Zdarzają się żule, złodzieje, bezdomni, złomiarze. Ale cyganów nie widziałem do dzisiaj.
Idę dzisiaj do kościoła, zostaje na zewnątrz bo ładna pogoda. Co widzę? Grubą cygankę z jej cyganiątkiem tej samej płci. Sama cyganka ubrana w jakieś dywany, koce, a było ze 25 stopni. Małe cyganiątko wyglądało bardziej normalnie, poza charakterystycznym warkoczem no i kolorem skóry.
Na start widzę, jak stara wysyła cyganiątko na plebanie. Proboszczu dał im kanapki. No i siedzą, wpieprzają te kanapki, stoi kupa ludzi na zewnątrz z dziećmi, i wszyscy widzą jak podczas mszy te dzikusy wpieprzają kanapki. Potem małe cyganiątko zostało wysłane do kobiety, która właśnie podjechała do domu stojącego naprzeciwko kościoła. Dostało dwie butelki wody i całą siatkę, co tam, worek jedzenia. Na tydzień by mi wystarczyło. Ledwo co małe cyganiątko doniosło te zapasy do starej.
Koniec mszy, stara bierze jakąś poduszkę (na betonie przecież klęczeć nie będzie) i 5 metrów od wejścia do kościoła klęka, kubek w dłoń, cyganiątko staje kilka metrów obok niej, i z miną dziecka które zaraz ma się rozpłakać, żebrzą o kasę. Stara cyganka nawet nic nie mówi, tylko wymachuje tym swoim kubkiem.
Ludzie wychodzący z kościoła zachowują sie różnie, większość po prostu ignoruje, a część spełnia zachcianki grubej cyganki. W większości ludzie starsi i dzieciaki, które chciały zrobić dobry uczynek.
Rozsądny człowiek nie rozdaje ciężko zarobionych pieniędzy pierdolonym nierobom. Są 4 msze w ciągu całego dnia, zakładając że cyagnka jest na każdej, i wyżebra podobną kwote pieniędzy 30-40 zł + jedzenie, można śmiało stwierdzić, że nie robiąc NIC zarobi więcej niż przeciętny polak przez cały dzień pracy. Szkoda, że są ludzie którzy naprawdę potrzebują pomocy, a często nikt się nimi nie interesuje.