Marihuana- należy do grupy środków psychoaktywnych, zwanych też środkami psychodysleptycznymi, psychomimetycznymi, psychedelicznymi lub enteogennymi. W tej grupie środków znajdują się substancje zarówno pochodzenia naturalnego, jak i syntetycznego. Marihuana jest naturalnym środkiem psychoaktywnym stanowiącym mieszaninę liści i kwiatostanów - głównie roślin żeńskich. Za działanie psychotropowe marihuany odpowiada głównie tetrahydrokannabinol (THC) i inne kannabinoidy. Substancja ta znajduje się również w haszyszu, który otrzymywany jest z ekstraktu żywicznego konopi.
Skutki Palenia Marihuany:
Organizm
Choroby układu oddechowego
Wśród osób palących marihuanę przypadki nadmiernego jej spożycia występują rzadko, niemniej mogą one mieć
przewlekłego zapalenia oskrzeli w postaci kaszlu, odkrztuszania plwociny, duszności oraz powstania nowotworów układu oddechowego. Palenie marihuany bez dodadku tytoniu, nie zwiększa jednak zauważalnie ryzyka powstania nowotworu układu oddechowego.[2] Potencjalny niekorzystny wpływ konopii na układ oddechowy ogranicza się do palenia jako sposobu przyjmowania tego środka; wpływ taki jest niemożliwy w przypadku zażywania konopii doustnie. Palenie jest jednak znacznie popularniejsze.
ZMĘCZENIE I SEN.
W niewielkich dawkach THC działa uspokajająco, a sen opisywany jest jako głęboki i odświeżający. Po większych dawkach pojawia się działanie raczej pobudzające, a sen staje się płytki i dający mniej wypoczynku. Najczęściej jednak po ustaniu działania THC występuje zmęczenie i senność. W szeregu eksperymentów stwierdzono, że czterohydrokanabinol zwiększa dobowy czas snu. Ilość snu na dobę wzrosła przy codziennym zażywaniu THC z 7 do 8,7 godzin (u osób palących od czasu do czasu), a z 7,5 do 8,4 u notorycznych palaczy. W trakcie ciągłego palenia marihuany czas snu ulega rozbiciu. Okazjonalni palacze 90% swojego snu odbywali w blokach po 6-9 godzin, a w czasie gdy palili codziennie - tylko 60%. Zmiany te nie były zależne od wysokości dawek i po zakończeniu okresu codziennego palenia powoli ustępowały (wydalenie z organizmu czterohydrokanabinolu trwa szereg dni).
Interesujące jest również to, że THC w odróżnieniu od innych narkotyków (np. alkoholu), w zasadzie nie obniża jakości snu. Nie stwierdzono także jakichkolwiek zależności pomiędzy czasem zayżycia THC, a momentem zaśnięcia. Czterohydrokanabinol - inaczej niż alkohol i opiaty - nie może zostać zatem zaliczony do narkotyków usypiających.
Mniejszy popęd seksualny
Pod wpływem THC wrażenia zmysłowe przeżywane są intensywniej. Dotyczy to również pieszczot seksualnych (zmysł dotyku, wzroku, węchu, słuchu). Ponadto puszczone zostają wodze wyobraźni. co powoduje często sugestywne fantazje erotyczne.
THC prowadzi do pewnego rozluźnienia nerwu współczulnego, co przyczynia się (choć czynniki psychiczne mają większe znaczenie) do opóźnienia ejakulacji. O ile zatem wyobraźnia i fale uczuć nie poniosą, może dojść do wydłużenia czasu aktu płciowego.
Czterohydrokanabinol wzmacnia wcześniej obecne uczucia i uwarunkowania. Zatem człowiek, który i tak czerpie wiele radości z seksu może się spodziewać, że po marihuanie jego rozkosz w ł6żku (lub, rzecz jasna, gdziekolwiek indziej) będzie jeszcze bardziej intensywna. Jeśli ktoś ma jednak problemy w sferze płci i seksu może przeżyć niemiłe niespodzianki. Również gwałtowne wahania nastroju mogą zostać wzmocnione, czego skutkiem bywają trudne sytuacje. Z drugiej strony może się zdarzyć, że konopie indyjskie umożliwią erotyczne wyzwolenie, wykonanie pierwszych kroków w poprzednio niedostępnych dziedzinach zmysłowości.
Zatem zależnie od aktualnej sytuacji psychicznej i jej uwarunkowań marihuana może stać się stymulatorem, lub też czymś wręcz przeciwnym.
Gorsza pamięć
najnowsze badanie w ośrodku Narconon Kalifornii wykazało ze osoby palace marihuanę maja znaczne problemy z pamiecią. Mianowicie osoby te często zapominają jak nazywają się rzeczy codziennego użytku. Ludzie zażywający ta używkę często zapominają o spotkaniach i ważnych datach.
Problemy z koncetracją
Marihuana oddziaływuje na te partie mozgu które sa odpowiedzialne za nasza koncetrację. Jest to poważny problem, osoby młodzsze uczęszczające do szkół na studia często przez palenie marhuany maja dużo gorsze wyniki w nauce.
Wpływ na układ rozrodczy
Chroniczne używanie konopi prawdopodobnie zaburza funkcjonowanie męskiego i żeńskiego układu rozrodczego u zwierząt, ograniczając wydzielanie testosteronu, produkcję nasienia oraz ruchliwość i żywotność plemników u samców, jak również zaburzając cykl owulacyjny u samic (Bloch, 1983; Institute of Medicine, 1982). Nie jest pewne, czy konopie powodują te same skutki u ludzi: literatura dotycząca mężczyzn jest skąpa i dostarcza niespójnych danych (Mendelson i Mello, 1984), zaś wpływu konopi na kobiety nie badano (Hollister, 1986). Niepewne jest także kliniczne znaczenie takich skutków u normalnych, zdrowych młodych mężczyzn. Niekorzystne następstwa mogą okazać się poważniejsze u dorastających chłopców oraz u dorosłych mężczyzn o płodności osłabionej z innych powodów.
Palenie konopi w czasie ciąży prawdopodobnie upośledza rozwój płodu (Gibson i in., 1983; Hatch and Bracken, 1986; Tennes i in., 1985; Zuckerman i in., 1989), prowadząc do zmniejszenia wagi urodzeniowej (Abel, 1985). Może to być wynikiem krócej trwającej ciąży, a powodujący to mechanizm jest prawdopodobnie identyczny jak w przypadku palenia papierosów - niedotlenienie płodu. Nie jest pewne, czy używanie konopi podczas ciąży powoduje niewielki wzrost ryzyka uszkodzeń płodu spowodowanych jego narażeniem na działanie tego środka w życiu płodowym. Pewne dowody takiego działania uzyskano w badaniach na zwierzętach, choć dotyczyły one na ogół bardzo dużych dawek podawanych do przewodu pokarmowego (Abel, 1985). Nieliczne badania na ludziach dały w większości wyniki zerowe (Gibson i in., 1983; Hatch i Bracken, 1986; Hingson i in., 1982; Zuckerman i in., 1989).
Niewiele mamy dowodów na to, że używanie konopi może powodować u któregokolwiek z rodziców anomalie chromosomalne lub genetyczne, jakie mogłyby zostać przekazane potomstwu. Istniejące dane z badań na zwierzętach oraz in vitro sugerują, iż dym z palonych konopi ma silniejsze właściwości mutagenne niż THC, przy czym właściwości te mogą najpewniej prowadzić raczej do wzrostu ryzyka zachorowania na raka, niż do przekazywania wad genetycznych dziecku (Bloch, 1983; Hollister, 1986).
Sugestywne dowody wskazują, że noworodki narażone w życiu płodowych na działanie konopi mogą doświadczać następstw tego faktu w zakresie zachowania i rozwoju w ciągu pierwszych kilku miesięcy po urodzeniu (np. Fried 1985, 1989). Kilka kontrolowanych badań przypadków sugeruje istnienie zwiększonego ryzyka zachorowania na pewne nowotwory dziecięce (a mianowicie astrocytomas i białaczka) u dzieci kobiet, które używały konopi podczas ciąży (Kuitjen i in., 1990; Robison i in., 1989).
System odpornościowy
Istnieją dość spójne dowody na to, że THC może powodować zmiany komórkowe, np. zmieniać metabolizm komórkowy i syntezę DNA in vitro (Bloch, 1983). Jeszcze mocniejsze dowody wskazują na mutagenne działanie in vitro dymu z palonych konopi, co oznacza, że może on być rakotwórczy z tych samych powodów, co dym tytoniowy (Leuchtenberger, 1983).
Mamy także dość spójne dowody na to, że kannabinoidy upośledzają funkcjonowanie systemu odpornościowego u gryzoni na poziomie tak komórkowym, jak i humoralnym (Munson i Fehr, 1983). Zmiany te obniżają odporność na zakażenia bakteryjne i wirusowe. Dowiedziono też, że nie-kannabinoidalne składniki dymu z palonych konopi upośledzają funkcjonowanie makrofagów komórkowych, czyli pierwszej linii obrony w płucach człowieka (Munson i Fehr, 1983). Znaczenie tych odkryć dla zdrowia nie jest jasne: dawki konieczne dla wywołania takich skutków są często bardzo wysokie, zaś problem ekstrapolacji skutków takich dawek na dawki używane przez ludzi dodatkowo komplikuje możliwość wytworzenia tolerancji na niekorzystne następstwa dla systemu odpornościowego (Hollister, 1992).
Co więcej, nieliczne doświadczalne i kliniczne dowody wpływu konopi na system odpornościowy człowieka nie są jednoznaczne: niewielka liczba wczesnych badań, które sugerowały istnienie niekorzystnych następstw, nie doczekała się potwierdzenia w badaniach późniejszych (Munson i Fehr, 1983; Hollister, 1992). Obecnie nie dysponujemy jednoznacznymi dowodami na to, że spożywanie kannabinoidów przyczynia się do dysfunkcji układu odpornościowego u człowieka, wyrażającej się zmniejszoną liczbą lub upośledzonym działaniem T-limfocytów, B-limfocytów lub makrofagów, albo też zmniejszonym poziomem immunoglobuliny.
Niepewne jest także kliniczne i biologiczne znaczenie takiego potencjalnego upośledzenia odporności u osób chronicznie używających konopi. Do chwili obecnej nie przedstawiono dowodów epidemiologicznych w postaci wyższej zachorowalności wśród osób chronicznie używających dużych ilości konopi. Jedne badania dużej grupy homoseksualistów - nosicieli wirusa HIV wskazują, iż regularne używanie konopi nie zwiększa ryzyka rozwinięcia się pełnoobjawowego AIDS (Kaslow i in., 1989). Biorąc pod uwagę długość okresu intensywnego używania konopi przez młode osoby dorosłe w społeczeństwach zachodnich, z braku epidemii chorób zakaźnych wynika niewielkie prawdopodobieństwo, by palenie konopi w poważniejszy sposób upośledzało system immunologiczny.
Trudniej jest wykluczyć ewentualność, że chroniczne używanie dużych dawek konopi powoduje niewielkie osłabienie odporności. Następstwa takie prowadziłyby do niewielkiego wzrostu zachorowalności na typowe choroby bakteryjne i wirusowe u osób chronicznie używających konopi, co miałoby znaczenie dla zdrowia publicznego z uwagi na wzrost wydatków na służbę zdrowia oraz mniejszą wydajność młodych osób dorosłych, którzy używają konopi w największych dawkach. Niedawne badania epidemiologiczne przeprowadzone przez Polena i innych (1993), gdzie porównywano zakres korzystania z usług medycznych przez osoby niepalące i regularnych palaczy konopi (lecz nie tytoniu), dostarczają pierwszych sugestii co do zwiększonego ryzyka zachorowania na choroby układu oddechowego u palaczy konopi. Pozostaje to jednak w dziedzinie sugestii, w badaniach nie wprowadzono bowiem rozróżnienia na zakaźne i niezakaźne choroby układu oddechowego.
Możliwe następstwa zdrowotne zanieczyszczeń konopi
Z uwagi na nielegalność konopi, ich uprawa, zbiory i rozprowadzanie nie podlegają mechanizmom kontroli jakości, co zapewniłoby konsumentom wiarygodny i bezpieczny produkt. W krajach rozwijających się - jak np. w Kenii - dobrze rozumie się fakt, że nielegalna produkcja alkoholu może prowadzić do jego zanieczyszczenia toksycznymi produktami ubocznymi lub podróbkami, które mogą prowadzić do śmierci lub poważnego uszczerbku na zdrowiu konsumentów. To samo jest być może prawdą w odniesieniu do nielegalnych narkotyków w rodzaju opiatów, kokainy i amfetaminy w społeczeństwach rozwiniętych. Nie ma dowodów podobnych następstw zdrowotnych w przypadku konopi, choć wyraża się obawy co do możliwych niekorzystnych skutków używania konopi zanieczyszczonych środkami chwastobójczymi (jak paraquat), stosowanymi do walki z nielegalnymi plantacjami konopi w USA w latach siedemdziesiątych. Obawy te okazały się bezpodstawne (Hollister, 1986). Obawiano się także mikrobiologicznych zanieczyszczeń liści konopi, lecz - poza niewielką liczbą opisów przypadków - nie przedstawiono poważniejszych dowodów niekorzystnego wpływu takich zanieczyszczeń na zdrowie osób biorących konopie (Hollister, 1986).
Psychika:
MOTYWACJA
Do podjęcia jakiejkolwiek aktywności potrzebna jest motywacja. Często twierdzi się, że palenie konopi indyjskich obniża stopień motywacji, zarówno w bezpośrednim działaniu, jak i w sposób chroniczny. Rzeczywiście, u stałych palaczy trawy można zaobserwować charakterystyczną bierność, apatię, zwaną w nauce "syndromem amotywacji". Nie sposób jednak ustalić, czy brak motywacji jest skutkiem działania THC, czy też odwrotnie - konopie indyjskie są szczeg6lnie przyjemną używką dla ludzi mających kłopoty z motywacją. Nie znajdują zatem potwierdzenia sądy, że palenie powodując zanik motywacji, prowadzi do społecznej i psychicznej dezintegracji człowieka. Przy okazji różnych badań stwierdzono, że motywacja osób badanych, do rozwiązywania testów, nie malała, nawet w niesprzyjających warunkach.
KONOPIE A AGRESJA
Kilkadziesiąt lat temu, kiedy konopie indyjskie stały się przedmiotem szerszego zainteresowania, otrzymały one za sprawą celowej propagandy, niezwykle złą opinię. Twierdzono między innymi, że pod wpływem marihuany ludzie mają skłonność do popełniania największych i najokrutniejszych przestępstw. Fakty nie potwierdzają tego przekonania, wręcz przeciwnie, wydaje się, że THC zmniejsza, lub nawet całkowicie niweluje agresję.
Halpern już w 1944 r. zaznaczył w "La Guardia-Report", że po zapaleniu marihuany agresja się obniża, a inni badacze potwierdzili, że palacze trawy są mniej agresywni i prowokujący niż przeciętni ludzie. Murphy w 1966 r. napisał: "Większość poważnych obserwatorów jest zgodna co do tego, że konopie indyjskie w żadnym wypadku nie prowadzą per se do działań agresywnych i przestępczych...".
Równocześnie pod wpływem czterohydrokonabinolu łatwiej zauważa się własną agresję - 42% spośród badanych określiło siebie przed zapaleniem marihuany jako agresywnych, po jej zapaleniu stwierdziło to o sobie aż 88% (Halpern w "La Guardia-Report").
Najwyraźniej więc wzrasta wrażliwość na własną agresję, przy czym agresja rzeczywista wcale nie rośnie.
W jednym z nowszych badań zajmowano się agresją okazywaną w dyskusji. Przed zapaleniem jointa wyrażano ją uprawiając wrogą krytykę wypowiedzi partnera. Pod wpływem THC komunikowano uczucia agresywne kpiną, która stawała się powodem do śmiechu dla obu stron, a po pewnym czasie, skłonność do zachowań agresywnych w ogóle malała. Pod wpływem narkotyku uznawano partnerów rozmowy za bardziej przyjaznych, chętnych do współpracy i pełnych zrozumienia.
Wyniki tych testów odpowiadałyby rozpowszechnionemu wśród palaczy trawy przekonaniu, że pod jej wpływem maleje skłonność do czynów agresywnych, kłótni i wrogość. Nabiera się pewności, że są ciekawsze zajęcia niż zachowania agresywne, lub też człowiek staje się po prostu
PSYCHOPATOLOGIA
Najczęściej obserwowaną negatywną reakcją na czterohydrokanabinol jest utrata świadomości, że wywołane narkotykiem samopoczucie jest tylko stanem przejściowym (tzw. "utrata perspektywy"), co może prowadzić do silnego napięcia, lub lęku. Powodem tego jest zazwyczaj brak wcześniejszych doświadczeń w zażywaniu narkotyków, bądź nadspodziewanie wysoka dawka. Objawy te zanikają wraz z ustaniem działania THC.
Nierzadko pojawiają się też odczucia paranoidalne (urojenia prześladowcze). Prawdopodobnie dotyczy to ludzi i tak posiadających tego typu skłonności. Niezwykle ważne są tu oczekiwania związane z zażyciem narkotyku oraz towarzyszące mu okoliczności zewnętrzne. Pojawiające się niekiedy zaburzenia świadomości, dezorientacja i znaczne zaburzenia pamięci są zazwyczaj efektem niezwykle wysokich dawek i nie są zależne od struktury osobowości konsumenta. Gdy narkotyk przestaje działać - sytuacja wraca do normy.
Termin psychozy kannabinoidalnej pojawił się w związku z badaniami prowadzonymi w krajach Trzeciego Świata. Badano tam wyjątkowo nałogowych palaczy haszyszu (od pięciu lat po kilka gramów dziennie). Diagnoza choroby jest bardzo wątpliwa, gdyż objawy, polegające na dziwacznym, nie mieszczącym się w granicach normy zachowaniu, są przynajmniej częściowo pochodną czynników społeczno-kulturowych. Bardzo niepewne jest zatem twierdzenie, że palenie konopi indyjskich może wywołać jakąś psychozę. O wiele bardziej prawdopodobnym jest, że ludzie mający skłonności do zaburzeń psychicznych, lub nie potrafiący sprostać swoim problemom, sięgają po wszelkiego rodzaju narkotyki, a więc również konopie indyjskie. Czterohydrokanabinol może zaostrzyć objawy np. schizofrenii, a zatem pogorszyć stan chorego. Ludzie o chwiejnym życiu psychicznym powinni zatem zrezygnować z haszyszu i marihuany. Konopie indyjskie bynajmniej nie przyczynią się do rozwiązania ich problemów.
Mimo tego, że konsumpcja konopi nie prowadzi w zasadzie do popełniania aktów przemocy, tego typu przypadki mogą wystąpić u osób, które niezależnie od wpływu THC mają obniżone hamulce zachowań impulsywnych. Możliwe są również szczególne sytuacje stresowe, które w połączeniu z określonymi cechami charakteru mogą sprawić, że palenie trawy staje się niebezpieczne.
Jeden z lekarzy pełniących rolę opiekuna medycznego koncertów rockowych, referował swoje doświadczenia oparte na około 5 tys. przypadków psychoz wywołanych przez narkotyki. Potwierdził on, że konopie indyjskie bardzo rzadko powodują zdecydowanie negatywne skutki. Ostrzegał jednak przed niebezpieczeństwem zbyt wysokich dawek. W takim razie również marihuana może wywołać obawy psychotyczne- Zwrócił również uwagę na fakt, że u 5 do 10% osób, które takich objawów doświadczyły, pozostają trwałe zmiany psychopatologiczne. W związku z tym, radzi on wszystkim, którzy kiedykolwiek mieli nieprzyjemne doświadczenia z narkotykami ("bad trips") unikać wszelkich środków psychodelicznych, łącznie z marihuaną i alkoholem.
Warto tu wspomnieć o fenomenie tzw. "flash-back". Polega on na tym, że charakterystyczne dla efektów zażycia narkotyku wrażenia i odczucia niespodziewanie wracają, mimo że dana osoba nie znajduje się pod jego wpływem. Przyczyna tego zjawiska pozostaje do dziś nieznana. W każdym razie nie jest ono niebezpieczne, a jego objawy szybko zanikają.
Schizofrenia
Jest to jedno z nielicznych następstw zdrowotnych, dla których istnieją ilościowe szacunki ryzyka względnego. Jeśli posłużymy się szacunkowym ryzykiem względnym zaczerpniętym z badań Andreassona i innych (1987) z uwzględnieniem zmiennych zaciemniających obraz, musimy dojść do wniosku, że osoba w wieku dojrzewania, która paliła konopie co najmniej 50 razy, w wieku 18 lat ponosi dwu-trzykrotnie większe ryzyko zachorowania na schizofrenię niż młody człowiek, który nigdy nie pali konopi.
Uzaleznienie:
Marihuana może uzależniać równie silnie jak kokaina i heroina.
Marihuana może powodować równie silne uzależnienie jak heroina czy kokaina, czyli tzw. narkotyki "twarde" - donoszą uczeni amerykańscy z National Institute on Drug Abuse.
Badania amerykańskich uczonych zostały przeprowadzone w odpowiedzi na plany zalegalizowania marihuany jako leku w Wielkiej Brytanii. Uczeni z National Institute on Drug Abuse przeprowadzali badania na czterech małpach, które nauczyli aplikowania sobie kokainy. Narkotyk był wprowadzany dożylnie przez cewnik po 10-krotnym naciśnięciu dźwigni w odpowiedzi na zielone światło, które zapalało się w klatce izolującej każdą małpę od pozostałych trzech. Małpy musiały skojarzyć liczbę naciśnięć dźwigni z otrzymaniem narkotyku. Badacze zaobserwowali, że gdy zamiast kokainy aplikowali zwierzętom roztwór soli te przestawały po pewnym czasie naciskać dźwignię w odpowiedzi na zielone światło. Sytuacja ta ulegała zmianie gdy uczeni zaczęli podawać małpom roztwór soli zawierający czterowodorokanabinol (THC), tj. aktywny związek występujący w zielu konopii indyjskich, z których robiona jest marihuana. Po pewnym czasie małpy zaczynały znowu systematycznie naciskać dźwignię.Uczeni stwierdzili ponadto, że zwierzęta zmniejszyły dawkowanie roztworu THC gdy podawano im jednocześnie drugi lek blokujący receptory THC występujące na neuronach w mózgu. Prowadzący badania dr Steven Goldberg podkreśla też, że małpy, które przyjmowały w ten sposób regularne dawki THC zachowywały się podobnie do małp z grupy kontrolnej przyjmującej kokainę. Dr Goldberg twierdzi, że badania jego zespołu po raz pierwszy dostarczyły wyraźnego dowodu na to, że aktywne składniki marihuany mogą powodować, że jest ona równie uzależniająca jak heroina czy kokaina. Podkreśla on jednocześnie, że prowadzone przez niego badania nie uwzględniają czynnika społecznego, który niewątpliwie należy brać pod uwagę w określaniu siły uzależnienia jakie wywołuje narkotyk.
Wyniki badań zespołu z National Institute on Drug Abuse obudziły liczne kontrowersje w środowiskach naukowych w USA. Psychiatra, prof. Lester Grinspoon z Wydziału Medycznego na Uniwersytecie w Harvardzie podważa tezę dr Goldberga. Twierdzi on bowiem, na podstawie wielu klinicznych testów, że marihuana nie powoduje objawów uzależnienia u zażywających ją osób. Wyniki wielu badań wskazują natomiast, że marihuana może mieć wiele zastosowań terapeutycznych, np. uśmierza ból i łagodzi drgawki u pacjentów chorych na stwardnienie rozsiane. Prof. Tony Moffat z Royal Pharmaceutical Society w Wielkiej Brytanii działający na rzecz zalegalizowania marihuany jako leku ma nadzieję, że zakrojone na duzą skalę testy kliniczne potwierdzą jej terapeutyczne zalety. Uważa on, że jeśli marihuana będzie stosowana w odpowiednio dobranych dawkach, korzyści z jej zalegalizowania jako leku będą dużo większe niż ewentualne efekty uboczne. Prof. Moffat ma nadzieję, że uda się przeprowadzić proces legalizacyjny w ciagu dwóch lat. Tymczasem premier Wielkiej Brytanii nie zgodził się dopuścić marihuany do sprzedaży jako jednej z używek
Negatywne opinie osob palacych:
-"no przyznam jaram już z 3 lata i miewałem po palonku i nie tylko zaras po stany lękowe czułem sie śledzony nieraz ścigany jak wracałem wieczorkiem do domu "
-
"Tak sie złożylo ze życie pchneło mnie w palenie. Miałem silne depresje połączone z agresja, cały czas myśli samobójcze albo inne powalone choroby "
-"Jeśli chodzi o negatywne skutki jarania to zdecydowanie otępienie... Po ciągy(np 1 tyg.) Poprostu taki rozjeb w bani że hu*. zapominałem jak sie nazywają niektóre rzeczy, np. zapalniczka
. Oprócz tego myśle że to prawda że MJ jest przedsionkiem do innych narkotyków. "
-"Kiedyś myślałem że za hu* nie wezmę np. speeda po pół roku jarania pomyślałęm że co tam walne se no właśnie mam niedługo zamiar se walnąć longera w nochala:p to takie moje spostrzeżenie ;] "
-" Na początku paliłem tylko raz w tygodniu teraz pale codziennie , przez to mam problemy z rodzicami z nikim sie nie mogę dogadać "
-" Od kiedy zacząłem palić to mam przynajmniej trzy razy w roku zapalenie oskrzeli''
Od jakiegoś czasu w mediach pojawiają się głosy zwolenników legalizacji marihuany.
Używają oni argumentów argumentów o rzekomej nieszkodliwości „trawki”, porównując ją z takimi popularnymi używkami jak alkohol czy tytoń.
Zlekceważenie „trawki” może być jednak bardzo niebezpieczne. Marihuana to nazwa narkotyku, który otrzymywany jest z wysuszonych (czasami lekko sfermentowanych) kwiatostanów (kwiatostanów niewielką domieszką liści) żeńskich roślin konopi indyjskich (Cannabis india). Zawierają one substancje psychoaktywne z grupy kannabinoli – jej najsilniej działającym składnikiem jest THC – tertohydrokannabinol. Jest on praktycznie nie rozpuszczalny w wodzie, natomiast rozpuszcza się np. w alkoholu i tłuszczach.
Jak działa? Niestety
Jego działanie psychoaktywne jest efektem jego łączenia się z receptorami komórek nerwowych, zwanych receptorami kannabinoidowymi. Badania prowadzone od lat 60. XX w. nad działaniem THC na mózg ludzki wykazały, że działa on na ten sam rodzaj receptorów komórek nerwowych, na które działa zaledwie jeden naturalny związek chemiczny wytwarzany przez organizm ludzki – anandamid, który powstaje w ciele człowieka w stanach letargu, snu lub głębokiego relaksu.
Zwolenniczy legalizacji marihuany argumentują, że THC jest o wiele mniej szkodliwy niż składniki innych narkotyków. Jest to w pewnym stopniu prawda – wynika to jedynie z tego iż receptory kannabinoidowe nie występują we wszystkich komórkach nerwowych, lecz tylko w określonej części kory mózgowej. Pień mózgu (który jest odpowiedzialny za kontrolę podstawowych funkcji życiowych, takich jak bicie serca czy oddychanie) jest niemal pozbawiony tych receptorów. THC nie można więc przedawkować ze skutkiem śmiertelnym, tak jak tzw. Twardych narkotyków (heroiny, kokainy).
Leczniczy czy zły?
Zwolennicy legalizacji marihuany powołują się na badania naukowe prowadzone w niektórych krajach nad zastosowaniem marihuany lub syntetycznie uzyskiwanego THC do celów medycznych. Stwierdzono bowiem, że efektem podawania czystego THC w odpowiednich dawkach są: stan głębokiego odprężenia, wzrost apetytu, wzrost wrażliwości na zapachy i smaki, wzrost wrażliwości słuchu i wzroku, zaburzenia orientacji w przestrzeni, podrażnienie, stany euforyczne, wzrost odporności organizmu i ogólna poprawa nastroju- szczególnie u osób ze skłonnościami do depresji; ma on też działanie przeciwmiażdżycowe.
THC otrzymane syntetycznie znane pod nazwą dronabinol, dostępne jest na receptę w kilkunastu krajach, m.in. W USA, Kanadzie, Holandii i Niemczech. Czy jednak powinno to nas uspokoić i pozwolić na „rozgrzeszenie” marihuany? Okazuje się, że na pewno nie.
Ciemna strona mocy
Te same badania wykazały bowiem, że długotrwałe spożywanie THC skutkuje problemami problemami pamięcią, większą tendencją do popadania w depresję oraz utratą motywacji do wysiłku. THC to bardzo podstępny związek chemiczny. Prawie nie uzależnia fizycznie. Stwierdzono jednak, że uzależnienie psychiczne następuje szybciej niż w przypadku alkoholu.
Dlaczego? Po alkoholu mamy tzw. kaca, a w skrajnych przypadkach uzależnienia – delirium, po „twardych” narkotykach – głód narkotyczny. Tymczasem kiedy ktoś przestaje palić marihuanę, nie ma takich objawów. Jest często lekko, łatwo i przyjemnie. Ale mózg domaga się powtórzenia takiego stanu. Do ponownego sięgnięcia po narkotyk zmusza więc psychika, a nie ciało. Psychiatrzy i psychologowie zajmujący się leczeniem uzależnień uważają, że łatwiej jest wyleczyć uzależnienie fizyczne niż psychiczne.
Efekt kumulacji
THC osadza się w tkance tłuszczowej otaczającej wiele organów wewnętrznych (głównie wątrobę, mózg i organy płciowe) dlatego bardzo wolno uwalnia się z organizmu. Każda kolejna dawka THC powiększa te złogi i może uwalniać się z organizmu przez wiele tygodni. Oznacza to, że osoba paląca marihuanę jest pod wpływem słabych dawek narkotyku nawet kilka tygodni po ostatnim paleniu. THC wykrywane jest w organizmie człowieka do roku po zaprzestaniu palenia.
U palaczy marihuany zaobserwowany jest syndrom motywacyjny, kłopoty z pamięcią i koncentracją, specyficzne „splątanie” myślenie oraz inne objawy psychiczne.
Po odstawieniu marihuany po długotrwałym paleniu pojawia się specyficzny zespół abstynencyjny: ciągłe rozdrażnienie, senność lub bezsenność, bóle głowy, utrata chęci życia, spadek aktywności życiowej, obniżenie nastroju, zaburzone odczuwanie przyjemności..
Skutki bardziej „przyziemne”
Inne badania wskazują, że w dymie palonych konopi znajdują się substancje smoliste, które przy długotrwałym paleniu uszkadzają górne drogi oddechowe (krtań, oskrzela), płuca, wątrobę i mięsień sercowy. Regularne palenie marihuany może powodować raka- dym konopi jest bardziej kancerogenny niż dym nikotynowy, w dodatku zwykle trafia do płuc bez pośrednictwa filtrów i dłużej w nich przebywa. THC może też wywołać stany depresyjne, myśli samobójcze, bezsenność, lęki, psychozy, zaburzenia koncentracji, ataki paniki i urojenia prześladowcze.
Oooo Taakk, jestem teraz dumny z siebieeee
Ale jestem kurwa dumnyyyyy, o ja pierdooole