Trudne dzieciństwo, problemy osobiste, choroba, bezrobocie i nieszczęśliwy wypadek sprawiły, że Bogdan stał się bezdomny.
W jaki sposób radzi sobie z dramatyczną sytuacją?
a mgielki to w seminarium robia
a mgielki to w seminarium robia
Jedyne za co go szanuje to, że jest ogolony - większość żuli ma brodę w której żyją wszy i przeskakują na innych, czystch ludzi w autobusach i na dworcach. A tak poza tym to nic specjalnego, historia jaką ma pewnie każdy z tych 300 000 bezdomnych - jak zwykle cały świat się na nich uwziął, zła kobieta, złe sądy, złe szpitale, zła gmina, źli sąsiedzi i tak wylądowali na bruku. A to, że pili i że stali się bezdomnymi przez własną głupotę to tylko drobny szczegół który starają się przemilczać...
Kurwa powiem wam tyle. Sam nie zarabiam kokosów. Ba! Od prawie miesiąca jestem bezrobotny, ale jak ktoś mnie poprosi o jakieś parę groszy to nigdy nie odmawiam. Ktoś na ulicy podejdzie i powie "niech Pan pomoże", kurwa sięgnę do tej kieszeni i dam 5zł. Chuj mnie to obchodzi na co mu potrzeba, może na alkohol, ale co z tego. Ja mam, a on nie ma i cierpi z tego powodu. Ktoś zapuka do drzwi i poprosi o jakieś jedzenie, dam kurwa. Szkoda mi takich ludzi. Niby nie powinno się dawać kasy, ale ja to pierdolę. Nawet niech sobie kupi winiacza, gówno mnie to obchodzi. Ja nie zbiednieję, a on będzie szczęśliwy. Sam czasami jak widzę człowieka w skrajnej nędzy to podejdę i mu dam. Namawiam was do tego samego! To są nadal ludzie. Ludzie, którym nie wyszło w taki, czy inny sposób. Pamiętajcie, że każdy z Was może znaleźć się w takiej samej sytuacji!!!
Pan Bogdan nie wpadł na pomysł, by pochodzić po budować, parkingach czy magazynach i popytać?