Człowiekowi się spieszy do pracy, szkoły, dziewczyny a tu stoi głupia pizda i myśli że będą czekać na nią.
Ostatnio w pociągu rozmawiałem z młodą kobietą, co najlepsze wojskową, i opowiedziała mi ciekawą historię. Jechała kiedyś pociągiem i na jego docelowej stacji miała przesiadkę w ostatni pociąg do swojej miejscowości, bilet już kupiony, a pociąg którym jechała spóźniał się. Zgłosiła konduktorowi, że o takiej godzinie z takiego peronu odjeżdża jej ostatni pociąg, jeśli ten którym jechała dojedzie z opóźnieniem większym niż 10 minut to do swojej miejscowości dojedzie dopiero jutro. I o dziwo istnieje przepis, który mówi, że jeśli ma się przesiadkę na pociąg i jest to ostatni pociąg w tym kierunku to musi on czekać aż dojedziesz i przesiądziesz się.
Mówiła mi, że ludzie chcieli ją zabić gdy wsiadła z dwugodzinnym opóźnieniem, tylko ona i wtedy dopiero pociąg ruszył
Panowie konduktorzy [tak się mówi na facetów zielonych kubraczkach, prawda?] twierdzą, że opóźnienia są spowodowane kiepskim stanem szyn czy podkładów.
A tak od czapy teraz, wracałem z półtora miesiąca temu do domu. Wsiadłem o 17:50 na Gdańskim w Warszawie do pociągu. Pociąg pełen, ludzie zmęczeni, zjebani po całym dniu pracy. Dojeżdżamy do Legionowa o 18:30 i stoimy 5 minut, 10 minut, 15 minut, 20 minut.... Ludzie się wkurwiają co się dzieje, a okazało się, że pijany w 3 dupy koleś, mocno po 40, ubrany w ujebane dresy wpadł między pociąg a peron. Przyciął w wałka, że stracił przytomność, bo mu się głupio zrobiło [a wódą jebało od niego na 10 metrów] i trzeba było czekać na przyjazd pogotowia i policji - miśkom się nie śpieszyło. Pociąg ruszył po półtorej godziny postoju. Ba, przez tą sytuację stały 2 czy 3 pociągi w takim ładnym rządku.
pociagi maja sygnalizacje swietlna, jezdzi sporo pociagow nie tylko z ludzmi ale tez towarami, istnieja ograniczenia predkosci na poszczegolnych odcinkach trasy... jest wiele czynnikow.
jak chceta narzekac na pociagi to jedzta do rosji albo na ukraine -.- ja po takiej wyciecze bardzo chwale sobie pkp xd
Ostatnio w pociągu rozmawiałem z młodą kobietą, co najlepsze wojskową, i opowiedziała mi ciekawą historię. Jechała kiedyś pociągiem i na jego docelowej stacji miała przesiadkę w ostatni pociąg do swojej miejscowości, bilet już kupiony, a pociąg którym jechała spóźniał się. Zgłosiła konduktorowi, że o takiej godzinie z takiego peronu odjeżdża jej ostatni pociąg, jeśli ten którym jechała dojedzie z opóźnieniem większym niż 10 minut to do swojej miejscowości dojedzie dopiero jutro. I o dziwo istnieje przepis, który mówi, że jeśli ma się przesiadkę na pociąg i jest to ostatni pociąg w tym kierunku to musi on czekać aż dojedziesz i przesiądziesz się.
Mówiła mi, że ludzie chcieli ją zabić gdy wsiadła z dwugodzinnym opóźnieniem, tylko ona i wtedy dopiero pociąg ruszył
Ciekawe, co jeśli wtedy ktoś się przez nią spóźnił na swój pociąg, bo pojechał 2 godziny później. A potem skoro ten jego pociąg by czekał, to znowu ktoś by się spóźnił na swój jeszcze inny pociąg, co by skutkowało, że kolejny pociąg by był spóźniony...
Reakcja łańcuchowa