18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft (5) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 2:25
Bomba pod sejmem
Skowroniasty • 2012-11-20, 8:27
A teraz sadole przyznawać się co tam jeszcze majstrujecie w piwnicach.



Cenię sobie prawo do życia, ale nie wiem czemu nie byłbym chyba zbytnio wzruszony gdyby nagle dach na Wiejskiej zapadł się podczas posiedzenia. Nie dziwi mnie wcale, że obecna degradacja życia politycznego powoduje takie właśnie zachowania, przechodzące nie w fanatyzm a w totalną skrajność. Nie byłbym wielce zdziwiony, gdyby ta informacja była po prostu kolejną wrzutką, zmianą tematu i odciągnięciem uwagi od spraw nader ważnych. Niemniej jednak bardziej kibicowałbym temu panu który chciał wysadzić wiejską (Komor niech se chodzi, ma dobrą fuchę reprezentacyjną i do tego się świetnie nadaje), ale stado tych nierobów nadaje się właśnie do wysłania ekspresem na orbitę okołoziemska.
Zgłoś
Avatar
WielkiSzuM 2012-11-21, 6:33
Dokładnie tak - szkoda
Zgłoś
Avatar
defcon1 2012-11-21, 7:50
To super, pozdrowienia dla wszystkich twoich znajomych!

A tak naprawde to chuj mnie to obchodzi?
Zgłoś
Avatar
mr_9mm 2012-11-21, 8:28
Fake, Bongman nie ma znajomych.
Zgłoś
Avatar
Orzel7 2012-11-21, 8:37
u mnie większość odpowiadała, że może następnemu się uda ;p
Zgłoś
Avatar
eligurf 2012-11-21, 9:06 1
@Bugini
Masz rację, jak dla mnie to lipa. Służby udowadniają potrzebę istnienia lokalizując jakiegoś świra i robią aferę. Jak ktoś chce to zorganizuje wszystko bez sięgania po ewidencjonowane środki. Materiał wybuchowy można zrobić z legalnie dostępnych środków, zapalnik też nie przerasta możliwości przeciętnego elektronika. Schematy i receptury są w necie od 15 lat jak nie dłużej. U nas na studiach (w tym okresie) krążył taki 'podręcznik młodego terrorysty', więc teraz muszą być o tym setki stron. Nikomu nie trzeba się chwalić, to służby nie mają jak wykryć. Chyba że ktoś ma parcie na szkło i próbuje zaistnieć jako celebryta.
Zgłoś
Avatar
Bugini 2012-11-21, 9:24
@chrap w Polsce postępowanie karne wobec niewinnych to nie fantastyka niestety czekam aż zaczną zawijać za posiadanie łuku sportowego albo procy w obawie przed terroryzmem, moja akcja może być czymś niedowykonania jedynie dla kogoś kto mocno przeżywa np podróż na gapę tramwajem
Zgłoś
Avatar
Godelo23 2012-11-21, 9:33
Lipa nie lipa jebie mnie to ale coś jest chyba nie na miejscu jeśli większość osób była za zamachowcem. Osobiście też za nim byłem ale z drugiej strony przysporzyło by to nam gorszego syfu niż ten Smoleńsk.
Zgłoś
Avatar
kaiel 2012-11-21, 9:40
zdecydowanie to lipa , ale pomarzyć można
Zgłoś
Avatar
AmorPatriae 2012-11-21, 10:17 1
A moim zdaniem to kolejna prowokacja. Po Marszu Niepodległości zobaczyli, że coraz więcej ludzi budzi sie z letargu, że są potrzebne ostrzejsze przepisy dotyczace inwigilacji itp i jakoś trzeba usprawiedliwić sobie za wczasu zwiększenie nakładów na bronienie się przed narodem, który już nie chce być dojony. Dodatkowo może to słuzyć jako działanie prewencyjne w stylu "nawet nie próbujcie", a wierzcie mi oni władzy nie oddadza pokojowo, bo najebali za duzo przekrętów od 89r. Płyną z tego same plusy, przeciez można tez nakarmić przez tydzień ludzi nową sensacją. Temat jak znalazł na trudne czasy, żeby odwócić uwagę od upadającej gospodarki, która dostanie jeszcze mniej pieniedzy od Unii niż zwykle.
Zgłoś
Avatar
Romperek 2012-11-21, 11:04 2
Tak mi się jakoś skojarzyło.

Zgłoś
Avatar
turkowizorka 2012-11-21, 12:07 3
Poniżej zamieszczam krótki rys kim jest Brunon K., dla jednych degenerat i człowiek chory psychicznie, dla drugich niedoszły bohater narodowy

45-letni Brunon K. na uczelni nie zwracał na siebie uwagi - poza jednym szczegółem. Ma urwane palce w obu dłoniach. Jak mówią jego studenci, to od odczynników, które mu wybuchły w rękach. Dlatego kiedy w mediach rozniosła się wieść o niedoszłym zamachowcu, od razu wiedzieli, że chodzi o niego. - Specjalista od eksperymentów w laboratorium i te palce... To musiał być on - mówi Władek, student V roku, który miał z Brunonem K. zajęcia z chemii. Wczoraj na katedrze niedoszłego zamachowca nie mówiło się o niczym innym.

Zawsze lubił wybuchy

Brunon K. zawsze lubił wybuchy. - Już jako nastolatek coś tam kombinował. Były jakieś petardy, miał do tego smykałkę - mówi pan Fryderyk, mieszkaniec bloku na os. Albertyńskim, gdzie Brunon K. mieszkał od dziecka. Pani Krystyna, sąsiadka, pamięta K. z lat dziecięcych. - Nie był łobuziakiem. Miły, sympatyczny, zawsze się ukłonił - podkreśla.

W 1988 r. K. skończył naukę w Zespole Szkół Chemicznych w Krakowie. - Niewiele możemy o nim powiedzieć. Nauczyciele, którzy go uczyli, są już na emeryturze. W naszej szkole na pewno jednak nie wykładamy konstruowania bomb - mówi Elżbieta Ramatowska, dyrektorka ZSCh.

Potem Brunon uczył się na Politechnice Krakowskiej, na Wydziale Inżynierii Technologii Chemicznej. Skończył studia w 1994 r. Doktorat z nauk chemicznych zrobił w Polskiej Akademii Nauk. Krótko pracował też w Instytucie Biochemii Lekarskiej Collegium Medicum UJ. Tam poznał swoją żonę.
Pracownicy Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie teraz pracuje żona Brunona K., reagują nerwowo na jakiekolwiek pytania o kobietę. Prof. Jan Krzek, dziekan, próbuje łagodzić sytuację: - My tej pani nie ukrywamy - tłumaczy. - Ona nie chce rozmawiać, zamknęła się w sobie. A mnie chodzi o człowieka - o to, żeby jej nie skrzywdzić. To młoda osoba, bardzo skromna, spokojna - mówi dziekan.

Ostry tylko dla leni

W Collegium Medicum Brunon K. nie zagrzał miejsca. Ponad 10 lat temu przeniósł się na obecny Uniwersytet Rolniczy. Przez ostatnie lata wykładał tam chemię organiczną i nieorganiczną na I roku. - W porządku gość. Miły, nigdy się nie denerwuje, nawet nie krzyczy. W porównaniu do innych wykładowców taki... w miarę normalny - mówi Waldek, student V roku. - Raczej sprawiedliwy, dość wymagający. Ostry dla leni - dorzuca Maja, również była studentka dr. K.

Brunon K. do pracy na ul. Balicką jeździł niemożliwie zatłoczonym autobusem, razem ze studentami. Prof. Włodzimierz Sady, rektor UR, przyznaje, że K. to jeden z ponad 700 pracowników naukowych uczelni, niewyróżniający się niczym szczególnym. - Mogę powiedzieć tylko, że był zdolny, dlatego znalazł u nas pracę - mówi rektor.

Studentki dodają, że również z wyglądu dr K. jest całkiem zwyczajny. - W adidasach, dżinsach. Mógłby nawet uchodzić za przystojnego, ale dziewczyny jakoś się za nim nie oglądały. Może przez te ręce - opowiada Maja. Jak mówią studenci, w jednej nie ma dwóch palców, a w drugiej - wcale. Tę cały czas trzymał w kieszeni. - Jeden z wykładowców powiedział nam, że kiedyś, podczas reakcji nitrowania, probówka wybuchła mu w rękach i urwała palce. Musiał za mocno potrząsnąć. My robimy podobne eksperymenty podczas zajęć laboratoryjnych i robi się tylko małe "pyk" - mówi Waldek.

Na uczelni, w laboratorium materiały, z których można zrobić ładunek wybuchowy, są dostępne dla tych, którzy prowadzą zajęcia. - Ale każdy średnio zdolny chemik jest w stanie zrobić z tego na przykład trotyl - dodaje student. Trotyl to jeden z materiałów, który miał posłużyć Brunonowi do wysadzenia Sejmu.

Tematów politycznych na uczelni Brunon K. jednak nie poruszał. Przynajmniej w czasie zajęć ze studentami. Również pracownicy uczelni, z którymi wczoraj rozmawiał rektor, nie znali go z tej strony. Byli zdumieni i przerażeni wizytą funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Śledczym Brunon K. przyznał się, że działał z pobudek ksenofobicznych i antysemickich. Nie cierpiał rządu Tuska, czemu dawał wyraz na forach internetowych (patrz ramka).

Składzik w Lednicy

Materiały wybuchowe, które miały posłużyć do zamachu, przechowywał w kilkudziesięciu miejscach, w tym prawdopodobnie w domu w Lednicy Górnej pod Wieliczką. Tam kiedyś mieszkała jego teściowa. - Na początku dbała o ogród, sadziła kwiatki, ale nie znałyśmy jej za bardzo. Nie była stąd, kupiła ten dom i trzymała się na uboczu - opowiada jedna z sąsiadek. Jak wynika z jej relacji, co najmniej dwa lata temu teściowa Brunona K. wyprowadziła się z Lednicy.

Właściciele pobliskich posesji mówią, że od tej pory w tym domu nikt nie mieszkał. - Ale w nocy zdarzało się, że psy szczekały i słychać było podjeżdżające auto - wspominają. Dom teściów Brunona K. wyróżnia się na tle innych. Jest stary, opuszczony i zaniedbany, z walącym się dachem i odpadającym tynkiem. Na sporej działce stara studnia i mnóstwo śmieci przed domem. - Ten rozgardiasz to wynik akcji funkcjonariuszy ABW, którzy obserwowali ten dom już od zeszłego piątku - opowiadają mieszkańcy. - Ich oznakowane samochody były zaparkowane na drodze, przed ogrodzeniem domu. Dziwiliśmy się, czego tu mogliby szukać. W nocy też nie opuszczali terenu - zaznacza jeden z przechodniów.
- A w poniedziałek ABW zaczęło przeszukiwać dom i działkę. Wynosili mnóstwo rzeczy ze środka, rozkopali cały teren, a przy okazji ścięli zarośla. Chyba coś znaleźli, bo wynieśli z posesji w białych rękawiczkach dwie skrzynie - mówią sąsiedzi.

To prawdopodobnie z tej działki Brunon K. wywoził materiały, by wraz z czterema zwerbowanymi w sieci "współpracownikami" robić próbne wybuchy na polu pod lasem w Przegini pod Krakowem. Piasek tłumił odgłosy wybuchów. Co prawda nie do końca, bo mieszkańcy słyszeli eksplozje. Ale się nie niepokoili - wcześniej w tej okolicy saperzy detonowali niewybuchy z czasów II wojny światowej.

Miły, grzeczny, uczynny

Tymczasem, Brunon K. nieniepokojony wracał z Przegini do swojego domu na os. Albertyńskim, gdzie mieszkał wraz z żoną i dwoma synami ( 8 i 9 lat). I prowadził spokojne życie. Przynajmniej z pozoru.

Sąsiedzi o K. mówią w samych superlatywach. Normalna, typowa rodzina, nic dziwnego się u nich nie działo. - Złego słowa o nich nie powiem. Porządni ludzie. Żadnych krzyków, awantur, pijaństwa. Nic z tych rzeczy. To samo mówiłam policji pięć lat temu. Rozpytywali nas o opinię, bo Brunon chciał dostać pozwolenie na broń - przypomina sobie jedna z sąsiadek z piętra.

To mieszkanie, w którym wychował się Brunon K. Jego rodzice wyprowadzili się już dawno. Matka, pielęgniarka, mieszka podobno gdzieś pod Bydgoszczą. Ojciec, budowlaniec, od lat nie żyje. - Pan Brunon był taki miły, uczynny. Nawet kiedyś coś mi się z elektryką w mieszkaniu zepsuło, to przyszedł, naprawił. Po każdym bym się spodziewała tego, co się stało. Ale nie po nim - opowiada sąsiadka.

Natomiast zdaniem innego sąsiada, pana Fryderyka, Brunon K. to typ samotnika, introwertyka, zamknięty w sobie, trochę nawet mruk. - Na "dzień dobry" w windzie odpowiedział, ale żeby się wdawać w rozmowy, to już nie. Jego żona tak samo, niewiele mówiła - twierdzi. Drzwi ich mieszkania wczoraj były zamknięte na głucho. - Od dwóch-trzech tygodni nikogo tam nie widziałam. Może już tu nie mieszkają? - zastanawia się sąsiadka.

Źródło
Zgłoś
Avatar
Taboretto 2012-11-21, 12:11
Trzymajmy kciuki za kolejnego śmiałka
Zgłoś
Avatar
Mutii 2012-11-21, 12:30
Zgłoś
Avatar
herbatkowy 2012-11-21, 15:44
Jak go przymkneli to trzeba chlopa odbic i dokonczyc dziela
Zgłoś
Avatar
sidsky 2012-11-21, 18:31
Wp pisze, że atakował Kaczyńskiego, na Onecie, że na niego głosował. I nie wiem, którym Żydom zaufać - wszak to ponoć reżimowe media, więc kłamią. Ale które?
Zgłoś
Przejdź to ostatniego posta w temacie