Nie jeden koleś by tyle nie wycisnął...
Nie jeden koleś by tyle nie wycisnął...
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów.
Niestety sytaucja związana z brakiem reklam nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany Link do Zrzutki
Primo - to nie jest wyciskanie.
Secundo - to nie są pełne krążki.
Tertio - jeśli myślisz że niejeden facet tyle by nie wycisnął ANALFABETO, to jesteś większą cipą niż panienka w filmie.
Boże kochany, co za debil
A kolejni jego pokroju dali mu piwa. Tyś był chociaż raz na siłowni?
A dla użytkownika Thor14 wielkie piwo. Mam nadzieję, że Twój komentarz stanie się tym najlepszym bo jak aktualnie widać, to głupota jest tutaj najwyżej punktowana.
Wartość człowieka ocenia się przez siłę mięśni? To wyjątkowym dnem musimy określić Einsteinów, Newtonów, Mickiewiczów, Szekspirów, ideologów itd.
Gratuluje zdolności nadinterpretacji . Nawet szkoda mi tworzyć jakiś komentarz na temat Twojej wypowiedzi (wziętej zupełnie z dupy). Eh, no ale dobrze, odpowiem. Mówie o aktywności fizycznej i poziomie kultury ciała, a nie o osiągnięciach intelektualnych.
I wiesz co, bycie inteligentnym nie oznacza, że fizycznie mamy stać się słabymi kluchami (ktoś, kto osiągnął wiele w dziedzinie nauki nie może być leniwy? Staje się automatycznie bogiem i autorytetem w każdym względzie?). Trzeba dbać zarówno o swój rozwój intelektualny jak i fizyczny. Heh, ale niektórzy muszą tłumaczyć sobie swoją wątłą posturę wszystkim innym poza zwyczajnym lenistwem. Gdybyś zdał sobie sprawę ile wiedzy i wyrzeczeń wymaga prawdziwy rozwój swojego ciała i ilu mądrych ludzi można spotkać na siłowni to mówiłbyś zupełnie inaczej. Niestety w tej sprawie ciężko dyskutować z ludźmi, którzy nigdy nawet się tym na poważnie nie zainteresowali.
Dla Ciebie napisze przykład:
Facet osiągnął wiele, powiedzmy, że przyczynił się znacznie do rozwoju jakiejś gałęzi nauki. Jest autorytetem w swojej dziedzinie, każdy by chciał wiedzieć tyle co on na ten temat. Wszystko układa się dobrze pod względem intelektualnym. Przejdźmy teraz do cech fizycznych, gość cierpi na otyłość, brakuje mu kondycji i siły, jego serce jest w fatalnym stanie bo przez lata jedyne co robił to siedział w laboratorium i nie ruszał tyłka nigdzie dalej niż od drzwi do samochodu i od samochodu do domu. W kwestiach kultury fizycznej jest dnem, nie może przedstawiać się za autorytet. Jest leniwy i brakuje mu sił. I wiesz co, będę go szanował za dokonania, ale będę też go uważał za lenia. Proste? Łatwiej tego Tobie nie wytłumacze.
Głupich nazywajmy głupimi, leni nazywajmy leniami. Można spotkać głupiego lenia, jak i mądrego. Można spotkać zdrowego fizycznie i silnego debila, jak i zdrowego i silnego mędrca. Nic się tutaj nie wyklucza.
Zupełnie na marginesie. Co możesz wiedzieć o kondycji fizycznej np. takiego poety z przeszłości? Jego literacki geniusz wiąże się automatycznie z wątłym ciałem? Może dbał o siebie, starał się przynajmniej zachowywać zdrowy tryb życia na tyle, na ile pozwalało mu zdrowie. Z góry zakładasz, że intelektualiści to ludzie odrzucający zdrowie i rozwój swojej fizycznej formy.
Całkiem nieźle
Tak czy inaczej dodam od siebie, że takie wyciskanie z takim mostkiem jest bez sensu, fakt można tak robić, zaliczają to na zawodach ale szału nie ma. Owszem zaangażowanie mięśni klatki piersiowej jest niby większe ale skraca się drastycznie zakres ruchu. Przykładowo osoby, które mają krótkie ręce to wiąże się również z tym, że są niskie wyciskają dużo więcej niż osoby które mają długie ręce. Wystarczy np nie prostować rąk do końca w wyciskaniu, a zrobisz 2 - 3 powtórzenia tym samym ciężarem więcej. Po za tym moim zdaniem takie wyginanie jest niebezpieczne, strzeli Ci w plecach i na tym się skończy twoja kariera z siłownią, Pani na filmiku jest zajebista lecz się niech tak nie wygina bo za niedługo odleci z ławki.
Pozdro
Tetrio - Z tego co widzę, to dziewczyna ma tam 2x po 10 kg, 2x po 5kg, plus jakieś 10 kg sztanga. Łącznie 40 kg.
1. Jak juz to gryf, a nie sztanga...Chciałeś znawce udawać, ale coś nie wyszło.
Nazwanie gryfu sztangą, to tak jak nazwanie monitora komputerem.
2. Taki gryf waży 20 kg, a więc dziewczyna "wyciskała" 50.
Nie wiem jak ty chodzisz na siłownię skoro nie wiesz, że taki standardowy gryf waży 20kg. Nawet gryfy łamane ważą 15, a ty tutaj wyskakujesz, że ten to 10kg...
No i mostkiem to można sobie imho pomagać, jak musisz zrobić 1 powtórzenie, żeby skrócić zakres ruchu. A to co robi ona jak dla mnie mija się z celem, napierdalać taką techniką 20-30 powtórzeń to kretynizm, chuj nie trening.
Znacznie więcej by jej to dało jakby zrobiła 10 powtórzeń prawidłową techniką.
Leń, nieuk... Czy każdy jest zobligowany do osiągnięcia pewnego, określonego przez jego naturę, poziomu doskonałości w danej dyscyplinie? Wartość stanom rzeczy nadaje CZŁOWIEK, nie zaś jest wpisana w konkretne czyny. Ja np. mogę uważać, że ktoś, kto przykłada jakąkolwiek wagę do rozwoju fizycznego ciała, czyni gorzej od tego, który na swą kondycję nie baczy w ogóle (jak głosi między innymi teologia katolicka; dobry katolik winien odciąć się od ciała [między innymi Soliloquia, św. Augustyna]). Może także być mi obojętny rozwój intelektualny, a postrzeżenia zmysłowe uznać mogę za doskonałość.
Nieuzasadnione są więc sądy typu "Secundo, nie zasługuje na miano silnego, zdrowego i normalnego faceta tylko na miano lenia bez siły i zniewieściałego chłopaczka". Każdy robi bowiem dokładnie to, na co ma ochotę. To, że ty uznajesz "męskość" za cnotę (abstrahując już od faktu nie stopniowalności <bycia mężczyzną>), wcale nie oznacza, że uznać ją musi każdy.
Oczywiście, że mogę określić przynajmniej przybliżoną kondycję fizyczną różnych tam literatów, czy naukowców. Dzięki literaturze przedmiotu.
Swoją drogą nie jest tak, że sam jestem nogą sportową i stąd ten mój sprzeciw dla twojego poglądu. Gram regularnie w nogę, w kosza, jeżdżę niemało na rowerze (poza zimą, minimum 150 km tygodniowo; czasem jeździłem i po 600), jeżdżę na nartach itd.
@ Abdulan
Leń, nieuk... Czy każdy jest zobligowany do osiągnięcia pewnego, określonego przez jego naturę, poziomu doskonałości w danej dyscyplinie? Wartość stanom rzeczy nadaje CZŁOWIEK, nie zaś jest wpisana w konkretne czyny. Ja np. mogę uważać, że ktoś, kto przykłada jakąkolwiek wagę do rozwoju fizycznego ciała, czyni gorzej od tego, który na swą kondycję nie baczy w ogóle (jak głosi między innymi teologia katolicka; dobry katolik winien odciąć się od ciała [między innymi Soliloquia, św. Augustyna]). Może także być mi obojętny rozwój intelektualny, a postrzeżenia zmysłowe uznać mogę za doskonałość.
Posłuchaj, ja nie mówie o osobistych poglądach, ale o obiektywnym znaczeniu. Ten kto nie podniesie ciężaru swojego ciała jest słaby (poczytaj z jakiego powodu, podpowiem, że nadmierna ilość tkanki tłuszczowej ma ogromne znaczenie). Ten kto się nie myje jest brudasem. Ten kto się nie uczy jest głupi. To nie jest subiektywna ocena, ale fakt, element jakim cechuje się osoba, którą opisujemy.
Nieuzasadnione są więc sądy typu "Secundo, nie zasługuje na miano silnego, zdrowego i normalnego faceta tylko na miano lenia bez siły i zniewieściałego chłopaczka". Każdy robi bowiem dokładnie to, na co ma ochotę. To, że ty uznajesz "męskość" za cnotę (abstrahując już od faktu nie stopniowalności <bycia mężczyzną>), wcale nie oznacza, że uznać ją musi każdy.
To czekaj, jak ktoś jest słaby fizycznie to nie zasługuje na miano słabego? Absurd! To, że ktoś odrzuca świadomie męskie cechy nie zasługuje na miano zniewieściałego chłopaczka? To, że ktoś jest brudny nie zasługuje na miano brudasa? Rozumiesz mój przekaz? Mi to wisi i powiewa kto jakie wartości wyznaje, jego sprawa, jego życie, jego ciało. Tyle tylko, że nikt nie zabroni mi nazywać rzeczy po imieniu, jak ktoś jest gruby to niech się pogodzi z faktem, że będzie tak nazywany.
Oczywiście, że mogę określić przynajmniej przybliżoną kondycję fizyczną różnych tam literatów, czy naukowców. Dzięki literaturze przedmiotu.
Możesz, ale nie możesz wrzucić wszystkich do jednego wora. Intelekt i kultura fizyczna to aspekty, które mogą zarówno iść w parze jak i kłócić się ze sobą. To kwestia jednostki, a nie przynależności do grona intelektualistów.
Swoją drogą nie jest tak, że sam jestem nogą sportową i stąd ten mój sprzeciw dla twojego poglądu. Gram regularnie w nogę, w kosza, jeżdżę niemało na rowerze (poza zimą, minimum 150 km tygodniowo; czasem jeździłem i po 600), jeżdżę na nartach itd.
Dobrze, że przynajmniej coś robisz. Tylko staraj się zrozumieć co chciałem przekazać. Dalej słabych będe nazywał słabymi, a głupich głupimi. To jest zwykły obiektywizm.
Kolejny przykład:
Głupi wymyśla filozofię kultu głupoty. Realizuje jej cele będąc głupim. Jego wybór, tak zadecydował, ale ja mam prawo do jego oceny. Oceniam go jako głupiego bo taką osobą w rzeczywistości jest. Co ma do tego fakt, że on świadomie jest głupi? Mam mówić, że jest mądry?
Idąc dalej, powiedzmy, że krytykujesz ludzi dbających o swoje ciało bo takie są Twoje poglądy. Spotykasz mnie i twierdzisz, że jestem słaby fizycznie? Widzisz, wtedy to będzie sprzeczne z faktami. Ciężko powiedzieć na kogoś mądrego, że jest głupi, a na kogoś silnego, że jest słaby. Poglądy w tym przypadku mają marginalne znaczenie, albo w ogóle go nie mają.
I gdzie w moim pierwszym poście widzisz ocenę wartości człowieka? Czy ja twierdzę, że ktoś słaby fizycznie jest zupełnie bezwartościowy? Widzisz jedynie to jak opisywane są jego cechy fizyczne. Zresztą co to jest wartość? To już jest subiektywizm, wkraczasz w granicę, kiedy człowiek ocenia innego człowia tak jak mu się podoba, a nie tak jak jest w rzeczywistości. Ogólne pojęcie wartości jako cechy człowieka w rzeczywistości nie istnieje (może być wartościowy np. naukowiec bo coś osiągnął, albo robotnik bo wyrabia 200% normy...) Brnij dalej poza kontekst, taka dyskusja i tak nie ma sensu...
Primo - to nie jest wyciskanie.
A co niby wg Ciebie? Podciąganie się na drążku?
Secundo - to nie są pełne krążki.
Ok, nie są pełne, mają otwory by łatwiej było je chwytać. Ale... co to zmienia? Myślisz że nałożyła jak największe i jednocześnie jak najlżejsze żeby trachnąć sobie filmik na facebooka, czy co>
Tertio - jeśli myślisz że niejeden facet tyle by nie wycisnął ANALFABETO, to jesteś większą cipą niż panienka w filmie.
Fakt faktem, dla przeciętnego sprawnego fizycznie faceta, nie jest to żaden wyczyn. No, chyba że mówimy o relacji masa ciała/masa sztangi.
klientki ze skolioza
Widziałeś ty skoliozę kiedyś? Czy wszystko co wg Ciebie jest nieprawidłowym ustawieniem kręgosłupa to skolioza?
Mostkuje strasznie, ja wolę nie odrywać pleców szkoda kręgosłupa.
Chcesz mi powiedzieć że przy wyciskaniu leżysz na ławce całkiem płasko? Może jeszcze nogi do góry?
na oko gryf 20 (chyba ze nie jest pełny) szary odważnik 10kg niebieski 5g czyli razem 50kg
Całkiem nieźle
Ciężko ocenić. Bardzo możliwe, że talerze są w funtach a nie kilogramach, przez co nie są to tak okrągłe wartości w kilogramach jak 5 czy 10 kg. Nie sugerujcie się tym że "na oko podobne". Liczy się nie tylko średnica ale i grubość oraz materiał wykonania talerza. Ja u siebie mam żeliwne płaskie 5 kg, i również żeliwne ale znacznie grubsze 10 kg (inna firma). I to 5 kg jest nieznacznie mniejsze od dychy. Ba, większość kumpli gdy była założona na sztangę wlaśnie to duże 5 kg i reszta mniejsze talerze rónież ważące po 5 kg - brali tą większą piątkę za dychę. A może jest to np. obciążenie betonowe plastikowane?
U tej Pani dobrze widać,że nie przylegają tylko wspina się na palcach i jest to niepoprawne technicznie a w dodatku niebezpieczne. Proszę mi wierzyć jestem EKSPERTEM:P
I co z tego? Nie jest na zawodach, a i widać że nie jest to "just bench press". Pewnie jakaś technika specjalna, ćwiczenie wspomagające etc.
Tak czy inaczej dodam od siebie, że takie wyciskanie z takim mostkiem jest bez sensu, fakt można tak robić, zaliczają to na zawodach ale szału nie ma.
Jest bez sensu, BO?
Przykładowo osoby, które mają krótkie ręce to wiąże się również z tym, że są niskie wyciskają dużo więcej niż osoby które mają długie ręce. Wystarczy np nie prostować rąk do końca w wyciskaniu, a zrobisz 2 - 3 powtórzenia tym samym ciężarem więcej.
Owszem, ale nie chodzi tu tylko o drogę jaką pokonuje sztanga, w tym wypadku bardzo istotna jest też długość kończyn. Dłuższa dźwignia - trzeba użyć większej siły. Dłuższe kości niestety przeszkadzają w dźwiganiu ton żelaza.
Po za tym moim zdaniem takie wyginanie jest niebezpieczne, strzeli Ci w plecach i na tym się skończy twoja kariera z siłownią, Pani na filmiku jest zajebista lecz się niech tak nie wygina bo za niedługo odleci z ławki.
Tak, z pewnością ^^ Wręcz zabójcze xD
Nie wiem jak ty chodzisz na siłownię skoro nie wiesz, że taki standardowy gryf waży 20kg. Nawet gryfy łamane ważą 15, a ty tutaj wyskakujesz, że ten to 10kg...
Nie widziałeś nigdy 10 kg gryfu? Waga gryfu różni się w zależności od jego długości chocażby. Widziałem gdzieś gryf łamany ważący chyba 5 kg. A sam mam w domu taki co waży 7,5 kg. 20 kg to ponad dwumetrowe olimpijki, a nie "standardowy gryf". Oczywiście mowa o męski, damskie nie wiem ile ważą ale są lżejsze. Uprzedzę również, o wieki znawco, że nie wszystko co długie i z "grubymi końcami" to sztanga olimpijska. Trójbojowa a Olimpijska to dwie różne rzeczy. Powiem więcej - jeśli dziewczyna trenuje trójbój, to raczej NIE wyciska olimpijki.
No i mostkiem to można sobie imho pomagać, jak musisz zrobić 1 powtórzenie, żeby skrócić zakres ruchu. A to co robi ona jak dla mnie mija się z celem, napierdalać taką techniką 20-30 powtórzeń to kretynizm, chuj nie trening.
Znacznie więcej by jej to dało jakby zrobiła 10 powtórzeń prawidłową techniką.
W dupie byłeś, g***o widziałeś. Co, jak nie "na masę" to już nie trening? I skąd pomysł że niepoprawna technika? Pewnie poprawniejsza niż twoja.
Posłuchaj, ja nie mówie o osobistych poglądach, ale o obiektywnym znaczeniu. Ten kto nie podniesie ciężaru swojego ciała jest słaby (poczytaj z jakiego powodu, podpowiem, że nadmierna ilość tkanki tłuszczowej ma ogromne znaczenie). Ten kto się nie myje jest brudasem. Ten kto się nie uczy jest głupi. To nie jest subiektywna ocena, ale fakt, element jakim cechuje się osoba, którą opisujemy.
Nie strugaj wariata... Po co pisałeś teksty typu:
"I wiesz co, bycie inteligentnym nie oznacza, że fizycznie mamy stać się słabymi kluchami (...). Trzeba dbać zarówno o swój rozwój intelektualny jak i fizyczny"
Gdybyś napisał: człowiek dobrze zbudowany jest silny, nie miałbym z tej okazji żadnych burów... Ale ty postawiłeś w opozycji do "silnego, normalnego faceta", "zniewieściałego chłopaczka" bez siły. Nie wykręcaj się ze swoich słów - jest to nieładne, sofistyczne zagranie. Bez obawy - nie jest tak, że nie zdaję sobie sprawy, iż gruby jest gruby, wysportowany - wysportowanym, a mądry, mądrym...
Kolejny przykład:
Głupi wymyśla filozofię kultu głupoty. Realizuje jej cele będąc głupim. Jego wybór, tak zadecydował, ale ja mam prawo do jego oceny. Oceniam go jako głupiego bo taką osobą w rzeczywistości jest. Co ma do tego fakt, że on świadomie jest głupi? Mam mówić, że jest mądry?
Kto ocenia, czy ta filozofia jest kultem głupoty? Jeśli ty, to ocenisz zwolennika tej filozofii jako głupiego. On zaś ciebie nazwie głupim, bo postępowałbyś zgodnie z etosem swoich mądrości. Prawda jest poza człowiekiem, dlatego ograniczyć możemy się wyłącznie do sądów podmiotowych.
Idąc dalej, powiedzmy, że krytykujesz ludzi dbających o swoje ciało bo takie są Twoje poglądy. Spotykasz mnie i twierdzisz, że jestem słaby fizycznie? Widzisz, wtedy to będzie sprzeczne z faktami. Ciężko powiedzieć na kogoś mądrego, że jest głupi, a na kogoś silnego, że jest słaby. Poglądy w tym przypadku mają marginalne znaczenie, albo w ogóle go nie mają.
Po co miałbym mówić o kimś, kto jest silny, że jest słaby? Poglądy ograniczają się do wartościowania; nie są skarbnicą abstrakcyjnych koncepcji metafizycznych, zupełnie oderwanych od rzeczywistości.
I gdzie w moim pierwszym poście widzisz ocenę wartości człowieka? Czy ja twierdzę, że ktoś słaby fizycznie jest zupełnie bezwartościowy? Widzisz jedynie to jak opisywane są jego cechy fizyczne. Zresztą co to jest wartość? To już jest subiektywizm, wkraczasz w granicę, kiedy człowiek ocenia innego człowia tak jak mu się podoba, a nie tak jak jest w rzeczywistości. Ogólne pojęcie wartości jako cechy człowieka w rzeczywistości nie istnieje (może być wartościowy np. naukowiec bo coś osiągnął, albo robotnik bo wyrabia 200% normy...) Brnij dalej poza kontekst, taka dyskusja i tak nie ma sensu...
Nie do końca rozumiem to, co tu napisałeś... Ale coś co rzuca się w oczy:
a) nie ma czegoś takiego, jak "ocena tak, jak jest w rzeczywistości". Możemy dopasować konkretnie zdefiniowane terminy do jakiś rzeczy... Ale to będą tylko słowa (którym odpowiadają konkretne myśli... Ale to będą tylko myśli, nie prawda). A skoro słowo jest konstruktem myślowym człowieka (czyli nie bytuje poza umysłem ludzkim), przeto nie skłamiemy, gdy powiemy, że "prawda to coś takiego, z czym człowiek nigdy nie miał do czynienia i mieć nie będzie <z wyłączeniem sądów o charakterze egzystencjalnym, w stylu: ja jestem, świat jest, widzę, słyszę itd>".
b) Wartością jest wszystko to, co jest w jakikolwiek sposób wartościowe dla konkretnego podmiotu. Trzeba przy tym zaznaczyć, że wartościowe mogą być wyłącznie działania. Np. mówimy, że jakaś tam gitara jest dla nas wartościowa, ale wyłącznie ze względu na fakt, że granie na gitarze, czy tam wrażenia estetyczne są nam drogie. I analogicznie z każdym innym przedmiotem. Tak więc wartości istnieją jak najbardziej realnie.
Trzeba dbać o rozwój intelektualny i fizyczny, ale gówno mnie obchodzi czy się ktoś do tego dostosuje. Dla mnie możesz ważyć 200kg i srać pod siebie. Nazwe Ciebie tak jak Cie widzę. To, że trzeba dbać o siebie wynika z naszej natury. Ktoś może odrzucać ten pogląd i poprowadzić swoje życie tak jak tego chce. Najwyżej umrze na zawał.
Zdrowa osoba podniesie swój ciężar ciała, osoba otyła lub nieaktywna fizycznie będzie miała z tym problem. Jak inaczej można nazwać faceta, który ma siłę kobiety? Ociekającym testosteronem facetem z jajami? Czy może zniewieściałym chłopcem (ten zwrot określa posiadanie cech kobiety, a duża siła to aspekt męski)? Uwierz mi, że znałem osobnika co na rękę przegrywał z dziewczynami i ciężko mówić o nim, jako o ideale mężczyzny. Na kobietę, która posiada męskie cechy (postura oraz siła) zwykło się mówić (dość brzydko) babochłop lub (łagodniej) chłopczyca). Co złego widzisz w określeniu zniewieściały chłopiec?
Przykładu z "filozofią głupoty" w ogóle nie zrozumiałeś. Głupi wie, że jest głupi i to kultywuje, o tym mówił przykład. Głupiec ten jest także nazywany głupim przez innych. Słaby wie, że jest słaby i nie chce tego zmieniać, inni także to wiedzą. Ciężkie do zrozumienia?
Ty po prostu starasz się na siłę udowodnić swoje naciągane argumenty, zmieniasz kontekst, odwracasz kota ogonem. Oczywiście Ty wiesz lepiej co JA chciałem przekazać swoją wiadomością. Czytaj ze zrozumieniem, nie wyciągaj błędnych wniosków. Ta cała dyskusja jest tak śmieszna, że szkoda marnować na nią czas.
1) Laska "wyciska" 50 kilo.
2) Wyciska w chujowym stylu, mostek jak skurwysyn.
3) 50 kilo pewnie polowa z was by nie wycisnela wiecej niz 3 razy.
KONIEC
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów