Powódź na Dunajcu. Przybrzeżne pola jeszcze zalane wodą. Komisja szacuje szkody. W pewnej chwili komisja zauważa góralski kapelusz z piórkiem płynący z prądem rzeki. Nie byłoby nic szczególnego w tym widoku, gdyby nie fakt, że w pewnej chwili kapelusz zatrzymuje się i zaczyna płynąc pod prąd. Płynie tak do pewnego momentu, zatrzymuje się i płynie w przeciwną stronę. Powtarzalność cyklu powoduje, że niektórzy z członków komisji rzucają się na kolana twierdząc, że to cud. Tylko jeden, stojący z boku, baca uśmiecha się pod nosem i mówi:
- Panowie, jaki tam cud? To Jasiek z dołu. Powiedział, że ma w gdzieś całą tę powódź i idzie orać.
- Panowie, jaki tam cud? To Jasiek z dołu. Powiedział, że ma w gdzieś całą tę powódź i idzie orać.