Możecie się śmiać z typa ile chcecie ale brutalna prawda jest taka, że na miejscu kierowcy inaczej reaguje organizm niż na miejscu pasażera.
Jako kierowca nigdy nie miałem choroby lokomocyjnej a jako pasażer często.
Organizm zwyczajnie nie spodziewa się przeciążeń. Jako kierowca wiem jak daję w pizdę, hamuję albo skręcam i odpowiednio napinam mięśnie a pasażer nie może tego przewidzieć i nim telepie.
Za gówniarza jak jeździłem z ojcem na narty i czytałem mapę jak ma jechać to co chwila się chciało rzygać bo nie patrzyłem na drogę i ciało nie wyrabiało jak stary dawał w palnik wyprzedzając i hamując a potem seria zakrętów a ty wpatrzony w mapę czy dobrze jedziesz.
Dlatego dzieci, szczególnie te z tyłu siedzące, mają chorobę lokomocyjną jak jazda nie jest płynna.
Jakby typek jechał za nim w 2gim aucie to by nie miał takich objawów.