On staje murem w obronie kościoła bo tak mu nakazuje móżdżek starannie uformowany przez ciężkie pranie makówki zapoczątkowane już w kołysce.
W Polsce człowiek jest formowany przez kościół na ślepego wyznawcę kamikaze przez całe dzieciństwo.
Najpierw rodzicie zarażają wirusem religii bezbronnego gówniaka sami zanosząc go do świątyni i skłądając w ofierze pedofilowi na ręce w czasie krztu.
Później gówniak od przedszkola do bierzmowania ma wtłaczane w makówkę miłość i zaufanie do kościoła polsko-katolickiego.
W małym dziecku niszczy się w zalążku empiryczne i racjonalne postrzeganie świata poprzez powtarzanie, że pam buk jest chociaż go nie widać i ma w to wierzyć bo tak. Jak gówniak powie, że ma swoich wymyślonych przyjaciół których nikt inny nie widzi to dostaje wpierdol. Jak mówi, że wierzy w pam buka to go głaszczą i dają wafelka.
Później jest pierwsza komunia. Gówniak zostaje obsypany dobrem aby wyrobić w nim pozytywne skojarzenia, że wiara w boga daje mu dobrobyt. To przypomina w uproszczeniu tresurę psa - dobry pies ciasteczko, zły pies trzewikiem w ryj.
Jak będzie dobrym wyznawcą to będzie dostawał dużo hajsów i plejstejszonów. Na tym etapie niektóre dzieci jeszcze są oporne i nie wierzą w pam buka i kościół ale obsypane takim dobrem ostatecznie się łamią bo wiedzą, że nieuczestniczenie w tym cyrku pozbawia ich takich fajnych rzeczy jak komunia za którą są nagrody w postaci kładów, rowerów, smartłoczów czy ekboksów.
Kolejny etap to bierzmowanie. Tu kościół upewnia się, że młody człowiek ma dobrze wypraną czaszkę i wypuszczony samopas w świat nie porzuci drogi narzuconej przez indoktrynację. To jest bardzo ważne aby być pewnym, że jest dobrym baranem bożym bo przecież poświęcono tyle czasu i środków, żeby zapewnić sobie stałe źródło dochodu. Dobry baran boży ma uczestniczyć w życiu kościoła i dać się golić do gołej skóry.
A później to już z górki. Większość ludzie na tym etapie życia ma na szyi wydmuszki zamiast głów i sami kontynuują pogłębianie religijnej ciemnoty. Ich wydmuszki nie posiadają umiejętności samodzielnego myślenia i kojarzenia faktów. Są odporni na wiedzę i naukę. Nic ich nie przekona, że boga nie ma. Próbują wciągać do wiary w swoją mitologię innych ludzi. Opornych starają się wyalienować aby ponieśli karę za odmowę.
Sami zanoszą swoją kasę do świątyń i sami zgłaszają się do różnych śmiesznych obrządków.
Jak zakładają rodziny to wszystko zaczyna się od początku. Sami zanoszą swoje gówniaki do pedofila, żeby je namaścił.
A kościół tylko liczy hajs.
Gdzieś czasem w tym wszystkim pojawia się dziecko z problemami. Porzucone. Zagubione. Samotne. Wtedy to księża biorą takiego gówniaka i wiedząc, że jest bezbronny pod przykrywką pomocy dokonują aktu katolickiego tradycyjnego obrzędu - porządnego jego wyjebania.
Czasem tak bywa, że sprawa się wyda bo niewdzięczny za pomoc gówniak rozjebie się do kogoś na swojego dobrodzieja. Przyjeżdża tvn, robi się afera. Ustatkowanemu kapłanowi niszczy się życie przenosząc go do innej parafii gdzie musi zaczynać od zera. Urabiać sobie barany boże i co gorsze musi szukać nowych dzieci, którym musi pomóc.
Tak to wszystko wygląda. A słońce też jutro wstanie. Dziś będzie noc. Księża jebią dzieci. A po zimie jest wiosna. Krąg życia i naturalny porządek świata.