Po ostatnim temacie z cytatem z książki "Dziedzictwo" Romana Dmowskiego (Kazimierz Wybranowski) i paru piwkach, którymi ten temat został obdarowany postanowiłem wrzucić kolejny, uważam bardzo dobry cytat z wyżej wymienionej książki.
Wcześniejszy temat można przeczytać tutaj:
sadistic.pl/cytat-z-ksiazki-wydanej-w-latach-30-aktualny-dzisiaj-vt289827.htm
Cytat przedstawia rozmowę pana Twardowskiego, Polaka wychowanego za granicą (chociaż wychowywany był w polskiej kulturze), który od niedawna zamieszkuje w Polsce ze starszym, interesującym człowiekiem z dość racjonalnymi poglądami na świat.
Twardowski znalazł w nim sprzymierzeńca w walce ze Związkiem Uczynnych Grabarzy (masoneria) oraz pewnego rodzaju mentora (chociaż nie bez skazy).
W moim odczuciu sytuacja opisana poniżej dotycząca zachodnioeuropejskiego społeczeństwa, rozwija się również dzisiaj i to m. in. to doprowadziło to upadku zachodu Europy, który zbliża się wielkimi krokami.
Twardowski mówiąc o przyjaciołach, ma na myśli ludzi, których zmobilizował do walki z masonerią, którzy mimo wszystko pozostawiają wiele do życzenia, szczególnie ze strony Twardowskiego, którego charakter jest dość specyficznym.
Cytat:
W ciągu najbliższych dni Twardowski dwa razy odwiedził Grzybowskiego. Jemu jednemu opowiedział całe swoje przejście z Culmerem.
Stary się ogromnie całą sprawą zainteresował: wypytywał o najdrobniejsze szczególny. Miał coś w sobie, co zmuszało do całkowitej szczerości. Była to przede wszystkim jego szczerość, bezwzględna, czasami wprost brutalna.
Toteż Twardowski za trzecim u niego pobytem bez ogródek wypowiedział wszystko, co myśli o swoich nowych przyjaciołach. Porównywał ich z ludźmi na Zachodzie i wykazywał ich niższość pod każdym względem.
- Dobrze pan podpatrzył - rzekł Grzybowski - ich wady i słabe strony. Z czasem dojrzy pan ich więcej. Ale wielu z nich ma jedną. ogromną wyższość nad ludźmi na Zachodzie i ..nad panem.
Twardowski czekał, co dalej usłyszy.
- Na Zachodzie odbył się pewien proces w duszach ludzkich - pod jakimi wpływami, o tym dałoby się dużo powiedzieć - który tak zindywidualizował ludzi, że to już staje się niebezpieczne. Człowiek tam w każdej sprawie, do której się bierze, musi mieć jakiś swój cel osobisty. W chwilach wielkich, niezwykłych, jak na przykład ostatnia wojna, umie się poświęcić, często także z motywu osobistego - dlatego, że jemu, szanującemu się człowiekowi, nie wolno inaczej postąpić. W normalnym zaś życiu myśli tylko osobie i swoich celach. Nasi ludzie umieją służyć sprawie, do której są przywiązani, ojczyźnie przede wszystkim, usuwając całkowicie ze swej myśli swoje cele i interesy osobiste. Dlatego są niedołężni w porównaniu z tamtymi, bo człowiek, z bardzo rzadkimi wyjątkami, na największą energię się zdobywa, gdy o niego chodzi osobiście. Pan jest o wiele energiczniejszy od naszych ludzi... Ale zapytajmy; dlaczego pan wszedł między nich i pracuje z nimi?... Bo ma pan cel osobisty. Postanowił pan zmiażdżyć Culmera, z którym ma pan porachunki za swego stryja i za siebie. I kieruje pan robotą tak, żeby służyła przede wszystkim temu celowi. Gdyby nie Culmer, niezawodnie tkwiliby pan nadal w swej psychologii patrzył na świat okiem obojętnego, obiektywnego obserwatora.
Ton Grzybowskiego był spokojny, obiektywny, jakby rozprawiał o człowieku nieobecnym. Widocznie nic go nie kosztowało mówić niemiłą prawdę ludziom w oczy. A przy tym wszystkim czuć było w jego tonie życzliwości szacunek dla słuchacza.
Twardowski nie czul się urażony, tylko stwierdził w duchu, że ma do czynienia z niezwykłym gatunkiem człowieka.
- Więc ja, zdaniem pańskim, źle robie? - zapytał.
- Nie - odrzekł starzec. - Culmera i jemu podobnych trzeba tępić, jak się tępi drapieżne zwierzęta i jadowite gady.
Jeszcze ważniejszą rzeczą jest rozbijać i niszczyć organizację. Pan to chce robić i przyszedł pan dla nas w porę. Ja tylko wskazuję wielką zaletę naszych ludzi, z której pan korzysta. Oni Culmera nie znają, nie mają z nim żadnych porachunków.
Nawet od grabarzy w ogóle nie zdążyli przeważnie doznać krzywd osobistych. A jednak idą z panem w walce przeciwko nim i Culmerowi. Dlaczego?.. Bo umieją się mocno przejąć celem nieosobistym. Prawda, że nie umieją włożyć w te walkę tyle, co pan, energii. To wszakże nie tylko dlatego, że są trochę niedołęgi, ale także i dlatego, że dla nich nie zamyka się wszystko w Culmerze i w jego bandzie, że czuja się odpowiedzialni za wiele spraw, które pana w tej chwili mało obchodzą, albo nie obchodzą wcale.
Juz ksiądz Rybarzewski zmuszał czasem Twardowskiego do zastanawiania się nad rzeczami, o których nigdy przedtem nie myślał. Grzybowski zrobił to w o wiele większej mierze. Ta rozmowa była dla niego wprost rewelacją. W następnych dniach nieraz powracał do niej myślą. Grzybowski miał słuszność. On, Twardowski, w porównaniu z ludźmi, z którymi obecnie się związał jest ogromnym indywidualistą. W celach swoich jest o wiele więcej osobisty. Ale czy tym samym nie jest wyższym typem człowieka? Czy nie stoi na wyższym szczeblu cywilizacji?... Przecież największym dziełem cywilizacji europejskiej jest to, że wykształciła ona samoistną, indywidualna duszę ludzką, że wyzwoliła ją ze stada, które nad nią panuje u ludów barbarzyńskich. To jest niezbita prawda.. A jednak na tym stanąć, tym się zadowolić nie można. Bo czyż nie jest niewątpliwą wyższością moralna, gdy człowiek umie się wznosić ponad swoje interesy, ambicje, nad swoje osobiste, choćby najlepszego gatunku cele, jeżeli umie oddać siły sprawie zbiorowości, społeczeństwa, narodu, w której dla siebie osobiście żadnej korzyści nie widzi, a nawet narażony jest na straty?...Co by się stało z cywilizacją, ze społeczeństwem, a wiec i z jednostką do społeczeństwa należącą i tylko w społeczeństwie mogącą żyć i rozwijać się, gdyby ludzie całkiem zatracili te zdolność wzniesienia się ponad swe cele osobiste?...Ścierające się, niczym, nie hamowane dążenia osobiste sprowadziłyby rozstrój, upadek społeczeństw, ruinę cywilizacji i zdziczenie jednostki ludzkiej.
Te spory wewnętrzne, prowadzone z samym sobą, zakończyły się odkryciem, z którego, jak ze wszystkich swoich odkryć, ogromnie się ucieszył.
Doszedł do przekonania, że jednocześnie z dobroczynnym procesem dojrzewania samoistnej duszy ludzkiej, w cywilizacji europejskiej odbywa się proces inny, niebezpieczny – zrywania węzłów moralnych, łączących te dusze z narodem.
Nie jest koniecznością, żeby ten drugi proces towarzyszył pierwszemu. On ma odrębne źródła, które dla dobra cywilizacji
należy usuwać i niszczyć. Najgłówniejszym z nich jest robota takich organizacji, jak grabarze, pracujących przeciw ojczyźnie.
I na koniec jeszcze bonusowy fragment, który prasa, m.in. „Gazeta Wyborcza” oraz niektóre osoby zaangażowane w życie polityczne i społeczne (m.in. Henryk Grynberg, Ezra Mendelsohn) przypisują Dmowskiemu poglądy antysemickie i faszystowskie. Do ich zdaniem antysemickich cytatów z powieści „Dziedzictwo” należą m.in.:
Cytat:
Tylko musisz mi raz nareszcie powiedzieć,
co o mnie myślisz.
- A nie będziesz się gniewała?
- Bądź spokojny. - Tyle się nawściekałam na ciebie, że mi się to już sprzykrzyło.
- Wiec dobrze;. Przede wszystkim ci powiem, że jesteś czarującą dziewczyną.
- Oho! kiedy tak zaczynasz, to na pewno masz zamiar coś bardzo brzydkiego mi powiedzieć. Mniejsza o to. Kiedy
to zauważyłeś?
- Od pierwszego spojrzenia.
- I dlatego tak mi dokuczałeś?
- Pewnie, że dlatego.
- Dziwny sposób wyradzania zachwytu.
- Gdybym nie był pod wrażeniem twego czaru, nie zwracałbym na ciebie uwagi. Od pierwszej chwili zaczęłaś mnie
mocno obchodzić i dlatego gniewały mnie w tobie pewne rzeczy, o których ci już mówiłem.
- Niech będzie i tak. A co dalej?
- Dalej ci powiem, ze masz charakter i jesteś osoba, na której można polegać.
- Ślicznie. Sama to o sobie myślałam. Ale bardzo mi przyjemnie słyszeć to od ciebie.
- Jesteś dobra bez ckliwości i szlachetna bez pozy. To są wielkie cnoty.
- To ładnie powiedziane. Nie umiałabym tak.
- Jesteś inteligentna. Tylko twoja żywą inteligencję kobiecą wpływy środowiska zaczęły manierować, wprowadzać
na drogę naśladowania umysłowości męskiej. Na szczęście cofasz się z tej drogi.
- Pod twoim wpływem. Po pierwsze, zrozumiałam, że to głupie, po wtóre, chce ci się podobać. Wszystko, co dotąd
powiedziałeś jest przyjemne. Kiedy zaczną się te rzeczy przykre?..
- Właśnie teraz ci powiem rzecz najprzykrzejsza.
- Mów, jestem przygotowana.
- Czy lubisz Żydów?
- Nie, mam wstręt do nich.
- A gdybym ci powiedział, że w pewnym względzie jesteś przez nich wychowana...
- Odpowiedziałabym ci, że się mylisz. Ja ich przecież nie spotykam.
- A Kulmer? a pani Brzozowska? Zresztą wystarczy, ze naśladujesz tych, co naśladują Żydów i tym sposobem ulegasz
pośrednio ich wpływowi. Ten wpływ czuje się dziś wszędzie.
- W czym go widzisz?
- W tym, z czego wy, młode kobiety, jesteście bardzo dumne. Jak to dziś rano powiedziałaś? My nie jesteśmy naiwne
panienki, wiemy więcej niż nasze matki. Mogę dalej mówić?
- Mów.
- Ja nie tęsknię za dawnymi panienkami z ich szczerą czy udawaną naiwnością. Młoda dziewczyna może dużo wiedzieć.
i to jej nie zaszkodzi. Nawet pomoże w życiu. Ale dziś panuje moda nakazująca młodym dziewczynom głuszyc w sobie wstyd kobiecy. Mówić głośno o tym, o czym się nic mówiło, pokazywać to, czego się nie pokazywało... A wstyd kobiecy to wielka zdobycz naszej cywilizacji, tak samo, jak poczucie honoru u mężczyzn. Tego nie znają Żydzi; oni są niehonorowi i ich kobiety bezwstydne. I to jest ich wielkie zwycięstwo, że dziś pod ich wpływem u nas jedno i drugie zanika.