@ups: po pierwsze, uczelnia prywatna.... a to już było po wprowadzeniu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, dzięki której wprowadzono umowy o świadczenie usług edukacyjnych. Rozmowa z dziekanem była, oczywiście że zapowiedział mi usunięcie z uczelni, dodając że "chyba pan sobie nie wyobraża teraz uzyskanie pozytywnych ocen", na co ja zapowiedziałem im nagłośnienie sprawy i proces, bo tak się składa, że mój ojciec był AKowcem, a jego oddział partyzantów szedł na pomoc walczącej Warszawie, kiedy został rozbity przez kolumnę niemieckich wozów pancernych pod Kampinosem. Ów doktorek powiedział coś, co w bezpośredni sposób naruszyło moje dobra osobiste (pamięć o zmarłym ojcu), więc dałem im wybór -- albo doktorek przeprosi przy całej grupie i wycofa swoje stwierdzenie, albo spotkamy się w sądzie, w tym także o wywołanie szantażem sytuacji, która uniemożliwia mi kontynuację studiów na uczelni. Rok skończyłem, a potem przeniosłem się na UW na kierunek bliższy kierunkowi mojej kariery (studia pedagogiczne > translatorskie). Nie mierzcie innych swoją miarą. Jeśli ktoś nie ma odwagi bronić swoich poglądów, to jego sprawa. Nie oceniam, macie prawo siedzieć cicho, jak większość ludzi w Polsce. Ale bez pyszczenia to można kogoś nawet i za fraki wyprowadzić.
(p.s. jak będziecie mieli więcej lat niż te 16-23, które widnieją w profilach, to nauczycie się, jak szanować swój światopogląd -- ja miałem wtedy lat 27)