poligon6 napisał/a:
@up.
Porównuje sie te same rzeczy w Polsce liczba zamchów terrorystycznych zero. Po chój takie porównanie i co ono ma na celu udowodnic? Ze mamy żłe drogi i pojebów za kółkiem i to w odniesieniu do terrorystów? Tak jak pisałem mozna porównywac liczbe osób zagryzionych przez bobry, zadławionych spinaczem. Nie mozna porównywac liczy osób zagryzionych przez bobry do tych zadławionych spinaczem, inaczej robi sie kurwe z logiki.
Po drugie skoro jest tyle ofiar smiertelnycjh na drogach to znaczy że co? Mamy zaakceptowac nowe zagrożenie bo wypadkach ginie wiecej osób? Typowe lewackie pierdolenie które nie wiadomo co ma na celu. Ile tego typu gówna jest w GW, TVN, Krytyce Politycznej, powielanie tego typu gówna jest własnie zjebaniem umysłowym.
Nic nie zrozumiałeś... Zagryzieni przez bobry i zadławieni spinaczami? OK, sprawdźmy. Zakładam że było w obu przypadkach zero (no może ktoś jeden się zadławił śmiertelnie, wtedy mamy ofiarę ale dalej jest to bład statystyczny, a nie wielkość statystyczna). Co te dwa zera oznaczają? Że ani jedno, ani drugie NIE JEST ŻADNYM REALNYM PROBLEMEM SPOŁECZNYM, który wymagałby uwagi. Zaczynasz czaić? Tak samo jest z tymi zamachami terrorystycznymi. Jasne, są widowiskowe, ale nic poza tym. Liczba ofiar to przysłowiowi zabici cegłą w drewnianym kościele. Prawdą jest, że u nas nie było żadnego zabitego w zamachach przy praktycznie zerowej populacji muslimów, ale skoro we Francji przy liczonej w milionach populacji tychże zabitych jest tak marginalnie mało, to uwaga, liczba muslimów nie jest istotnym czynnikiem przy ofiarach śmiertelnych. Próba jest po prostu śmiesznie mała, a odchylenie standardowe gigantyczne. To jest po prostu ślepy los. Gdyby temu naszemu chemikowi-amatorowi co zostawił bombę z samowaru w autobusie ryłpła ona trochę wcześniej to byśmy Francuzów przegonili w liczbie ofiar śmiertelnych zamachów. I co? I właśnie nic, bo to dalej nie byłaby statystycznie istotna ilość, tylko czysty przypadek.
Sprawa ma się zupełnie inaczej w przypadku wspomnianych ofiar wypadków. Każdego roku w naszym kraju liczba poszkodowanych w wypadkach jest większa niż spore miasto powiatowe. To się dzieje każdego dnia i jakoś "świat milczy". Żeby codzienne wiadomości zaczęły się od informacji o wypadkach na drodze to musi jebnąć jakiś autobus z kilkunastoma ofiarami śmiertelnymi. Inaczej jest dzień jak co dzień. Ale jak jeden górnik gdzieś zginie, to olaboga! Premier i pół rady ministrów z wypiekami na twarzy prześcigają się w pomocy i składaniu kondolencji. Ludzie skupiają swoją uwagę na rzeczach kompletnie nieistotnych i podnoszą je do rangi wielkich wydarzeń (właśnie tak jest z tymi zamachami terrorystycznymi), a te które są na prawdę istotne i mają realny wpływ na nasze życie (każdy, albo niemal każdy zna kogoś kto został poszkodowany w wyniku wypadków na drodze, wielu zna takich co doznali trwałego uszczerbku na zdrowiu, zostali kalekami albo zmarli) są pomijane a ich znaczenie umniejszane.