Czytając wyżej wymieniony post przypomniała mi się sytuacja z dzieciństwa (miałem chyba wtedy z 5-6 lat). Słoneczny, majowo-czerwcowy dzień, przedszkole było zamknięte to siedziałem sobie w domu. Koło południa słyszę jak ktoś chodzi po domu. Gdy poszedłem sprawdzić co to jest gdyż wszyscy obecni wtedy domownicy byli poza domem (ojciec pracował po sąsiedzku) zobaczyłem 3 ciemniejszych ludzi. Nie wiedziałem o co chodzi ale sięgnąłem po plastikowy różowy kij bejsbolowy (niby zabawka a do dziś mam), który leżał obok i zacząłem ich napierdalać. Szybko zaczęli się cofać a ja krzyczeć. Brudasy zaczęły uciekać. W tym czasie zobaczyłem jak na całej ulicy i sąsiednich domach biega ich chmara (ok. 20-25). Ja że młody nie wiedziałem co to cygan. Gdy wybiegli na podwórko zacząłem w nich również rzucać kamieniami. Trochę krwi się polało. Po chwili przybiegli swoi (czyli sąsiedzi, gdyż w pobliżu były 3 duże zakłady produkcyjne, które akurat kończyły zmianę). Pogonili oni brudasów. Niestety zdążyli już skurwiele sporo nakraść. Ode mnie z domu ukradli trzy telewizory (jeden stał na korytarzu, drugi na piętrze a trzeci w kuchni - dodam, że były to małe, czarno-białe), 15 metrów metalowej siatki ogrodowej (miały być niedawno wymieniane), parę książek, zabawek oraz rower. Sąsiadowi, który jest ode mnie młody o 3 lata ukradli rower, na którym akurat jeździł na swoim podwórku. Miał to szczęście, że miał również 3 psy, które jednego brudasa ostro pogryzły. Tyle pamiętam co ukradli, a było tego więcej (u innych sąsiadów zwłaszcza)
Niestety policji nie udało się schwytać ich, ale ustalono, że przeszli taborem po całym powiecie i ukradli sporo.
Po tej całej akcji dowiedziałem się kto to są cyganie. Pierwsze spotkanie z nimi i już sobie nagrabili. No i od tamtego czasu ich nienawidzę.
Jaki z tego morał? Że kurwa brudasy to bezczelne złodzieje i już za młodu rozpocząłem walkę z tą zarazą
Wybaczcie, że tak chaotycznie to napisałem, ale tak mi się przypomniało