Taka Sytuacja:
Godzina 19.15, 26.05.2013 kino Cinema City w krakowskiej Plazie. Idziemy do kina na najnowszy Star Trek - Into Darkness (film polecam). Już przy wejściu zagadka, bo obok drzwi sali, w której ma być seans (sala nr 6), zamiast Star Treka wyświetla się "U niej w domu". Myślimy więc, że poprzedni film się jeszcze nie skończył i kulturalnie nie zaglądamy. W końcu pytamy przechodzącej obok nas pani z obsługi o co chodzi i okazuje się, że to jednak Star Trek...wchodzimy prawie idealnie bo akurat na sam początek filmu (szczęśliwie omijając wszystkie reklamy). Nasze szczęście nie trwało jednak zbyt długo, gdyż po jakiś 30-40 minutach filmu, pojawił jak grom z najdalszych zakątków dzikiej noclegowni dworca centralnego i pobliskich śmietników, przesiąknięty wonią gówna, szczochów i denaturatu, nawalony jak bela ŻUL i zasiadł w rzędzie prosto przed nami odurzając zapachem najmroczniejszej latryny publicznego kibla w Rumunii co najmniej 3 rzędy za sobą i przed sobą.
Ludzie w okół byli z początku zaskoczeni, następnie zniesmaczeni a następnie zaczęli zatykać nosy, oddychać przez bluzy lub smarować sobie nosy rozdawanym przy wejściu do kina szamponem owocowym marki Original Source (swoją drogą firma ta zapewne nauczona doświadczeniem, chyba dobrze wiedziała co robi rozdając próbki szamponu przed wejściem do śmierdzącego Cinema City). A może to taki niekonwencjonalny rodzaj marketingu - "Uratujmy ludzi przed zagazowaniem smrodem, to na pewno kupią nasz produkt w podzięce za uratowanie życia?"...geniusze zła . Ale koniec tej dygresji, przejdźmy do sedna materii.
Gdyby Cinema City było firmą poważną nie było by problemu - zgłosilibyśmy reklamację, pracownicy kina przeprosiliby nas za zaistniałą sytuację wynikającą z ICH oczywistego zaniedbania, my dostalibyśmy zaproszenie na kolejny seans lub zwrot kosztów + lizaka na pocieszenie (wraz z każdą jedną osobą, która wtedy w tej sali kinowej była, bo nadmienię, że żul nie "tylko" walił ale również zaznaczał swoją obecność drąc mordę i przeklinając). O zapewnieniu, że dołożą wszelkich starań, żeby taka sytuacja nie miała już miejsca oraz, że zdezynfekują (lub spalą, cokolwiek ), siedzenia których ta wylęgarnia zarazków w ogóle dotykała - żebyśmy nie bali się przyjść do ich kina ponownie - już nie wspomnę.
Całe szczęście, że nie postanowiłem tak zrobić od razu (tylko po filmie), bo bym był do tyłu zarówno o film jak i o kasę. A oto opis próby zgłoszenie przeze mnie i pozostałe 3 osoby reklamacji:
Film się kończy, podchodzę do osoby z obsługi, która "wypuszcza" ludzi z kina i mówię, że chciałem zgłosić reklamację, ponieważ pijany żul zagnieździł się w rzędzie przed nami co nie pozwoliło nam na komfortowe oglądanie filmu (żul oczywiście nie wstaje nawet z miejsca, bo według naszych przypuszczeń grasuje sobie całymi dniami od sali do sali pod "czułym" okiem obsługi). Do akcji wkracza ochrona kina, my tymczasem idziemy zgłosić reklamację przed samą salę kinową. Podchodzi do nas grupka osób z obsługi, w tym zastępca managera (którego dane oczywiście posiadam, ale przez przyzwoitość nie podam ich publicznie) pytając nas o zajście. Więc opisujemy im (w 4 osoby), jak wyglądała sytuacje i że chcemy w związku z tym reklamować nasze bilety. Obsługa niestety mówiąc w skrócie pokazała nam środkowy palec (oczywiście nie dosłownie - można to porównać bardziej do dziewczyny,w której się zakochaliśmy a ona powiedziała "zostańmy przyjaciółmi"), czyli kolokwialnie nas zbyli. Co więcej pan zastępca managera na moje pytanie czy chciałby przyjść do kina i siedzieć na miejscu, na którym wcześniej siedział ten żul nabrał wody w usta i nie odpowiedział nic. Co tylko świadczy o tym, że obsługa Cinema City prawdopodobnie nic nie zamierza robić w sprawie pałętających się od sali do sali żulów i nie obchodzi ich czy wasza dziewczyna, dziecko czy może wy sami siądziecie na krzesełku obdarowanym hojnie bakteriami, choróbskami, wszami, pchłami, pasożytami i innym gównem krzesełka kinowego.
Pamiętajcie idąc do Cinema City dostajecie nie tylko kino 3D, ale pełne 4D a może i nawet 5D. Także uważaj, jeśli złapałeś jakąś wysypkę, coś Cię swędzi, czy może ubrania walą Ci jak latryny koni na Krakowskim Rynku, a ostatnio byłeś w Cinema City, to być może właśnie dlatego, że zasiadłeś na szczęśliwym fotelu żula.
Jako wieloletni użytkownik czuję się w obowiązku poinformowania (ostrzeżenia) o powyższym fakcie szanownego grona sadistic.pl.
Próbowaliśmy wojować na profilu Cinema City, ale kasują nasze posty dlatego sadole całego świata łączmy się i pokażmy tej hołocie, że z nami się nie pogrywa. Jeśli macie podobne historie lub też uważacie naszą krucjatę za wartą kilku sekund waszego życie i chcecie im po prostu dojebać, możecie wejść na fanpejdż utworzony w tym właśnie celu: facebook.com/CinemaCitySmierdzi
Dziękuję Dobranoc.
Godzina 19.15, 26.05.2013 kino Cinema City w krakowskiej Plazie. Idziemy do kina na najnowszy Star Trek - Into Darkness (film polecam). Już przy wejściu zagadka, bo obok drzwi sali, w której ma być seans (sala nr 6), zamiast Star Treka wyświetla się "U niej w domu". Myślimy więc, że poprzedni film się jeszcze nie skończył i kulturalnie nie zaglądamy. W końcu pytamy przechodzącej obok nas pani z obsługi o co chodzi i okazuje się, że to jednak Star Trek...wchodzimy prawie idealnie bo akurat na sam początek filmu (szczęśliwie omijając wszystkie reklamy). Nasze szczęście nie trwało jednak zbyt długo, gdyż po jakiś 30-40 minutach filmu, pojawił jak grom z najdalszych zakątków dzikiej noclegowni dworca centralnego i pobliskich śmietników, przesiąknięty wonią gówna, szczochów i denaturatu, nawalony jak bela ŻUL i zasiadł w rzędzie prosto przed nami odurzając zapachem najmroczniejszej latryny publicznego kibla w Rumunii co najmniej 3 rzędy za sobą i przed sobą.
Ludzie w okół byli z początku zaskoczeni, następnie zniesmaczeni a następnie zaczęli zatykać nosy, oddychać przez bluzy lub smarować sobie nosy rozdawanym przy wejściu do kina szamponem owocowym marki Original Source (swoją drogą firma ta zapewne nauczona doświadczeniem, chyba dobrze wiedziała co robi rozdając próbki szamponu przed wejściem do śmierdzącego Cinema City). A może to taki niekonwencjonalny rodzaj marketingu - "Uratujmy ludzi przed zagazowaniem smrodem, to na pewno kupią nasz produkt w podzięce za uratowanie życia?"...geniusze zła . Ale koniec tej dygresji, przejdźmy do sedna materii.
Gdyby Cinema City było firmą poważną nie było by problemu - zgłosilibyśmy reklamację, pracownicy kina przeprosiliby nas za zaistniałą sytuację wynikającą z ICH oczywistego zaniedbania, my dostalibyśmy zaproszenie na kolejny seans lub zwrot kosztów + lizaka na pocieszenie (wraz z każdą jedną osobą, która wtedy w tej sali kinowej była, bo nadmienię, że żul nie "tylko" walił ale również zaznaczał swoją obecność drąc mordę i przeklinając). O zapewnieniu, że dołożą wszelkich starań, żeby taka sytuacja nie miała już miejsca oraz, że zdezynfekują (lub spalą, cokolwiek ), siedzenia których ta wylęgarnia zarazków w ogóle dotykała - żebyśmy nie bali się przyjść do ich kina ponownie - już nie wspomnę.
Całe szczęście, że nie postanowiłem tak zrobić od razu (tylko po filmie), bo bym był do tyłu zarówno o film jak i o kasę. A oto opis próby zgłoszenie przeze mnie i pozostałe 3 osoby reklamacji:
Film się kończy, podchodzę do osoby z obsługi, która "wypuszcza" ludzi z kina i mówię, że chciałem zgłosić reklamację, ponieważ pijany żul zagnieździł się w rzędzie przed nami co nie pozwoliło nam na komfortowe oglądanie filmu (żul oczywiście nie wstaje nawet z miejsca, bo według naszych przypuszczeń grasuje sobie całymi dniami od sali do sali pod "czułym" okiem obsługi). Do akcji wkracza ochrona kina, my tymczasem idziemy zgłosić reklamację przed samą salę kinową. Podchodzi do nas grupka osób z obsługi, w tym zastępca managera (którego dane oczywiście posiadam, ale przez przyzwoitość nie podam ich publicznie) pytając nas o zajście. Więc opisujemy im (w 4 osoby), jak wyglądała sytuacje i że chcemy w związku z tym reklamować nasze bilety. Obsługa niestety mówiąc w skrócie pokazała nam środkowy palec (oczywiście nie dosłownie - można to porównać bardziej do dziewczyny,w której się zakochaliśmy a ona powiedziała "zostańmy przyjaciółmi"), czyli kolokwialnie nas zbyli. Co więcej pan zastępca managera na moje pytanie czy chciałby przyjść do kina i siedzieć na miejscu, na którym wcześniej siedział ten żul nabrał wody w usta i nie odpowiedział nic. Co tylko świadczy o tym, że obsługa Cinema City prawdopodobnie nic nie zamierza robić w sprawie pałętających się od sali do sali żulów i nie obchodzi ich czy wasza dziewczyna, dziecko czy może wy sami siądziecie na krzesełku obdarowanym hojnie bakteriami, choróbskami, wszami, pchłami, pasożytami i innym gównem krzesełka kinowego.
Pamiętajcie idąc do Cinema City dostajecie nie tylko kino 3D, ale pełne 4D a może i nawet 5D. Także uważaj, jeśli złapałeś jakąś wysypkę, coś Cię swędzi, czy może ubrania walą Ci jak latryny koni na Krakowskim Rynku, a ostatnio byłeś w Cinema City, to być może właśnie dlatego, że zasiadłeś na szczęśliwym fotelu żula.
Jako wieloletni użytkownik czuję się w obowiązku poinformowania (ostrzeżenia) o powyższym fakcie szanownego grona sadistic.pl.
Próbowaliśmy wojować na profilu Cinema City, ale kasują nasze posty dlatego sadole całego świata łączmy się i pokażmy tej hołocie, że z nami się nie pogrywa. Jeśli macie podobne historie lub też uważacie naszą krucjatę za wartą kilku sekund waszego życie i chcecie im po prostu dojebać, możecie wejść na fanpejdż utworzony w tym właśnie celu: facebook.com/CinemaCitySmierdzi
Dziękuję Dobranoc.