wodę w stanie ciekłym, “chmurzastą” atmosferę i ciepłe deszcze zlewające skalistą powierzchnię. Niski ranking ESI wynika przede wszystkim z prawie dwukrotnie większej grawitacji. Spacer po takim środowisku byłby męczący i niebezpieczny.
Mars (0,64 ESI)
Marzenia o podboju i zasiedleniu Marsa nie umrą do czasu wynalezienia odpowiednio wydajnego napędu do podróży między systemami gwiezdnymi – jak się pewnie domyślacie, nie zdarzy się to zbyt szybko.
Świeżo skomponowana lista straciła wielu pewniaków po dokładniejszych badaniach. Za to jednym z wygranych w tym wyścigu stał się nasz wspaniały, czerwony Mars. Jego ranking wzrósł do pokaźnych 0,64 ESI i uplasował go na granicy ekosfery Słońca. Co to właściwie dla nas oznacza? Kim Stanley Robinson odpowiedział na to pytanie w swojej marsjańskiej trylogii, opowiadającej szczegółowo o terraformowaniu martwej skały w tętniący życiem raj na… Marsie. Polecam gorąco tę lekturę.
HD 40307 g (0,67 ESI)
Ta niepozorna planeta to stosunkowo nowe odkrycie. Prawdopodobnie ma bardzo przyjaźnie wyregulowany cykl dobowy i wodę w stanie ciekłym. Niestety, nowy system kwalifikacji raczej wyklucza istnienie życia na tej planecie. Nie przejmowałbym się jednak tym faktem. Dopóki nie zajrzymy na jej powierzchnię, nie będziemy wiedzieli o niej nic poza matematycznymi symulacjami i przypuszczeniami.
Ważne jest za to jedno – “g” leży dokładnie centralnie w ekosferze gwiazdy, a to bardzo dobry znak. Jest też największym globem ze wszystkich zaobserwowanych, i to akurat nie zawsze jest dobrą wiadomością. Kilku astronomów sugeruje, że może to być niewielka planeta gazowa, która “oszukuje” odczyty, przebierając się gęstą atmosferą za wielki, skalisty byt, siedmiokrotnie większy od Ziemi.
Gliese 163 c (0,68 ESI)
Kolejny olbrzym skalisty. Jest z nim jednak pewien kłopot. Oceany mają na niej średnio komfortową temperaturę 60 st. C. Bez terraformowania świat ten nie nada się na zasiedlenie. Ale życie bardzo lubi takie temperatury. Wszelkiego rodzaju mikroby mogą czuć się tam jak śliwki w kompocie. Niestety, byłby to dodatkowy czynnik ryzyka podczas ewentualnej wizyty.
Tau Ceti e (0,74 ESI)
Tau Ceti e krąży wokół gwiazdy bardzo podobnej do naszego Słońca, z tą różnicą, że emituje jedynie połowę energii w porównaniu z naszą gwiazdą. Dzięki temu “e” nie jest przegrzana mimo bardzo dużej bliskości względem Tau Ceti. Układ ma około 9 miliardów lat, więc ewentualni mieszkańcy planety mieli dużo czasu, by dostosować się do panujących warunków.
Kepler-22b (0,75 ESI)
Czy nie wygląda pięknie? Jest od nas bardzo daleko, bo aż 600 lat świetlnych. Planeta prawie 2,4 razy większa od Ziemi wydaje się idealną kandydatką na nowy dom. Niestety, nie wiemy, czy jest skalista ani czy ma atmosferę. Jeżeli ją ma, to temperatura na niej wynosi około -11 st. C. Znośnie. Miejmy nadzieję, że efekt cieplarniany nie zniszczy naszych nadziei, bo wtedy temperatura wyniesie 460 st. C. Rok liczy sobie 290 dni. Gwiazdka zawsze nadchodziłaby wcześniej…
Gliese 667C c (0,79 ESI)
Wysoki współczynnik ESI zapowiada życie na “c”. Co ciekawe, planeta prawdopodobnie nie rotuje. Tam gdzie dochodzi światło, mogą być idealne warunki do życia. Temperatura wynosi przyjemne 29 st. C, a trzy gwiazdy gwarantują spektakularne widoki na niebie. Światło dociera do powierzchni głównie w zakresie podczerwieni.
Gliese 581 g (0,82 ESI)
Historia odkrycia tej planety była dość skomplikowana. Raz pojawiała się w analizach, innym razem znikała. Wreszcie znalazła sobie topowe miejsce w zestawieniu z niebagatelnym współczynnikiem ESI.
“g” jest oddalona od nas o 20 lat świetlnych – to dobra nowina dla przyszłych pokoleń. Ma swoją wiecznie ciemną stronę, co uczyni życie na niej znacznie ciekawszym (wyobrażacie sobie wyprawy odkrywcze na mroczny “dziki zachód”?). Grawitacja jest niemalże taka sama jak na Ziemi.
Źródło: nauka.gadzetomania.pl / Mariusz Kamiński
Wiem, że artykuł do najdłuższych nie należy, ale może chociaż ktoś zainteresuje się tą tematyką .