Amunicja do moździerza nie jest scalona. Do granatu, czyli właściwego pocisku, dokładany jest ładunek miotający. Wielkością ładunku można sterować zasięg strzału. Odpalenie ładunku odbywa się dwiema metodami. "Na igłę" czyli samoczynny polega na włożeniu granatu z ładunkiem do lufy a ten opadając na dno samoczynnie odpala ładunek prochowy który wyrzuca granat na odpowiednią odległość. W innym przypadku potrzeba nacisnąć spust dopiero po opadnięciu ładunku na dno lufy (dawniej linka i prosty mechanizm z iglicą a obecnie elektrospust). Sam granat odbezpiecza się ręcznie a uzbraja się dopiero w wyniku przeciążenia po strzale.
Tutaj wyraźnie hamerykaniec źle zamontował ładunek miotający i granat przekosił się i zaklinował u wylotu lufy. Granat nie uszczelnił lufy więc ładunek prochowy zwyczajnie zaczął się spalać. Wybuch granatu nie groził więc żadnego heroizmu w tym nie było. Co najwyżej mogło go troszeczkę poparzyć