Najbardziej mnie zawsze rozjebuje to tłumaczenie, że cena paliwa rośnie DZISIAJ bo jakiś szyb rozjebało, albo tankowiec się spuścił koło Alaski albo że był atak na rurociąg (albo wręcz że jest RYZYKO ataku) gdzieś w Afryce a przecież my 95% paliwa bierzemy z Rosji, a nie z Bliskiego Wschodu, Ameryki czy Afryki i większość jest z kontraktu DŁUGOTERMINOWEGO (przeważnie rok-dwa do przodu) gdzie cena paliwa jest STAŁA. A już konkretnie mnie rozpierdala odnoszenie cen u nas na stacji w stosunku do cen z giełdy (które są o 20-30% wyższe niż w kontraktach długoterminowych z rafineriami) a przecież na giełdzie skupuje się/sprzedaje niedobory/nadwyżki (głównie pokrywa niedobory) w momencie kiedy nie jesteśmy w stanie ich pokryć z kontraktów długoterminowych (a Polska od bodajże 1993 roku nie miała sytuacji niedoboru bo za to własnie płacimy spółce-krzak Gudzowatego 0,1% od każdej umowy gazowej/paliwowej z Rosją żeby była w niej klauzula o pokryciu niedoboru po cenie z umowy a nie rynkowej)