Kurwa, czemu dzisiejsze dzieci zawsze jak się wypierdolą to ryczą? Jak ja byłem dzieckiem to po jednym dniu na dworze bym się przekręcił z odwodnienia jakbym miał po każdej glebie ryczeć.
PS: W ogóle nie pamiętam żeby którykolwiek dzieciak z mojej podwórkowej bandy ryczał. A odnoszone przez nas obrażenie czasem były konkretne. Stopa przebita gwoździem na wylot, całe nogi poharatane na drucie kolczastym, niezliczone faceplanty z deskorolki tudzież roweru, upadki z drzewa, strzał piłką z woleja centralnie w pysk, kamieniem w łeb, pozdzierane do krwi kolana i łokcie... I nikt nie płakał. No ale jak dzisiejsze dzieci spędzają 90% czasu w tibii, skyrimie i innych gównach to pewnie każdy, nawet najdelikatniejszy kontakt z rzeczywistością je boli...