PKP, a zwłaszcza TLK (tę zjebaną spółkę powinni w ogóle rozwiązać, a dyrekcję zalać cementem; nie dość że drogo, to jakość usług katastrofalna). Notoryczne opóźnienia (ostatnie trzy godzinne) przez ciągle psujące się lokomotywy, sprzedawanie miejscówek na nieistniejące miejsca, ciągłe awarie, syf i burdel. I przede wszystkim zwalanie winy przez biurwy w obsłudze na osoby najniższe szczeblem czyli konduktorów. Twoje miejsce przez kogoś zajęte? Konduktor ma obowiązek wskazać ci inne. Niby jak kurwa, ma wyczarować kolejny wagon?
No i wkurwia mnie jak se przypomnę, że jakaś pani pizda polityk stwierdziła jakiś czas temu że na kolei nie ma problemu. No jak się wozi spocone dupsko limuzynką za pieniądze podatników, to nie ma. Ja jeżdżę dużo i od czasów dobrej zmiany (chociaż może to akurat przypadek, żeby nie było że w każdym poście jadę po tych bolszewickich szmatach) podróżowanie PKP to totalna masakra. A pamiętam jak kiedyś się wsiadało, sadzało się dupę gdzie się chciało i człowiek jechał. A teraz nie, po osiem osób ma miejsca w sześcioosobowych przedziałach, bo kretyni najpierw sprzedają, a potem kminią jaki wagon podstawić. Ale nie kurwa, miejscówki muszą być, pomimo iż ci co tym zarządzają są zbyt głupi żeby ogarnąć temat.
Satysfakcją dla mnie byłoby zamknięcie całego zarządu PKP, w środku zimy, w nieogrzewanym wagonie w pociągu (najlepiej towarowym) kolei transsyberyjskiej, żeby jeździli w kółko, tak długo, aż nie dostrzegą swojego spierdolenia i niekompetencji, nie uklękną i nie przeproszą polskiego społeczeństwa za to że się urodzili.
System reklamacji też mnie wkurwia, bo mogę zaznaczyć jako przyczynę opóźnienie pociągu, mogę zaznaczyć niewłaściwy komfort jazdy, etc. Ale nie mogę zaznaczyć WSZYSTKICH OPCJI. Dlatego zwracają mi zawsze nie więcej jak 50% za bilet, chociaż powinni mi jeszcze dopłacać za to, że się muszę z nimi kurwa użerać.
Dobrze że Stefan Grabiński tego nie widzi, zrozumiałby że jego słynne horrory kolejowe to nic w porównaniu z rzeczywistością.