W pewnym większym Polskim mieście odbywał się festyn, na który zjechali się goście z całej europy. Oczywiście gdy zabawa dobiegła końca, trzeba było wrócić do domów/hoteli czy znajomych.
Jakoś po 3ciej pod przystanek podjechał autobus. Oczywiście gdy wszyscy czekający na niego wsiedli, kierowca odjechał.
Trochę się zdziwił, bo gdy przez odjazdem spojrzał w lusterko, okazało się że w autobusie siedzi parę murzynów, latynosi, grupka arabów, 2 kolesi mówiących do siebie po niemiecku, ktoś krzyczący coś po rusku, 2 chudzielców z wielkimi nosami liczących drobne, ludzie ze szmatami na głowy, a na końcu autobusu darła mordy grupa, wydawałoby się upośledzonych umysłowo ludzi, jednak po akcencie z jakim krzyczeli można było rozpoznać rodowitych brytyjczyków. Ogólnie spora epika, jednak jedynym Polakiem był kierowca.
Autobus więc ruszył przed siebie. Niestety, zły stan techniczny pojazdu, jak i drogi, sprawiły że na ostrym zakręcie, tuż nad stromym urwiskiem autobus wypadł z drogi. Kierowcy udało się wyskoczyć w ostatniej chwili, jednak wszyscy pasażerowie spadli.
Autobus stanął w płomieniach, a krzyki umierających w płomieniach pasażerów przerwał huk wybuchu baku.
Kierowca z niedowierzaniem podniósł się z ziemi, rozejrzał się- ubranie całe. Ani jednego zadrapania, nawet siniaka nie znalazł.
-Uf- Pomyślał. -Trochę szkoda autobusu, no ale najważniejsze że nikomu nic się nie stało.
Jakoś po 3ciej pod przystanek podjechał autobus. Oczywiście gdy wszyscy czekający na niego wsiedli, kierowca odjechał.
Trochę się zdziwił, bo gdy przez odjazdem spojrzał w lusterko, okazało się że w autobusie siedzi parę murzynów, latynosi, grupka arabów, 2 kolesi mówiących do siebie po niemiecku, ktoś krzyczący coś po rusku, 2 chudzielców z wielkimi nosami liczących drobne, ludzie ze szmatami na głowy, a na końcu autobusu darła mordy grupa, wydawałoby się upośledzonych umysłowo ludzi, jednak po akcencie z jakim krzyczeli można było rozpoznać rodowitych brytyjczyków. Ogólnie spora epika, jednak jedynym Polakiem był kierowca.
Autobus więc ruszył przed siebie. Niestety, zły stan techniczny pojazdu, jak i drogi, sprawiły że na ostrym zakręcie, tuż nad stromym urwiskiem autobus wypadł z drogi. Kierowcy udało się wyskoczyć w ostatniej chwili, jednak wszyscy pasażerowie spadli.
Autobus stanął w płomieniach, a krzyki umierających w płomieniach pasażerów przerwał huk wybuchu baku.
Kierowca z niedowierzaniem podniósł się z ziemi, rozejrzał się- ubranie całe. Ani jednego zadrapania, nawet siniaka nie znalazł.
-Uf- Pomyślał. -Trochę szkoda autobusu, no ale najważniejsze że nikomu nic się nie stało.