Wnuczek pyta się dziadka:
- Dziadku Ty zawsze tyle podróżowałeś. Gdzie byś mi polecił abym mógł spędzić wakacje?
- w Rosji.
- Jak to do Rosji, dlaczego?
- Słuchaj, tam jest zajebiście. Wchodzisz do sklepu, bierzesz, co chcesz i nie musisz płacić. Idziesz sobie ulicą, widzisz typa, który Ci nie pasuje, podchodzisz, lejesz go i nic ci nie robią. Idziesz do baru, możesz się nawalić się jak szpadel i to bez płacenia. Chce Ci się ruchać to wyrywasz panienkę, robisz, co trzeba, i nic Ci nie grozi.
Wnusio poszedł na lotnisko, kupił bilet do Moskwy i poleciał.
Wchodzi do sklepu, nabrał do koszyka najlepszych frykasów. Nie minęła chwila po jego wyjściu, dorwała go ochrona i spuściła mu łomot.
Sfrustrowany idzie ulicą, widzi jakiegoś typa i postanowił odreagować. Wypłacił mu blachę w potylicę, ale niestety ale Rusek zawołał kumpli i wnuczek dostał nielichy wpierdol.
Poobijany postanowił zatopić smutki w alkoholu. Wbija do baru i zaczyna zamawiać kolejki. Po którejś rundzie tankowania barman wystawia rachunek. Wnuczek zdziwiony, że trzeba płacić wyleciał z hukiem przez drzwi.
Głodny i posiniaczony myśli: "Może chociaż coś zarucham w tej Rosji". Zobaczył jakąś panienkę, zaciągnął ją w krzaki i zrobił co trzeba. Niestety dorwali go gliniarze, wsadzili na dołek i na dodatek spałowali.
Pobity, głodny i wkurwiony wraca do domu. Idzie do dziadka rozżalony i mówi:
- Ale żeś mnie dziadek w kanał wpuścił. No niby w tej Rosji to tak super ma być?! Wszedłem do sklepu, wziąłem co chciałem i jakieś karki z ochrony mnie sklepały. Chciałem najebać typowi to mnie odprawił z kumplami. Z baru to zostałem wyrzucony za drzwi. Zabawiłem się z panienką i dostałem w ryj na dołku.
A dziadek na to wszystko:
- A z kim byłeś?
>No z ORBISem.
- No widzisz wnusiu, bo tylko jedno biuro podróży zapewniało takie uciechy.
>Jakie?
Na co dziadek z łezką w oku rzekł:
.
.
.
.
.
.
- Wehrmacht...
- Dziadku Ty zawsze tyle podróżowałeś. Gdzie byś mi polecił abym mógł spędzić wakacje?
- w Rosji.
- Jak to do Rosji, dlaczego?
- Słuchaj, tam jest zajebiście. Wchodzisz do sklepu, bierzesz, co chcesz i nie musisz płacić. Idziesz sobie ulicą, widzisz typa, który Ci nie pasuje, podchodzisz, lejesz go i nic ci nie robią. Idziesz do baru, możesz się nawalić się jak szpadel i to bez płacenia. Chce Ci się ruchać to wyrywasz panienkę, robisz, co trzeba, i nic Ci nie grozi.
Wnusio poszedł na lotnisko, kupił bilet do Moskwy i poleciał.
Wchodzi do sklepu, nabrał do koszyka najlepszych frykasów. Nie minęła chwila po jego wyjściu, dorwała go ochrona i spuściła mu łomot.
Sfrustrowany idzie ulicą, widzi jakiegoś typa i postanowił odreagować. Wypłacił mu blachę w potylicę, ale niestety ale Rusek zawołał kumpli i wnuczek dostał nielichy wpierdol.
Poobijany postanowił zatopić smutki w alkoholu. Wbija do baru i zaczyna zamawiać kolejki. Po którejś rundzie tankowania barman wystawia rachunek. Wnuczek zdziwiony, że trzeba płacić wyleciał z hukiem przez drzwi.
Głodny i posiniaczony myśli: "Może chociaż coś zarucham w tej Rosji". Zobaczył jakąś panienkę, zaciągnął ją w krzaki i zrobił co trzeba. Niestety dorwali go gliniarze, wsadzili na dołek i na dodatek spałowali.
Pobity, głodny i wkurwiony wraca do domu. Idzie do dziadka rozżalony i mówi:
- Ale żeś mnie dziadek w kanał wpuścił. No niby w tej Rosji to tak super ma być?! Wszedłem do sklepu, wziąłem co chciałem i jakieś karki z ochrony mnie sklepały. Chciałem najebać typowi to mnie odprawił z kumplami. Z baru to zostałem wyrzucony za drzwi. Zabawiłem się z panienką i dostałem w ryj na dołku.
A dziadek na to wszystko:
- A z kim byłeś?
>No z ORBISem.
- No widzisz wnusiu, bo tylko jedno biuro podróży zapewniało takie uciechy.
>Jakie?
Na co dziadek z łezką w oku rzekł:
.
.
.
.
.
.
- Wehrmacht...
______________
"Amor patriae nostra lex"