Opowiadanie, którym postanowiłam się podzielić na sam początek mojej sadisticowej działalności. Enjoy!
„Rozumiałbym, gdyby to zdarzyło się dawno temu, w czasach, kiedy zdjęcia głównie robione były tosterem, ale nosz kurwa, mamy rok 2014! Kupując byle jaki smartfon, mamy w nim co najmniej pięć megapikseli! A w dodatku laska, o której będzie mowa szczyciła się posiadaniem iPhone ’a 5s z ośmioma megapikselami. I to chyba właśnie główny problem! Za dobry aparat, za dobre programy, za dobry retusz!
No ale nieważne, zawiodłem się co niemiara, dlatego posłuchajcie mojej historii.
Rozmawiałem z nią przez blisko dwa tygodnie, bajerowałem, gaworzyłem, podrywałem, byłem nawet dla niej miły. Nocami, gdy kładłem się do łóżka, oglądałem jej zdjęcia, których miała setki. Marzyłem o niej. Zdarzało się nawet, że miałem przez nią nocne polucje… No dobra, polucji nie miałem, ale w jej zdjęciach dosłownie się zakochałem! A już najbardziej ją pokochałem, kiedy dowiedziałem się, że tak jak ja uwielbia alkohol i piłkę nożną.
Odliczałem dni, godziny i minuty do naszego spotkania, a mieliśmy się zobaczyć tam, gdzie oboje lubimy chodzić – w „Pijalni Wódki i Piwa”.
Tego dnia umówiłem się też z przyjaciółmi na delikatną popijawę. Tak na wszelki wypadek, gdyby randka nie wypaliła. Ubrałem najlepszą koszulę, elegancki pulower i płaszcz. Wypachniłem się dziadkowym „Brutalem” i wyruszyłem w miasto.
Czułem podwójne podniecenie, raz, że mogłem wkrótce poznać na żywo miłość mojego życia, a dwa – alkohol.
Do centrum podwiózł mnie kumpel, wyszedłem z jego samochodu jak z prezydenckiej limuzyny i postanowiłem zadać szyku, dziś Mariacka w Katowicach miała być moim teatrem, a ja jego największym aktorem. To miał być mój dzień!
Pierwsze piwko strzeliłem w „Ambasadzie”, szybka fajeczka i pora iść dalej. Wzrokiem cały czas szukałem mojej księżniczki, wiedziałem, że może nadejść z każdej strony, a nie chciałem, żeby przyłapała mnie na obrażaniu stojących w pobliżu przyjaciół. Zależało mi, żeby zobaczyła, że wbrew panującej opinii, człek ze mnie kulturalny i z etykietą obyty.
Powoli zaczynałem się pocić, trzy wypite piwa, kilka fajeczek i mój organizm zaczynał wariować. Myślicie, że zjadał mnie stres? A gdzie! Zawsze się pocę przy piciu alkoholu, wkurwiało mnie tylko to, że powoli zanikał zapach dziadkowego „Brutala”.
Zamawiałem właśnie czwarte piwo, kiedy w oddali zobaczyłem laskę, która przypominała ludzką kulę. Patrzyła się na mnie swoimi ślipiami jak jaki potwór. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że to może być moja luba, podobny makijaż, iPhone 5s w dłoni. Właściwie wszystko się zgadzało oprócz tuszy, laska ze zdjęć była zgrabna, a ta wyglądała trochę jak bałwanek Buli.
Wziąłem piwo i wyszedłem szybko na zewnątrz. Akurat zeszła się też reszta znajomych, a ja musiałem się przewietrzyć.
Coraz więcej znaków na niebie wskazywało, że laska z baru to ta, z którą tyle przegadałem na Facebooku. Stałem jak wryty, moje myśli krążył wokół powrotu do domu. Widziałem po minach znajomych, że oni też już wiedzą.
Czułem się tak, jakbym czekał na wyrok, ale on niestety już zapadł, poczwara z baru zbliżała się w moim kierunku, nie było szans, żeby uciec i udawać, że ja to nie ja. Razem z nią szła nasza wspólna znajoma Alicja, która miała nas sobie przedstawić.
Wziąłem głęboki oddech, przybrałem uśmiech numer cztery i zaczęła się rozmowa:
- Cześć chłopaki, to jest moja przyjaciółka Ewelina. – Powiedziała Ala.
- Wreszcie! – Odparłem w taki sposób, jakby poznanie Eweliny, było dla mnie czymś najprzyjemniejszym na świecie.
Kiedy Ewelina witała się z resztą, ja patrzyłem z obrzydzeniem na jej grube nogi. W tych siatkowych rajstopach wyglądały jak wielkie kawałki baleronu. Chyba to zauważyła, bo jej całkowicie wytapetowana twarz przybrała mimikę, jakby chciała coś powiedzieć:
- Dlaczego nie odezwałeś się do mnie, kiedy staliśmy przy razem barze. – Zapytała.
- Eee, wiesz nie byłem pewny, czy ty to ty, a nie chciałem popełnić żadnego faux pas.
- A może po prostu uważasz, że jestem brzydka?
…”
I w tym miejscu dochodzimy do sedna historii. Dziewczyna niezaprzeczalnie była brzydka, w dodatku to wiedziała, a mimo to bezczelnie oszukiwała.
Ciekaw jestem ile czasu zajęło jej retuszowanie tych zdjęć? A może na Instagramie jest filtr, który usuwa tłuszcz, a Ewędlina użyła go kilkukrotnie? Tego nie wiem.
Wiem jednak, że takie oszustwa powinny być karane i mam nadzieję, że Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego wkrótce się tą sprawą zainteresuje.
Rozumiem makijaż, lekki retusz, ale jak można usunąć ze zdjęcia blisko pięćdziesiąt kilogramów nadwagi?!”
(Opowiadanie pochodzi z Poradnika dobrego chłopaka)
„Rozumiałbym, gdyby to zdarzyło się dawno temu, w czasach, kiedy zdjęcia głównie robione były tosterem, ale nosz kurwa, mamy rok 2014! Kupując byle jaki smartfon, mamy w nim co najmniej pięć megapikseli! A w dodatku laska, o której będzie mowa szczyciła się posiadaniem iPhone ’a 5s z ośmioma megapikselami. I to chyba właśnie główny problem! Za dobry aparat, za dobre programy, za dobry retusz!
No ale nieważne, zawiodłem się co niemiara, dlatego posłuchajcie mojej historii.
Rozmawiałem z nią przez blisko dwa tygodnie, bajerowałem, gaworzyłem, podrywałem, byłem nawet dla niej miły. Nocami, gdy kładłem się do łóżka, oglądałem jej zdjęcia, których miała setki. Marzyłem o niej. Zdarzało się nawet, że miałem przez nią nocne polucje… No dobra, polucji nie miałem, ale w jej zdjęciach dosłownie się zakochałem! A już najbardziej ją pokochałem, kiedy dowiedziałem się, że tak jak ja uwielbia alkohol i piłkę nożną.
Odliczałem dni, godziny i minuty do naszego spotkania, a mieliśmy się zobaczyć tam, gdzie oboje lubimy chodzić – w „Pijalni Wódki i Piwa”.
Tego dnia umówiłem się też z przyjaciółmi na delikatną popijawę. Tak na wszelki wypadek, gdyby randka nie wypaliła. Ubrałem najlepszą koszulę, elegancki pulower i płaszcz. Wypachniłem się dziadkowym „Brutalem” i wyruszyłem w miasto.
Czułem podwójne podniecenie, raz, że mogłem wkrótce poznać na żywo miłość mojego życia, a dwa – alkohol.
Do centrum podwiózł mnie kumpel, wyszedłem z jego samochodu jak z prezydenckiej limuzyny i postanowiłem zadać szyku, dziś Mariacka w Katowicach miała być moim teatrem, a ja jego największym aktorem. To miał być mój dzień!
Pierwsze piwko strzeliłem w „Ambasadzie”, szybka fajeczka i pora iść dalej. Wzrokiem cały czas szukałem mojej księżniczki, wiedziałem, że może nadejść z każdej strony, a nie chciałem, żeby przyłapała mnie na obrażaniu stojących w pobliżu przyjaciół. Zależało mi, żeby zobaczyła, że wbrew panującej opinii, człek ze mnie kulturalny i z etykietą obyty.
Powoli zaczynałem się pocić, trzy wypite piwa, kilka fajeczek i mój organizm zaczynał wariować. Myślicie, że zjadał mnie stres? A gdzie! Zawsze się pocę przy piciu alkoholu, wkurwiało mnie tylko to, że powoli zanikał zapach dziadkowego „Brutala”.
Zamawiałem właśnie czwarte piwo, kiedy w oddali zobaczyłem laskę, która przypominała ludzką kulę. Patrzyła się na mnie swoimi ślipiami jak jaki potwór. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że to może być moja luba, podobny makijaż, iPhone 5s w dłoni. Właściwie wszystko się zgadzało oprócz tuszy, laska ze zdjęć była zgrabna, a ta wyglądała trochę jak bałwanek Buli.
Wziąłem piwo i wyszedłem szybko na zewnątrz. Akurat zeszła się też reszta znajomych, a ja musiałem się przewietrzyć.
Coraz więcej znaków na niebie wskazywało, że laska z baru to ta, z którą tyle przegadałem na Facebooku. Stałem jak wryty, moje myśli krążył wokół powrotu do domu. Widziałem po minach znajomych, że oni też już wiedzą.
Czułem się tak, jakbym czekał na wyrok, ale on niestety już zapadł, poczwara z baru zbliżała się w moim kierunku, nie było szans, żeby uciec i udawać, że ja to nie ja. Razem z nią szła nasza wspólna znajoma Alicja, która miała nas sobie przedstawić.
Wziąłem głęboki oddech, przybrałem uśmiech numer cztery i zaczęła się rozmowa:
- Cześć chłopaki, to jest moja przyjaciółka Ewelina. – Powiedziała Ala.
- Wreszcie! – Odparłem w taki sposób, jakby poznanie Eweliny, było dla mnie czymś najprzyjemniejszym na świecie.
Kiedy Ewelina witała się z resztą, ja patrzyłem z obrzydzeniem na jej grube nogi. W tych siatkowych rajstopach wyglądały jak wielkie kawałki baleronu. Chyba to zauważyła, bo jej całkowicie wytapetowana twarz przybrała mimikę, jakby chciała coś powiedzieć:
- Dlaczego nie odezwałeś się do mnie, kiedy staliśmy przy razem barze. – Zapytała.
- Eee, wiesz nie byłem pewny, czy ty to ty, a nie chciałem popełnić żadnego faux pas.
- A może po prostu uważasz, że jestem brzydka?
…”
I w tym miejscu dochodzimy do sedna historii. Dziewczyna niezaprzeczalnie była brzydka, w dodatku to wiedziała, a mimo to bezczelnie oszukiwała.
Ciekaw jestem ile czasu zajęło jej retuszowanie tych zdjęć? A może na Instagramie jest filtr, który usuwa tłuszcz, a Ewędlina użyła go kilkukrotnie? Tego nie wiem.
Wiem jednak, że takie oszustwa powinny być karane i mam nadzieję, że Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego wkrótce się tą sprawą zainteresuje.
Rozumiem makijaż, lekki retusz, ale jak można usunąć ze zdjęcia blisko pięćdziesiąt kilogramów nadwagi?!”
(Opowiadanie pochodzi z Poradnika dobrego chłopaka)