Nawet mysz się nie prześlizgnie
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 18:52
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:41
#wiejska
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Kierowca daewoo lanosa wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle i uderzył w prawidłowo jadącego ul. Długą vw golfa. W wyniku uderzenia niemieckie auto odbiło się od słupa oświetleniowego i wpadło na zaparkowane przy ul. Długiej bmw x5.
Najlepszy komentarz (24 piw)
fantastico
• 2017-07-07, 11:13
Jak mówi stare chińskie przysłowie:
"Gdy trakty się krzyżują konie się tratują gdy jeździec ma zgrabiałe ręce lub porwane ma lejce".
"Gdy trakty się krzyżują konie się tratują gdy jeździec ma zgrabiałe ręce lub porwane ma lejce".
Wyjechanie przed motocykl nie kończy się nigdy dobrze dla tego drugiego gdyż bezwład wynikający z uderzenia posyła skutecznie na glebę w sposób niekontrolowany.
Jak mówi stare chińskie przysłowie:
"Gdy jedziesz na koniu czy jednośladzie, jak w coś przydzwonisz usiądziesz na zadzie".
Jak mówi stare chińskie przysłowie:
"Gdy jedziesz na koniu czy jednośladzie, jak w coś przydzwonisz usiądziesz na zadzie".
Niżej moja radosna twórczość, jak się komuś nie spodoba, trudno. Samo jej napisanie było przyjemne.
Oczywiście zbieżność imion i faktów jest całkowicie przypadkowa.
Jak się spodoba to pomyśle o tym aby napisać więcej.
Posłowie
Jazgot na korytarzach sejmowych ucichł, już tylko gdzieniegdzie przemieszczają się spóźnieni posłowie, nieporadnie szukając miejsca w którym mieli się znaleźć ale kac bądź ignorancja w stosunku do tego co napisał im asystent nie pozwala tak łatwo się odnaleźć w plątanie prostego korytarza. Jednak obok niedorajd przemieszcza się on, spokojnie sunąc w wiadomym sobie kierunku. Człowiek ten w odróżnieniu od innych wie gdzie idzie, przemieszcza się tymi korytarzami już kilka dekad. Żadne miejsce nie jest mu obce, czuje się tutaj jak w domu, szczególnie teraz kiedy odeszła jego mama, z którą był bardzo mocno związany. Właśnie sejm i te sale których zapach był kompozycją trzech składników oparów nieprzetrawionej wódki, kilkudniowego potu oraz dymu tytoniowego który powoli uwalniał się z tłustych koszul, wygrywając wojnę o dominację z zapachem niemytego ciała wielu bywalców wspomnianego przybytku na ulicy – nomen omen – Wiejskiej.
Lecz w którymś momencie ten majestatyczny pochód Jarosława został w sposób brutalny i niegodziwy, zmącony przez dwa słowa. Ich wydźwięk zdradzał że rozmówca, po pierwsze bardzo dobrze wie do kogo mówi po drugie że w żaden sposób nie ukrywa protekcyjnego stosunku do odbiorcy. Słowa „czołem malutki” zadziałały na sejmowego podróżnika jak prawy sierpowy na Jersey Joe Walcotta w wykonaniu Rockyego Marciano. Tutaj jednak nie chodziło o nokaut fizyczny lecz psychiczny. Te słowa które słyszał już kilkukrotnie w różnych okolicznościach swojego życia oznaczały jedno przepłakaną noc, wielogodzinne posiedzenie w miejscu do którego nawet królowie chodzą piechotą oraz widmo strachu i upokorzenia jeśli nie zrobi tego czego wspomniany rozmówca od niego oczekuje.
W swoim ponad 60 letnim życiu Jarek bał się tylko dwóch osób, matki oraz wysokiego wysportowanego, mężczyzny w nienagannie skrojonym garniturze, na oko w jego wieku, spoglądającego właśnie na swój złoty zegarek którego cena spokojnie mogła przekraczać roczne pobory posła. Prezes niemal odruchowo wzdrygnął się po usłyszeniu znanego sobie głosu. Miał świadomość że ten bezwarunkowy gest, nie umknął autorowi tych dwóch jakże niepożądanych słów. Odwrócił się zatem w jego kierunku, na jego oczach pojawił się grymas dziecka które ktoś właśnie przyłapał kiedy robiło coś złego, taki stan zawieszenia między gotowością do płaczu a znacznym niezadowoleniem z faktu iż zostało nakryte. Spojrzał w przed siebie dając znać usłużnym skinieniem, takim samym z jakim się spotykał wydając dyspozycję swoim podwładnym np. Beacie, Zbyszkowi czy Andrzejowi. Lecz w zamian nie otrzymał pogardliwego spojrzenia jakim obwicie częstował te kajające się przed nim ludzkie pacynki.
Zdarzył odnotować krótki kontakt wzrokowy który nastąpił po tym kiedy adwersarz przestał patrzeć na mechaniczny odmierzacz czasu. Na tym interakcja miedzy sejmowym wyjadaczem a nieznajomym gościem się skończyła. Obaj dalej podążyli sejmowymi korytarzami, nieznajomy szedł spokojnym lecz zdecydowanym krokiem, chód Prezesa się zmienił, stracił swój pozorny majestat i spokój na rzecz nerwowych kroków przypominających brodzenie po błocie. Te nieporadne ruchy trwały by zapewne dość długo, gdyby nie to że korytarz się skończył, a Prezesa przywitały drzwi, ujmując dokładniej, klamkę która była prawie nad jego oczami. Niemal uderzając głową o metalowy uchwyt, zatrzymał się, odwrócił i przez krótką chwilę zastanawiał się po co miał iść, nie znajdując w myślach odpowiedzi postanowił wrócić do miejsca z którego przybył.
Kiedy wszedł do pokoju swojego klubu poselskiego, czekał tam na niego Joachim. Jarek jednak kierował się do swojego pokoju udając że nie widzi człowieka na którego widok wielu ludzi postury Prezesa odczuwało by strach, szczególnie w ciemnej alejce. Joachim jednak nie dał za wygraną i podjął próbę rozmowy. „Panie prezesie musimy porozmawiać o obsadzie…” Lecz Jarek mu przerwał jednym słowem „Won”. U Joachima twarz zmieniła się z miny wiejskiego cwaniaczka próbującego wymusić świadczenie socjalne, na stan silnego oburzenia aż żyła wyskoczyła mu na twarzy, a pięści zacisnęły się do białości, trwało to jednak ułamek sekundy, kiedy z silnym trudem powstrzymał tą bezwarunkową reakcję, aby po ok 2 sekundach powiedzieć w stronę pleców Prezesa „To ja przyjdę później”. Jarek w kontakcie z Joachimem starał się nie używać takich słów jak przed chwilą. Co innego Zbysio który mocny jest tylko w słowie, zanim zaczął robić karierę u boku Prezesa to bał się podnieść rękę nawet na inwalidkę o kulach. Joachim był człowiekiem który w swojej przeszłości miał za sobą kilka rozbojów i wymuszeń, a jego kartoteka dzięki Jarkowi została zamazana. Istniało zatem prawdopodobieństwo że z trudem powstrzymywanie pierwotne instynkty w którymś momencie wezmą górę nad wyrachowaniem i dojdzie do pobicia. Jednak w tym momencie Prezes miał ważniejsze sprawy niż kolejne stołki dla rodziny i Joachimowych kolegów po fachu.
Jarek wiedział co oznacza gest którego był świadkiem.
Oczywiście zbieżność imion i faktów jest całkowicie przypadkowa.
Jak się spodoba to pomyśle o tym aby napisać więcej.
Posłowie
Jazgot na korytarzach sejmowych ucichł, już tylko gdzieniegdzie przemieszczają się spóźnieni posłowie, nieporadnie szukając miejsca w którym mieli się znaleźć ale kac bądź ignorancja w stosunku do tego co napisał im asystent nie pozwala tak łatwo się odnaleźć w plątanie prostego korytarza. Jednak obok niedorajd przemieszcza się on, spokojnie sunąc w wiadomym sobie kierunku. Człowiek ten w odróżnieniu od innych wie gdzie idzie, przemieszcza się tymi korytarzami już kilka dekad. Żadne miejsce nie jest mu obce, czuje się tutaj jak w domu, szczególnie teraz kiedy odeszła jego mama, z którą był bardzo mocno związany. Właśnie sejm i te sale których zapach był kompozycją trzech składników oparów nieprzetrawionej wódki, kilkudniowego potu oraz dymu tytoniowego który powoli uwalniał się z tłustych koszul, wygrywając wojnę o dominację z zapachem niemytego ciała wielu bywalców wspomnianego przybytku na ulicy – nomen omen – Wiejskiej.
Lecz w którymś momencie ten majestatyczny pochód Jarosława został w sposób brutalny i niegodziwy, zmącony przez dwa słowa. Ich wydźwięk zdradzał że rozmówca, po pierwsze bardzo dobrze wie do kogo mówi po drugie że w żaden sposób nie ukrywa protekcyjnego stosunku do odbiorcy. Słowa „czołem malutki” zadziałały na sejmowego podróżnika jak prawy sierpowy na Jersey Joe Walcotta w wykonaniu Rockyego Marciano. Tutaj jednak nie chodziło o nokaut fizyczny lecz psychiczny. Te słowa które słyszał już kilkukrotnie w różnych okolicznościach swojego życia oznaczały jedno przepłakaną noc, wielogodzinne posiedzenie w miejscu do którego nawet królowie chodzą piechotą oraz widmo strachu i upokorzenia jeśli nie zrobi tego czego wspomniany rozmówca od niego oczekuje.
W swoim ponad 60 letnim życiu Jarek bał się tylko dwóch osób, matki oraz wysokiego wysportowanego, mężczyzny w nienagannie skrojonym garniturze, na oko w jego wieku, spoglądającego właśnie na swój złoty zegarek którego cena spokojnie mogła przekraczać roczne pobory posła. Prezes niemal odruchowo wzdrygnął się po usłyszeniu znanego sobie głosu. Miał świadomość że ten bezwarunkowy gest, nie umknął autorowi tych dwóch jakże niepożądanych słów. Odwrócił się zatem w jego kierunku, na jego oczach pojawił się grymas dziecka które ktoś właśnie przyłapał kiedy robiło coś złego, taki stan zawieszenia między gotowością do płaczu a znacznym niezadowoleniem z faktu iż zostało nakryte. Spojrzał w przed siebie dając znać usłużnym skinieniem, takim samym z jakim się spotykał wydając dyspozycję swoim podwładnym np. Beacie, Zbyszkowi czy Andrzejowi. Lecz w zamian nie otrzymał pogardliwego spojrzenia jakim obwicie częstował te kajające się przed nim ludzkie pacynki.
Zdarzył odnotować krótki kontakt wzrokowy który nastąpił po tym kiedy adwersarz przestał patrzeć na mechaniczny odmierzacz czasu. Na tym interakcja miedzy sejmowym wyjadaczem a nieznajomym gościem się skończyła. Obaj dalej podążyli sejmowymi korytarzami, nieznajomy szedł spokojnym lecz zdecydowanym krokiem, chód Prezesa się zmienił, stracił swój pozorny majestat i spokój na rzecz nerwowych kroków przypominających brodzenie po błocie. Te nieporadne ruchy trwały by zapewne dość długo, gdyby nie to że korytarz się skończył, a Prezesa przywitały drzwi, ujmując dokładniej, klamkę która była prawie nad jego oczami. Niemal uderzając głową o metalowy uchwyt, zatrzymał się, odwrócił i przez krótką chwilę zastanawiał się po co miał iść, nie znajdując w myślach odpowiedzi postanowił wrócić do miejsca z którego przybył.
Kiedy wszedł do pokoju swojego klubu poselskiego, czekał tam na niego Joachim. Jarek jednak kierował się do swojego pokoju udając że nie widzi człowieka na którego widok wielu ludzi postury Prezesa odczuwało by strach, szczególnie w ciemnej alejce. Joachim jednak nie dał za wygraną i podjął próbę rozmowy. „Panie prezesie musimy porozmawiać o obsadzie…” Lecz Jarek mu przerwał jednym słowem „Won”. U Joachima twarz zmieniła się z miny wiejskiego cwaniaczka próbującego wymusić świadczenie socjalne, na stan silnego oburzenia aż żyła wyskoczyła mu na twarzy, a pięści zacisnęły się do białości, trwało to jednak ułamek sekundy, kiedy z silnym trudem powstrzymał tą bezwarunkową reakcję, aby po ok 2 sekundach powiedzieć w stronę pleców Prezesa „To ja przyjdę później”. Jarek w kontakcie z Joachimem starał się nie używać takich słów jak przed chwilą. Co innego Zbysio który mocny jest tylko w słowie, zanim zaczął robić karierę u boku Prezesa to bał się podnieść rękę nawet na inwalidkę o kulach. Joachim był człowiekiem który w swojej przeszłości miał za sobą kilka rozbojów i wymuszeń, a jego kartoteka dzięki Jarkowi została zamazana. Istniało zatem prawdopodobieństwo że z trudem powstrzymywanie pierwotne instynkty w którymś momencie wezmą górę nad wyrachowaniem i dojdzie do pobicia. Jednak w tym momencie Prezes miał ważniejsze sprawy niż kolejne stołki dla rodziny i Joachimowych kolegów po fachu.
Jarek wiedział co oznacza gest którego był świadkiem.
Hmm co bym zrobil jakbym miał ebole...hmm chyba cztery rzeczy poszedłbym na spacer do zus-u, nfz-u, skarbówki i na wiejska
Najlepszy komentarz (54 piw)
P................r
• 2014-09-05, 20:57
spoko jakbyś miał ebole to dostał byś neo angin i panadol i odesłali by cię do roboty.
napierają na sejm
20 łebków chce obalić rząd
Najlepszy komentarz (201 piw)
zuojestwszedzie
• 2014-06-15, 22:20
20 łebków... jakby tak kazdy narzekajacy wyszedl z internetu to by bylo troche wiecej niz 20 łebków, no ale coz - mentalnosc polakow... ja osobiscie jeszcze widze nadzieje w warszawskich kibicach (juz chuj nie obchodzi mnie za kim kto) ale chyba tylko oni sa w stanie ruszyc dupe na ulice.
Nic dodać, nic ująć!! Polać mu!
Większość z 15 obecnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego trafiła do niego, bo taka była polityczna wola Platformy Obywatelskiej. Senator PO Jan Rulewski, w wywiadzie dla Rp.pl nie ma wątpliwości: - "Mamy przyjazny Trybunał Konstytucyjny". Czy w takim przypadku jest możliwe, aby TK uznał grabież pieniędzy zgromadzonych w OFE za niekonstytucyjną?
Konstytucja RP mówi jasno: Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat spośród osób wyróżniających się wiedzą prawniczą. Sejm dokonuje wyboru sędziego TK zwykłą większością głosów. Tak się akurat złożyło, że w ciągu ostatnich 6 lat wolą posłów PO-PSL wybrano aż 9 sędziów TK. To oznacza, że w 15-osobowym składzie Trybunału, większość stanowią w tej chwili ludzie powołani przez partię Donalda Tuska. Mając to na względzie można zadać pytanie: czy jest możliwe uznanie przez TK grabieży pieniędzy zgromadzonych w OFE za działanie niekonstytucyjne? Czy sędziowie TK - mając świadomość tego kto ich na to stanowisko powołał - będą w stanie orzec, iż ustawa przygotowana przez rząd Tuska nie może obowiązywać w polskim porządku prawnym, bowiem jej działanie przeczy zasadom spisanym w Konstytucji RP? Dr Bohdan Zdziennicki, do grudnia 2010 pełniący funkcję prezesa Trybunału Konstytucyjnego, ma w kontekście upolitycznienia procesu wyboru sędziów TK ugruntowaną opinię: "Teoretycznie posłowie mają wyłonić niezależny sąd, który będzie strzec konstytucji. Mówię, jak być powinno i jak sam wierzę. Sędziowie TK są jednak wybierani zwykłą, a nie kwalifikowaną większością głosów. Opozycja nie ma tu nic do powiedzenia. Proces wyboru sędziów Trybunału został więc bardzo upolityczniony. Koalicja rządząca ma większość, więc wybiera. (...) W innych państwach często obowiązuje zasada, że o wyborze decyduje większość kwalifikowana, np. dwie trzecie członków parlamentu. Dzięki temu trzeba uwzględniać także opinie oraz kandydatury opozycji."
Czytaj więcej - kliknij tutaj
Dwa dni temu, po cichu i bez fajerwerków, wygasła zawarta w lipcu 2012 roku głośna umowa pomiędzy PGNiG, KGHM i spółkami energetycznymi - PGE, Enea i Tauron - w sprawie wspólnego poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego na terytorium Polski. Czy jest to pokłosie paraliżu rządu Tuska w sprawie przyjęcia ustawy regulującej kwestie wydobycia gazu z łupków? Eksperci związani z branżą wydobywczą nie mają co do tego jakichkolwiek wątpliwości...
Umowa ramowa zawarta między PGNiG, KGHM, PGE, Eneą i Tauronem w lipcu 2012 roku przewidywała wstępnie, że wspólne wydatki na poszukiwanie gazu łupkowego wyniosą ok. 1,72 mld zł. W kolejnych miesiącach miały być sprecyzowane szczegółowe warunki współpracy. To jednak nie następowało. Umowę aneksowano w lutym 2013 roku. Dopisano wówczas paragraf o tym, że jeśli do 31 grudnia 2013 r. nie zostaną uzyskane wymagane zgody na dokonanie koncentracji to umowa wygaśnie. To stało się wczoraj. Można zadać pytanie: czy wygaśnięcie tej umowy to efekt bezradności rządu Tuska w sprawie przyjęcia ustawy regulującej kwestie wydobycia gazu z łupków? Eksperci związani z firmami wydobywczymi nie mają wątpliwości: główną przyczyną wyraźnego spowolnienia poszukiwania błękitnego paliwa w Polsce jest paraliż rządu Tuska w sprawie nowego prawa dotyczącego wydobywania gazu łupkowego. Pod tym względem rząd działa na korzyść rosyjskiego Gazpromu, którego wyniki finansowe mogłyby się znacznie pogorszyć, gdyby w Polsce rozpoczęto wydobywanie gazu łupkowego na przemysłową skalę.
Przypomnijmy, że prace nad regulacjami łupkowymi toczą się w ślamazarnym tempie już od kilku lat. W tej materii swego rodzaju "destrukcję procesową" uprawiają politycy związani z Platformą i obozem władzy. Nie tak dawno w ramach rządu przygotowane zostały trzy (!) różne od siebie projekty - ministerstwa środowiska, gospodarki i finansów. Projekty te nie przybrały jak dotąd realnego kształtu i nie wiadomo kiedy to nastąpi. A to jest jednym głównych powodów, dla których liczba nowych odwiertów poszukiwawczych spada i nikt - nawet spółki Skarbu Państwa - nie chce inwestować pieniędzy w poszukiwania gazu i ropy z łupków, jest brak jasnych regulacji prawnych, jakie mają obowiązywać w naszym kraju w tej kwestii.
Maciej Grabowski - nowy minister środowiska, który miał przyspieszyć trwające już od kilku lat prace nad ustawą regulującą kwestie wydobywania gazu łupkowego w Polsce, stwierdził niedawno na antenie radiowej "Trójki", że ustawa ta jest "kontrowersyjna" i wymaga "dłuższego namysłu". Niestety słowa nowego ministra nie wróżą nic dobrego dla sprawy polskiego gazu z łupków... ku zadowoleniu rosyjskiego Gazpromu. Mając to na względzie nie powinny nas dziwić wypowiedzi prof. Oriona Jędrysek (byłego wiceministera środowiska i byłego głównego geologa kraju):
"Bierność rządu Tuska w sprawie gazu łupkowego wspiera Rosję. Każdy w Europie będzie miał podpisany wieloletni kontrakt na dostawy gazu przez nowo budowane gazociągi - wtedy mogą rzec: "a wydobywajcie sobie Polacy ten gaz", tylko, że wtedy my już nie będziemy mieli komu sprzedawać tego gazu... Dawno już pisałem, że dla Donalda Tuska byłoby najlepiej, jeśli tego gazu w Polsce by nie było, bo nie będzie musiał się tłumaczyć przed Polakami z co najmniej zaniedbań m.in. w sprawie koncesji. Niestety Polska jeśli chodzi o gaz łupkowy "ma już pozamiatane" - straciliśmy naszą wielką szansę gazową, byliśmy pierwsi w Europie przez co najmniej 3 lata. Utrata naszej szansy to jest wyłączna wina Donalda Tuska."
(...)
"Nie wiem co siedzi w głowie premiera Tuska, ale wiem, że to największy szkodnik w Polsce od czasów Jaruzelskiego. Tak oceniam jego działania. To, co dzieje się w gospodarce to tragedia. Nie było dotychczas człowieka, który działałby gorzej przeciwko Polsce."
Czy Donald Tusk i jego ekipa robią to celowo? Czy finansowe wspieranie przeciwnych gazowi z łupków organizacji ekologicznych oraz trwająca już kilka lat "destrukcja procesowa" w sprawie nowych regulacji prawnych odnoszących się do kwestii wydobycia gazu łupkowego w Polsce, są realizowane w sposób przemyślany, skoordynowany z decyzjami jakie zapadają na Kremlu? Niczego nie możemy być w tej materii pewni.
Źródło
Grabież pieniędzy z OFE, ćwiczenia ataku na Polskę przez wojska rosyjskie, sięgająca szczebli ministerialnych infoafera, największy deficyt budżetowy w historii III RP, wyprzedaż przez rząd przynoszących spore zyski PKO BP, Azotów Tarnów czy PKP Cargo... Przypomnijmy w skrócie najważniejsze decyzje i wydarzenia mijającego roku. Zero tematów zastępczych i przykrywkowych. Tylko sprawy istotne dla Polski i Polaków:
*Przeforsowanie w Sejmie przez PO-PSL oraz podpisanie przez prezydenta Komorowskiego ustawy o grabieży 151 mld zł oszczędności zgromadzonych w OFE
*Wzrost zadłużenia Skarbu Państwa do kwoty 940 mld zł
*Największa w historii III RP dziura budżetowa
*Decyzja o zawieszeniu funkcjonowania budżetowego progu ostrożnościowego
*Zabranie przez rząd z Funduszu Rezerwy Demograficznej kolejnych 2,5 mld zł
*Najwyższe bezrobocie od 6 lat (luty 2013: 14,4 proc.)
*Ujemny przyrost naturalny (pierwszy raz od czasu II wojny światowej)
*Nowa fala emigracji zarobkowej
*Infoafera; ustawianie wielomilionowych przetargów na szczeblu ministerialnym
*Paraliż rządu w sprawie ustaw regulujących kwestię wydobywania gazu łupkowego w Polsce
*Opóźnienia przy rozpoczęciu budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej (przesunięcie oficjalnej daty oddania do użytku elektrowni z 2020 na 2025 rok)
*Decyzja o nie podwyższeniu (5. rok z rzędu) kwoty wolnej od potrąceń podatkowych
*Decyzja o likwidacji ulgi budowlanej
*Decyzja o utrzymaniu podwyższonych stawek VAT (23 proc.) przez kolejne 3 lata
*Ćwiczenia wojsk rosyjskich i białoruskich ataku na Polskę i kraje nadbałtyckie
*Rozmieszczenie rosyjskich rakiet strategicznych przy granicy z Polską
*Odrzucenie w Sejmie głosami PO-PSL obywatelskiego projektu dot. zachowania przez państwo pakietu większościowego akcji Grupy Lotos
*Odrzucenie w Sejmie głosami PO-PSL obywatelskiego projektu dot. referendum w sprawie posyłania do przedszkoli 6-latów i przywrócenia normalnego kursu historii w szkołach średnich
*Wyprzedaż należących do Skarbu Państwa akcji przynoszącego wielkie zyski Banku PKO BP (za 5,2 mld zł)
*Sprzedaż przez rząd, mimo ostrzeżeń ABW, 12,1 proc. akcji Azotów Tarów rosyjskiej firmie Arcon
*Sprzedaż PKP Cargo - 2. co do wielkości na świecie spółki transportu kolejowego - która przynosiła milionowe zyski.
*Przyjęcie głosami PO, PSL, RP i SLD paktu fiskalnego
*Przyjęcie ustawy śmieciowej - wzrost opłat za wywóz śmieci nawet o 50 proc.
*Rezygnacja przez USA z budowy polskiego elementu tarczy antyrakietowej
*Osiągnięcie 212 miejsca na świecie (na 222 klasyfikowane kraje) pod względem dzietności kobiet
*Osiągnięcie 124 miejsca na świecie pod względem jakości infrastruktury drogowej
*Szkolenia Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) w Moskwie
Źródło
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów