Ja mieszkam w mieście, średnim, na przedmieściach. To taki kompromis pomiędzy większym miastem a wsią. Blisko mam las i mogę zrobić ognisko/grilla, pochodzić po wzgórzach, oglądać krajobrazy. Nie mógłbym wytrzymać między szarymi blokami, morzem betonu, ciągłym hałasem i korkami. Po co to komu. Jeśli miałbym wybierać wolałbym wieś - własne podwórko, można robić co się chce, postawisz kosz czy bramki do gry, masz sad, prywatny garaż, warsztacik, świeże powietrze, spokój. Nie widzę żadnych zalet dużego miasta, chyba poza dostępem do większych sklepów (ale przecież do supermarketu jeździ się raz na tydzień na większe zakupy) no i praca - choć dziś ze wsi do pracy tak samo szybko dojedziesz niż przez te wszystkie korki w głębi miasta. W dodatku pojebane czynsze (tak naprawdę mieszkanie nigdy nie jest twoje, dopóki płacisz czynsz - mówię o blokach). Tak naprawdę wielko-mieszczanie mają gorzej i więcej stresu i pewnie z zazdrości się dowartościowują nie wiem tak naprawdę czym.