Ponoć dopiero po 1,5 km się zatrzymał. Nie wiadomo, czy sam się kapnął, czy postronni go wyhamowali.
Brak info jak do tego doszło itp.
Pytanie do ekspertów: Czy to możliwe, że całe auto było w martwym polu podczas tej akcji oraz że nie poczuł nic podczas kolizji?