Zapukałem wczoraj po południu do drzwi sąsiadki i mówię do niej:
- Musi pani uważać na swojego syna. Gdy jechałem autem to prawie go zabiłem jak mi wybiegł na ulicę.
- Oj przepraszam Pana najmocniej - westchnęła - to już się więcej nie powtórzy.
Odpowiedziałem:
- To całkiem prawdopodobne, bo ratownik z karetki mówił, że będzie on sparaliżowany do końca życia.
- Musi pani uważać na swojego syna. Gdy jechałem autem to prawie go zabiłem jak mi wybiegł na ulicę.
- Oj przepraszam Pana najmocniej - westchnęła - to już się więcej nie powtórzy.
Odpowiedziałem:
- To całkiem prawdopodobne, bo ratownik z karetki mówił, że będzie on sparaliżowany do końca życia.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis