Browaryt napisał/a:
Tak swoją drogą to mordke mu chyba trochę obtarło bo blisko tego jest dosyć, nie wiem nie znam się jak działa ta maszyna ale to łożysko co się obraca to chyba mu mordki dotknęło.
Nie łożysko, a wrzeciono.
Po 1 na tokarni nie robi się w rękawicach i w luźnych bluzach tylko w koszuli z dopiętymi mankietami.
Po 2 jak już się stanie taki wypadek, to NAJPIERW wyłącza się zasilanie takim czerwonym guziczkiem, a potem chłopa ratuje.....
.
Mnie ze 2 miesiące temu, też się podobny przypadek zdarzył, nie z mojej winy. Mój brygadzista, pan Andrzej włożył mi ryja do frezarki, kiedy musiałem ją obejść, żeby zmienić obroty wrzeciona. Akurat kiedy byłem na końcu stołu, załączył posuw przyspieszony, żeby wyjechać stołem wraz z elementem spod wrzeciona (na jego końcu jest taka korba, która jest zakończeniem śruby długości 1,8m), no i złapało marynarkę. Na szczęście zerwało ze mnie ubranie i skończyło się na chwili strachu i "wyeksploatowaniu odzieży roboczej podczas pełnienia obowiązków".
.
Ludziom brak wyobraźni...