z braku raku, i ryba rak
Zdarta skóra z palca, wy nie widzieliście ran ręki, kiedyś brat mi przejechał nozem żeźnickim pomiedzy kciukiem a wskazującym, holernie tródno sie goiło, bo tam sie wszystko rusza, ale skończyło się na opatrunku bez znieczulenia na pogotowiu.
A tu ostatnio zadrapania od szlifierek, zadrapania od obieraka do ziemniaków.
Jak pracowałem w tokarni to codziennie miałem łapy pocięte jak frytki, ale sie nad tym nikt nie zastanawiał, stalowe opiłki wydłubywałem, skryperem, i pracowałem dalej.
No raz pojechalismy do szpitala bo mi spadła 200 kanciata belka pod spodem druga spadła nozycowo, ale troche ją spowolniłem, na palec rozerwała mi skórę, przez dwie rękawice, skurzaną i gumową pod spodem, bylismy pewni ze jest złamany palec, ja to sie wogóle cieszyłem, że jeszcze go mam, byłem prawue pewien, ze go wytrząsne z rękawic.
Ale krew fajnie sikała, szef był biały na twarzy i wiózł mnie jeepem do szpitala, dobrze że po drodze nie zemdlał, bo byśmy jeszcze obaj do tego szpitala trafili.
Proponowali mi znieczulenie, ale byłem taki rozbawiony, że mnie nic nie bolało, sam nie wiem jak to możliwe, taka adrenalina
Ale po dwóch dniach wróciłem normalnie do pracy, też sie skończyło na twórczym okręcaniem plastrami.