Jak zmieniły się ceny podstawowych produktów i usług przez ostatnie 9 lat.
Niedawno rozmawialiśmy z żoną o tym, jak tanie było życie w Polsce przed wejściem do Unii Europejskiej. A jeśli ktoś pracował za granicą, to ceny w Polsce w ogóle musiały wydawać mu się niskie. Akurat na rok 2002 przypadało apogeum poprzedniego kryzysu i ceny mogły być nieproporcjonalnie niskie, w połowie 2003 roku zaczęło się długo oczekiwane ożywienie koniunktury, a giełda warszawska rozpoczęła oszałamiającą hossę. Pomyślałem, że najbardziej reprezentatywny będzie styczeń 2004, kiedy koniunktura już się nieco poprawiła, ale jeszcze nie weszliśmy do Unii. To, co za chwilę Państwo przeczytacie, to po prostu fotografia cen na dany moment. Bez komentarza, bez analiz, dla własnego porównania. O ile się zorientowałem, żaden z blogerów ekonomicznych nie robił tego typu porównań, więc ktoś musi zrobić to pierwszy.
Dzisiaj zorientowanie się w cenach towarów jest bardzo proste, wystarczy skorzystać z porównywarki Koszyk Cenowy , obejmującej dane z kilku dużych miast Polski. Niestety, nie trzymam archiwalnych paragonów sprzed 9 lat, zresztą już dawno by wyblakły. Aby znaleźć ceny sprzed 9 lat, musiałem skorzystać z danych Głównego Urzędu Statystycznego, Wzrosło więc o +60% w ciągu 9 lat. dostępnych tutaj. Przeglądając je, pomyślałem z szacunkiem o tysiącu urzędników, zatrudnionych przez GUS, cierpliwie analizujących ceny produktów dóbr i usług z całego kraju. Ceny, które badali, mają dużą rozpiętość cenową, więc jeśli ktoś zaprotestuje: "Co, chleb kosztował tylko 1,3 zł? W 2004 roku moim mieście kosztował 1,67 zł!", to od razu muszę uprzedzić, że zastosowałem medianę. Rozpiętości były duże. W styczniu 2004 roku najtaniej chleb można było kupić w województwie kujawsko-pomorskim (po 1,2 zł), natomiast najdroższej cenili się piekarze z województwa śląskiego (po 1,67 zł). Kto by pomyślał, jeden kraj, a takie różnice! Dodatkowo ceny wahały się znacznie w tym samym miesiącu, dlatego GUS podaje też współczynniki zmienności, sięgające niekiedy 23%. Niestety, nie wszystkie ceny podawane przez GUS w 2013 roku odpowiadają cenom, podawanym przez Koszyk Cenowy, więc zamieszczam i to źródło.
Ale dość już przynudzania, zapraszam w podróż do roku 2004!
Chleb żytni: kosztował 1,3 zł (2004) obecnie według GUS to 2,3 zł (2013). Koszyk Cenowy podaje na ten moment cenę średnią 3,5 zł (2013).
Według danych GUS, oznacza to wzrost o +77%.
Mąka poznańska: 1,5 zł (2004) obecnie według GUS 2,4 zł (2013). Wzrost o +60%. Koszyk Cenowy podaje średnią 1,91 zł (2013) przy szokującej anomalii cenowej w sieci Żabka, która teraz liczy sobie 3,29 zł za kilogram!
Wołowina za kilogram: 11 zł (2004) obecnie według GUS to 26,2 zł (2013). Wzrost o +138%. Za późno zorientowałem się, że to chodzi o wołowinę z kością (rostbef) i że GUS analizował też mięso z udźca, które ja osobiście częściej kupuję. Niestety Koszyk Cenowy nie porównuje cen takich luksusów jak wołowina z kością, więc musimy zaufać GUS-owi. Przy okazji spostrzeżenie, w 2004 roku rozpiętość cen mięsa w poprzek kraju wynosiła 27%. Na przykład w województwie lubelskim kilogram mięcha kosztował 9,81 zł, a w lubuskim 12,42 zł. W sumie jest to logiczne, lubelskie jest naszym najbardziej rolniczym województwem, a w lubuskim grasowali Niemcy, wykupując z naszych sklepów tanią żywność i w ten sposób podbijając ceny.
Wieprzowina za kilogram: 12,3 zł (2004) obecnie według GUS to tylko 16 zł (2013). Wzrost o +30%. Polacy lubią wieprzowinę bardziej niż Czesi piwo, więc jakakolwiek podwyżka cen tego specjału groziłaby u nas rewolucją. Tutaj Koszyk Cenowy jest skłonny zgodzić się z GUS-em, aczkolwiek bierze pod lupę ceny schabu bez kości. Różnice cenowe są jednak tak nikłe, że przymknijmy na to oko. Średnia cena schabu w analizach Koszyka wynosi wprawdzie 17,23 zł, ale rozpiętość cenowa między sieciami handlowymi może szokować. Zobaczcie zresztą sami. Nie ma znaczenia, czy kupujemy schab w Krakowie czy Bydgoszczy, sieć Aldi postanowiła zmusić swoich klientów do przejścia na wegetarianizm, żądając aż 22,1 zł za kilogram wieprzowiny!
Kurczęta: 5 zł (2004) obecnie kilogram tego drobiu kosztuje według GUS 7,4 zł (2013). Wzrost o +48%. Tutaj Koszyk Cenowy zgadza się z GUS-em, kurczęta patroszone kosztują średnio 7,38 w analizowanych sieciach handlowych. Ryzykować kupno kurczaka w Carrefourze? To już Wasza decyzja. Ja tylko porównuję ceny, tak jak to prawdopodobnie robią ankieterzy GUS-u, starając się ustalić wskaźnik inflacji.
Mleko: 1,3 zł (2004) obecnie litr mleka kosztuje według GUS 2,6 zł (2013). Wzrost o +100%. Koszyk Cenowy zgadza się z tą medianą, podając swoją średnią 2,88 zł na przykładzie Mleka Łowickiego.
Jaja: 0,41 zł (2004) obecnie według GUS to 0,6 zł (2013). Wzrost o +46%. Pomyślałem ze współczuciem, że zbieranie cen jaj musiało doprowadzać do rozpaczy gusowskich ankieterów, przecież w sprzedaży są jajka małe i duże, ekologiczne i klatkowe, takie, śmakie i owakie. Tymczasem w 2004 roku rozpiętość wynosiła 0,40 do 0,44 zł. Koszyk cenowy przyjął natomiast najtańsze jaja w opakowaniu po 10 sztuk, po 0,45 za jajo. Czemu ankieterzy GUS tak bardzo przepłacają za jajka? Być może kupują produkt, pochodzący od szczęśliwych kur, biegających swobodnie po łące?
Masło: 2,8 zł (2004) obecnie według GUS to wydatek 4,4 zł (2013). Wzrost o +57%. Znów ankieterzy GUS wybrali jakieś niezwykle drogie masło, ponieważ Koszyk Cenowy podaje rozpiętość 2,48 - 4,99 zł, przy średniej 3,6 zł.
Cukier: 1,9 zł (2004) oraz obecnie według GUS-u 3,8 zł (2013). Wzrost o +100%. Potwierdzają to analizy Koszyka Cenowego, według ustaleń którego kilogram "białej śmierci" kosztuje 3,68 zł (2013).
Olej: 4,8 zł (2004) oraz według GUS-u 7,5 zł (2013). Wzrost o +56%. Rządowi ankieterzy znów przepłacają, bo średnia cen w marketach wynosi 6,92 zł za litr (2013).
Prąd 1 KW/h: 0,41 zł (2004) oraz według GUS-u 0,67 zł (2013). Wzrost o +63%. Prąd podrożał przez te lata, a wraz z nim zależne od niego ceny usług. Dla poniższych produktów nie możemy już korzystać z Koszyka Cenowego, bo Koszyk obejmuje tylko produkty żywnościowe.
Centralne ogrzewanie za m2: 0,33 zł (2004) obecnie to 3,85 zł (2013). Wzrost o +1100?! – tu muszę zaprotestować, GUS mocno przesadził, bo mnie spółdzielnia podliczyła niedawno 1,91 zł za metr kwadratowy, jako sumę opłat stałych i zmiennych. Tak czy inaczej wzrost cen jest szokujący.
Wizyta u lekarza specjalisty: 49 zł (2004) obecnie to 80,5 zł (2013). Wzrost o +64%.
Benzyna: 3,45 zł (2004) obecnie litr kosztuje 5,44 zł (2013). Wzrost o +58%. Ciekawe, ale wzrost ceny benzyny był niższy, niż wzrost ceny baryłki ropy, wyrażonej w złotych. W 2004 roku przy kursie dolara 3,7 zł i cenie baryłki ropy 34$ cena baryłki wynosiła 126 złotych. Obecnie przy kursie dolara 3,1 zł i cenie baryłki 95 $, cena baryłki wynosi 294 zł, czyli 2,5-krotnie więcej. Trudno mi to wytłumaczyć, może rząd obniżył akcyzę od paliwa?
Strzyżenie: 11,4 zł (2004) obecnie to podobno 16,3 zł (2013). Wzrost o +42%. Tu muszę zaprotestować, ja płacę 40 zł i taką cenę ustaliło dwóch niezależnych fryzjerów. Podobnie cena z 2004 roku wydaje mi się zaniżona.
Bilet do kina: 11,6 zł (2004) obecnie to 16,9 zł (2013). Wzrost o +50%. Kina nie mogły bardziej podnieść ceny, ponieważ mają silną konkurencję w postaci pirackich kopii filmów, dostępnych w internecie.
Przejazd autobusem miejskim: 1,8 zł (2004), obecnie ta przyjemność kosztuje 2,7 zł (2013). Wzrost o +50%.
Niestety, kilku dóbr i usług nie udało mi się porównać. Szkoda, że GUS nie zbadał zmiany cen żarówek, bo przez lobbing i unijne zakazy żarówek tradycyjnych koszmarnie one podrożały! Zamiast tego dostaliśmy migoczący zamiennik, świecący trupim światłem.
Dla porównania, średnie miesięczne wynagrodzenie w gospodarce wynosiło w 2003 roku 2201 zł, a w 2012 roku 3521 zł (żródło).
treść skopiowano z: astrobiznes.pl/a/blog/ceny-przed-wejsciem-do-unii-europejskiej/0
wszystkie ilustracje pochodzą ze: Stock.XCHNG
Niedawno rozmawialiśmy z żoną o tym, jak tanie było życie w Polsce przed wejściem do Unii Europejskiej. A jeśli ktoś pracował za granicą, to ceny w Polsce w ogóle musiały wydawać mu się niskie. Akurat na rok 2002 przypadało apogeum poprzedniego kryzysu i ceny mogły być nieproporcjonalnie niskie, w połowie 2003 roku zaczęło się długo oczekiwane ożywienie koniunktury, a giełda warszawska rozpoczęła oszałamiającą hossę. Pomyślałem, że najbardziej reprezentatywny będzie styczeń 2004, kiedy koniunktura już się nieco poprawiła, ale jeszcze nie weszliśmy do Unii. To, co za chwilę Państwo przeczytacie, to po prostu fotografia cen na dany moment. Bez komentarza, bez analiz, dla własnego porównania. O ile się zorientowałem, żaden z blogerów ekonomicznych nie robił tego typu porównań, więc ktoś musi zrobić to pierwszy.
Dzisiaj zorientowanie się w cenach towarów jest bardzo proste, wystarczy skorzystać z porównywarki Koszyk Cenowy , obejmującej dane z kilku dużych miast Polski. Niestety, nie trzymam archiwalnych paragonów sprzed 9 lat, zresztą już dawno by wyblakły. Aby znaleźć ceny sprzed 9 lat, musiałem skorzystać z danych Głównego Urzędu Statystycznego, Wzrosło więc o +60% w ciągu 9 lat. dostępnych tutaj. Przeglądając je, pomyślałem z szacunkiem o tysiącu urzędników, zatrudnionych przez GUS, cierpliwie analizujących ceny produktów dóbr i usług z całego kraju. Ceny, które badali, mają dużą rozpiętość cenową, więc jeśli ktoś zaprotestuje: "Co, chleb kosztował tylko 1,3 zł? W 2004 roku moim mieście kosztował 1,67 zł!", to od razu muszę uprzedzić, że zastosowałem medianę. Rozpiętości były duże. W styczniu 2004 roku najtaniej chleb można było kupić w województwie kujawsko-pomorskim (po 1,2 zł), natomiast najdroższej cenili się piekarze z województwa śląskiego (po 1,67 zł). Kto by pomyślał, jeden kraj, a takie różnice! Dodatkowo ceny wahały się znacznie w tym samym miesiącu, dlatego GUS podaje też współczynniki zmienności, sięgające niekiedy 23%. Niestety, nie wszystkie ceny podawane przez GUS w 2013 roku odpowiadają cenom, podawanym przez Koszyk Cenowy, więc zamieszczam i to źródło.
Ale dość już przynudzania, zapraszam w podróż do roku 2004!
Chleb żytni: kosztował 1,3 zł (2004) obecnie według GUS to 2,3 zł (2013). Koszyk Cenowy podaje na ten moment cenę średnią 3,5 zł (2013).
Według danych GUS, oznacza to wzrost o +77%.
Mąka poznańska: 1,5 zł (2004) obecnie według GUS 2,4 zł (2013). Wzrost o +60%. Koszyk Cenowy podaje średnią 1,91 zł (2013) przy szokującej anomalii cenowej w sieci Żabka, która teraz liczy sobie 3,29 zł za kilogram!
Wołowina za kilogram: 11 zł (2004) obecnie według GUS to 26,2 zł (2013). Wzrost o +138%. Za późno zorientowałem się, że to chodzi o wołowinę z kością (rostbef) i że GUS analizował też mięso z udźca, które ja osobiście częściej kupuję. Niestety Koszyk Cenowy nie porównuje cen takich luksusów jak wołowina z kością, więc musimy zaufać GUS-owi. Przy okazji spostrzeżenie, w 2004 roku rozpiętość cen mięsa w poprzek kraju wynosiła 27%. Na przykład w województwie lubelskim kilogram mięcha kosztował 9,81 zł, a w lubuskim 12,42 zł. W sumie jest to logiczne, lubelskie jest naszym najbardziej rolniczym województwem, a w lubuskim grasowali Niemcy, wykupując z naszych sklepów tanią żywność i w ten sposób podbijając ceny.
Wieprzowina za kilogram: 12,3 zł (2004) obecnie według GUS to tylko 16 zł (2013). Wzrost o +30%. Polacy lubią wieprzowinę bardziej niż Czesi piwo, więc jakakolwiek podwyżka cen tego specjału groziłaby u nas rewolucją. Tutaj Koszyk Cenowy jest skłonny zgodzić się z GUS-em, aczkolwiek bierze pod lupę ceny schabu bez kości. Różnice cenowe są jednak tak nikłe, że przymknijmy na to oko. Średnia cena schabu w analizach Koszyka wynosi wprawdzie 17,23 zł, ale rozpiętość cenowa między sieciami handlowymi może szokować. Zobaczcie zresztą sami. Nie ma znaczenia, czy kupujemy schab w Krakowie czy Bydgoszczy, sieć Aldi postanowiła zmusić swoich klientów do przejścia na wegetarianizm, żądając aż 22,1 zł za kilogram wieprzowiny!
Kurczęta: 5 zł (2004) obecnie kilogram tego drobiu kosztuje według GUS 7,4 zł (2013). Wzrost o +48%. Tutaj Koszyk Cenowy zgadza się z GUS-em, kurczęta patroszone kosztują średnio 7,38 w analizowanych sieciach handlowych. Ryzykować kupno kurczaka w Carrefourze? To już Wasza decyzja. Ja tylko porównuję ceny, tak jak to prawdopodobnie robią ankieterzy GUS-u, starając się ustalić wskaźnik inflacji.
Mleko: 1,3 zł (2004) obecnie litr mleka kosztuje według GUS 2,6 zł (2013). Wzrost o +100%. Koszyk Cenowy zgadza się z tą medianą, podając swoją średnią 2,88 zł na przykładzie Mleka Łowickiego.
Jaja: 0,41 zł (2004) obecnie według GUS to 0,6 zł (2013). Wzrost o +46%. Pomyślałem ze współczuciem, że zbieranie cen jaj musiało doprowadzać do rozpaczy gusowskich ankieterów, przecież w sprzedaży są jajka małe i duże, ekologiczne i klatkowe, takie, śmakie i owakie. Tymczasem w 2004 roku rozpiętość wynosiła 0,40 do 0,44 zł. Koszyk cenowy przyjął natomiast najtańsze jaja w opakowaniu po 10 sztuk, po 0,45 za jajo. Czemu ankieterzy GUS tak bardzo przepłacają za jajka? Być może kupują produkt, pochodzący od szczęśliwych kur, biegających swobodnie po łące?
Masło: 2,8 zł (2004) obecnie według GUS to wydatek 4,4 zł (2013). Wzrost o +57%. Znów ankieterzy GUS wybrali jakieś niezwykle drogie masło, ponieważ Koszyk Cenowy podaje rozpiętość 2,48 - 4,99 zł, przy średniej 3,6 zł.
Cukier: 1,9 zł (2004) oraz obecnie według GUS-u 3,8 zł (2013). Wzrost o +100%. Potwierdzają to analizy Koszyka Cenowego, według ustaleń którego kilogram "białej śmierci" kosztuje 3,68 zł (2013).
Olej: 4,8 zł (2004) oraz według GUS-u 7,5 zł (2013). Wzrost o +56%. Rządowi ankieterzy znów przepłacają, bo średnia cen w marketach wynosi 6,92 zł za litr (2013).
Prąd 1 KW/h: 0,41 zł (2004) oraz według GUS-u 0,67 zł (2013). Wzrost o +63%. Prąd podrożał przez te lata, a wraz z nim zależne od niego ceny usług. Dla poniższych produktów nie możemy już korzystać z Koszyka Cenowego, bo Koszyk obejmuje tylko produkty żywnościowe.
Centralne ogrzewanie za m2: 0,33 zł (2004) obecnie to 3,85 zł (2013). Wzrost o +1100?! – tu muszę zaprotestować, GUS mocno przesadził, bo mnie spółdzielnia podliczyła niedawno 1,91 zł za metr kwadratowy, jako sumę opłat stałych i zmiennych. Tak czy inaczej wzrost cen jest szokujący.
Wizyta u lekarza specjalisty: 49 zł (2004) obecnie to 80,5 zł (2013). Wzrost o +64%.
Benzyna: 3,45 zł (2004) obecnie litr kosztuje 5,44 zł (2013). Wzrost o +58%. Ciekawe, ale wzrost ceny benzyny był niższy, niż wzrost ceny baryłki ropy, wyrażonej w złotych. W 2004 roku przy kursie dolara 3,7 zł i cenie baryłki ropy 34$ cena baryłki wynosiła 126 złotych. Obecnie przy kursie dolara 3,1 zł i cenie baryłki 95 $, cena baryłki wynosi 294 zł, czyli 2,5-krotnie więcej. Trudno mi to wytłumaczyć, może rząd obniżył akcyzę od paliwa?
Strzyżenie: 11,4 zł (2004) obecnie to podobno 16,3 zł (2013). Wzrost o +42%. Tu muszę zaprotestować, ja płacę 40 zł i taką cenę ustaliło dwóch niezależnych fryzjerów. Podobnie cena z 2004 roku wydaje mi się zaniżona.
Bilet do kina: 11,6 zł (2004) obecnie to 16,9 zł (2013). Wzrost o +50%. Kina nie mogły bardziej podnieść ceny, ponieważ mają silną konkurencję w postaci pirackich kopii filmów, dostępnych w internecie.
Przejazd autobusem miejskim: 1,8 zł (2004), obecnie ta przyjemność kosztuje 2,7 zł (2013). Wzrost o +50%.
Niestety, kilku dóbr i usług nie udało mi się porównać. Szkoda, że GUS nie zbadał zmiany cen żarówek, bo przez lobbing i unijne zakazy żarówek tradycyjnych koszmarnie one podrożały! Zamiast tego dostaliśmy migoczący zamiennik, świecący trupim światłem.
Dla porównania, średnie miesięczne wynagrodzenie w gospodarce wynosiło w 2003 roku 2201 zł, a w 2012 roku 3521 zł (żródło).
treść skopiowano z: astrobiznes.pl/a/blog/ceny-przed-wejsciem-do-unii-europejskiej/0
wszystkie ilustracje pochodzą ze: Stock.XCHNG