Studenci Wrocławskiej filmówki pokazują, że przydaje się... dla przeżycia
Studenci Wrocławskiej filmówki pokazują, że przydaje się... dla przeżycia
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
A z matematyki i tak chuj wielki jest. No niby całki się przydaję, żeby zrozumieć o nich żarty i w ogóle, ale funkcja kwadratowa, logarytmiczna... Na jaki chuj mi to jest potrzebne? No dla przykładu: Jestem w sklepie i potrzebny mi jest cukier.:
- Dzień dobry, chciałbym kupić cukier,
- A ile dokładnie,
- Pani poczeka muszę obliczyć za pomocą funkcji kwadratowej, bo coś mi się w przepisie nie zgadza.
Może zły przykład, ale prawda jest taka, że 70% materiału z matmy do niczego się nie przydaje przeciętnemu człowiekowi.
Bardzo źle to ty myślisz. Matematyka i te funkcje potrzebne Ci są do zrozumienia dalszej części materiału na studiach. Jeżeli się nie wybierasz, to nawet w technikum (które ukończyłem) potrzebna jest matematyka wyższa, po to,żebyś nie liczył jak jełop na zapałkach prądów czy naprężenia belek. I do podstawowych wyliczeń "na oko" możesz sobie wykorzystywać wszystkie 20 paluchów, ale jak będziesz odpowiedzialny nie tylko za swoje życie,ale swoich pracowników, to módl się,żeby zabezpieczenia wszelakie były dobrze dobrane bez obliczeń...
Większej beznadziei w życiu swym dość długim nie widziałem co to koorwa miało być ?
Humanista!
A swoją drogą, co za debile nazywają osoby nie rozumiejące matematyki humanistami?? Humanista to osoba o WSZECHSTRONNYCH zainteresowaniach. Interesuje się wszystkim co dotyczy człowieka. Nie tylko filozofią, literaturą czy muzyką, ale także (a może przede wszystkim) matematyką, fizyką, biologią czy chemią!
W zasadzie to masz rację, to co napisałeś to w zasadzie definicja humanisty... z okresu oświecenia. Niektóre wyrazy i terminy zmieniają swoje znaczenie z biegiem czasu
Ale po części się zgadzam. Większość "debili nazywających osoby nie rozumiejące matematyki humanistami", to właśnie ci humaniści (czyt. debile). Uznali, że matematyka nie jest im w życiu do niczego potrzebna, więc oni będą humanistami. Szkopuł polega na tym, że matematyka nie jest im niepotrzebna, tylko ich umiejętności w zakresie tej nauki nie sięgają nawet pisemnego dzielenia (znam wiele takich przypadków), a oni sami nie są humanistami, tylko zwykłymi idiotami, usprawiedliwiającymi swoją głupotę, terminem którego genezy nawet nie znają
W tej chwili 90% kierunkow jest tworzone z mysla stworzenia miejsc pracy dla uczelnianych specow od niczego z polecenia rodzin rzadzacych, a nie zeby Nam zapewnic prace. Studia sa chuja warte, jezeli to nie prawo lub medycyna to jest to przedluzenie dziecinstwa dla nierobow. Kiedys wiek produkcyjny zaczynal sie od 16 -18 lat, ludzie konczyli zawodowki, licea i szli do pracy albo otwierali cos swojego. A teraz kazdy student, elyta sama pierdolona, kazdy chce byc prezesem...
Wytłumacz mi proszę, jak wyobrażasz sobie świat, w którym jedynymi osobami o wykształceniu wyższym są lekarze i prawnicy? W sumie mogłoby mieć to nawet sens, bo z takim stężeniem ludzi po zawodówce, lekarze i adwokaci w sumie mieliby za co wyżyć A taki most, to ze szwagrem pewnie byście zaprojektowali i jebnęli, nie?
A z matematyki i tak chuj wielki jest. No niby całki się przydaję, żeby zrozumieć o nich żarty i w ogóle, ale funkcja kwadratowa, logarytmiczna... Na jaki chuj mi to jest potrzebne? No dla przykładu: Jestem w sklepie i potrzebny mi jest cukier.:
- Dzień dobry, chciałbym kupić cukier,
- A ile dokładnie,
- Pani poczeka muszę obliczyć za pomocą funkcji kwadratowej, bo coś mi się w przepisie nie zgadza.
Może zły przykład, ale prawda jest taka, że 70% materiału z matmy do niczego się nie przydaje przeciętnemu człowiekowi.
Idąc tym tokiem myślenia to np. znajomość ortografii również jest niepotrzebna (bo przecież co za różnica czy w sklepie powiesz cukier czy cókier).
Znajomość literatury też niepotrzebna ("bo jak już przeczytałem słonia Trąbalskiego to już jestem dość oczytany i mam o czym pogadać").
Historia też niepotrzebna bo "na chuj drążyć temat".
Biologia niepotrzebna bo kogo interesuje jak zbudowany jest robal albo gdzie mam wątrobę ("ja tego wiedzieć nie muszę, są lekarze").
Chemia też gówno warta bo gotując pierogi nie muszę wiedzieć co to są reakcje redoks.
Fizyka niepotrzebna bo nie umiem matmy.
A sztuka to dla pedałów.
Ogólnie to po chuj się óczyć ? Większość tej wiedzy nigdy ci się bezpośrednio nie przyda. Tylko, że bez tej wiedzy, tych podstaw naszej rzeczywistości, dla mnie nie różnisz się od małpy.
Większej beznadziei w życiu swym dość długim nie widziałem co to koorwa miało być ?
Tylko małe pizdy cenzurują brzydkie słówka
W tej chwili 90% kierunkow jest tworzone z mysla stworzenia miejsc pracy dla uczelnianych specow od niczego z polecenia rodzin rzadzacych, a nie zeby Nam zapewnic prace. Studia sa chuja warte, jezeli to nie prawo lub medycyna to jest to przedluzenie dziecinstwa dla nierobow. Kiedys wiek produkcyjny zaczynal sie od 16 -18 lat, ludzie konczyli zawodowki, licea i szli do pracy albo otwierali cos swojego. A teraz kazdy student, elyta sama pierdolona, kazdy chce byc prezesem...
Oczywiście, bo przecież wszyscy poza prawnikami bądź lekarzami to jebane nieroby i nieudacznicy. Wnioskując po Twoim poście skończyłeś zawodówę i robisz jeśli Cię łaskawie gdzieś przyjeli za minimum, chwała Ci za to, bez takich jak ty nie miał bym naprawionego auta i brakło by mi chleba w domu. Wyobraź sobie jednak że nie każdy jest tak idealny jak Ty i nie wie że chce być mechanikiem, piekarzem, murarzem czy kim kolwiek innym. Z całego serca Ci gratuluję jeśli znalazłeś pracę swoich marzeń bez studiów, ja jednak po maturze nie miałem pojęcia co chcę robić. Studia wybrałem bo tak mi ktoś tam podpowiedział i wiesz co, znalazłem tam coś co mnie interesuje, po czym znajdę dobrze płatną pracę od ręki w każdym większym mieście Polski i nie jako prezes, ale zwykły pracownik.
Jednak nie mogę zaprzeczyć że 90% mojego roku to banda skończonych poj*ebów, którzy tylko chcieli wyrwać się z domu, ich wiedza jest czasem na poziomie gimnazjum, a może i mniejsza.
PS: Jak nie zapomnę wrzucę kilkanaście kwiatków które piszą genialni studenci na kolokwiach.
@Verdourth nie musiałbyś być na chemii (kierunku)bo albo już w gimnazjum albo w liceum mówią co to jest okres połowicznego rozpadu. Krótko, czas w którym znika połowa masy np. uranu. Jeśli masz 16 gram czegoś a czas rozpadu to 5 dni, to po 15 dniach będziesz miał. 0.5*16 czyli 8 + 0.5*8 czyli 12 (8+4) + 0.5*4 czyli 14 (12+2). Wystarczyło słuchać na chemii w szkole, a tak, przewentylowaliby ci mózg ;p
Nie lepiej skorzystać z wzoru:
N=No(1/2)^T/Tpołowicznego rozpadu
??
Chociaż nie będzie mówił, że nie przyda mu się matematyka
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów