Jedyne rozwiązanie, jakie przychodzi na myśl - biorąc pod uwagę fakt, że cukier ''popity'' wodą został wydalony w formie sypkiej - to teza, że klient potrafi ładować to sobie gdzieś w okolice dróg oddechowych (za czym przemawia fakt, że przed każdorazowym ''wypluciem'' musi sobie wpierw porządnie zaryczeć) - tak, ale jakim cudem powstrzymuje przy tym odruch kaszlu i w jaki sposób jest w stanie dalej mówić, pozostaje dla mnie absolutną tajemnicą.