Czyli jak 25 lat temu rodziła się ustawa o amnestii, dzięki której ludzie skazani na karę śmierci wyjdą z pierdla po 25 latach, gdyż popełnione przez nich zbrodnie były ich nieszczęściem i trzeba im było pomóc. Nadredaktor Szechter przemawia:
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:48
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 2:25
🔥
Śmierć na tankowcu
- teraz popularne
Pan Nadredaktor Szechter kiedy zasiadał w Sejmie (było to na początku lat '90) bardzo często grał współczuciem, empatią i innymi wielkodusznymi i oświeconymi pojęciami aby pozwolić pozwolić prześliznąć się czerwonym gnidom do postpeerelowskiej rzeczywistości (sam zresztą jest czerwony jak sztandar ZSRR). I tak, według niego nieszczęśnikami byli np. Agenci SB - no bo przecież zmuszono ich do współpracy, zastraszano, złamano itd (pomijając fakt, że wielu kapowało za granty od władzy), sami SB-cy - no bo przecież oni musieli pracować jak im kazano, a że byliśmy pod butem ZSRR to cóż było robić, a już wszystkie Jaruzelskie, Kiszczaki, Kanie i inne skur**syny to według Nadredaktora postacie z dramatu greckiego! Ech.... Co do samej amnestii wtedy uchwalonej - myślę, że jeszcze ówczesny układ nie był na 100% pewien czy nikt nie dobierze im się do skóry i nie oskarży np. o zdradę i po prostu weźmie i ich powywiesza (co wyszło by tak na prawdę naszej Ojczyźnie na zdrowie).