jubbaday napisał/a:
bloodstained
Pierwsza sprawa. Przykład, który przedstawiłeś jest pewnego rodzaju manipulacją i przeskokiem myślowym. W tak malej grupie zjawisko o którym mówisz bez wątpienia zachodzi, ale gdy mamy do czynienia z populacją rzędu 40 mln ludzi i próbą tej populacji rzędu 50% zjawisko o którym mówisz nie występuje. Nie możesz założyć, że do głosowania poszła tylko określona grupa ludzi a pozostali się wypięli. Zjawisko o którym mówisz nie zachodzi w grupie wielkości narodu. Wynika to z prawa wielkich liczb. W skrócie "Im większa próba zdarzeń tym rozkład prawdopodobieństwa bliższy rzeczywistego". Dla wywodu statystycznego można założyć, że głosowanie to zdarzenie losowe.
Dlaczego przykład z gwałtem jest głupi? Dlaczego zakładasz, że jeśli nie jesteś w coś bezpośrednio zamieszany nie możesz o tym mówić. Idąc tym tokiem myślenia nie wolno by nam było emocjonować się sportem, kibicować drużynom, czy zespołom F1, dyskutować na temat religii, filozofii czy choćby madzi z sosnowca. Sam fakt nie wykonywania czynności nie pozbawia mnie możliwości dyskutowania na jej temat. Nie daj się złamać na "nie głosowałeś, nie mów". Inny przykład: Czy fakt, że nie brałem heroiny zabrania mi stwierdzić, że heroina to zło? Albo czy fakt, że nie biłem się ani z Adamkiem ani z Kliczko zabrania mi stwierdzić, że Kliczko jest lepszym bokserem. Prawda jest taka, że masz tak ty i ja prawo oceniać i dyskutować na temat absolutnie wszystkiego niezależnie od poziomu zamieszania w sprawę.
Biorąc pod uwagę polski system wyborczy przykład z parasolem przedstawiłbym następująco: Pada deszcz, obok stoi 5 parasoli, a ty 12 stoisz w kolejce. Wiesz, że te 5 parasoli przypadnie pierwszym w kolejce. Do tego niestety kolejka nie wynika z tego kto pierwszy przyszedł, tylko z tego jak jakiś pan zawiadowca ludzi poustawiał i ten pan cię nie lubi, stawia cię zawsze na końcu. Pada już kilka godzin ty jesteś na końcu nawet jak się ktoś wykruszy to ciągle jest sporo osób przed tobą. Powiedz mi jest sens stać w tej kolejce po parasol, jeśli nie kumplujesz się z panem zawiadowcą?
Główny problem wyborów w Polsce polega na tym, że promowane są jak by to były wybory jednomandatowe, a głosujemy na listy. To nie my wybieramy.
Twierdzisz, że w raz z prawem idą obowiązki. Nie. Nigdzie nie jest tak napisane, że musisz głosować. Masz prawdo głosować, jeśli spełniasz warunki bycia wyborcą, ale nie jest to twoim obowiązkiem. Obowiązek masz przestrzegać kodeksu drogowego a głosować masz prawo.
Statystyka to taka dziedzina, w której liczby próbują opisać rzeczywistość w sposób sztywny odnosząc się do konkretnych zdarzeń, bytów materialnych, ale niekoniecznie robią to w sposób prawdziwy - bo idąc z moim psem na spacer statystycznie mamy 3 nogi (i ta prawidłowość odnosiłaby się do jakkolwiek dużej liczby ludzi wychodzących na spacer z psami). Rozumiem o co Ci chodzi, ale dalej z uporem godnym lepszej sprawy twierdzę, że w przypadku wyborów, w przypadku głosowań nie możemy iść na skróty - to za poważne sprawy są. Tłumaczę dlaczego - tak jak napisałem wcześniej - w przypadku głosowania, to, że dana liczba zagłosowała na partię X i partia ta zdobyła większość, a głosowało tylko 50% wyborców, to nie oznacza, że są reprezentantami większości narodu. A niestety właśnie tak uważają ci wybrani. Chodzi mi o
legitymizację władzy. O to jaka jest wartość obiektywna władzy wybranej przez mniejszość dla większości. Być może przy 99% frekwencji 20% rządzącej większości po pierwsze nie czułoby się tak pewnie w swoich sądach, a po drugie podjęłoby walkę o niezdecydowany elektorat szukając odpowiedzi na ich potrzeby, co stworzyłoby nową jakość.
Znów co do gwałtu, sportu, itp - te analogie są całkowicie z dupy... chodzi o moralne prawo oceny i jej ewentualną wartość. Mogę bawić się w ocenianie boksu, F1, piłki nożnej bez konieczności w nich udziału, ale w przypadku życia społecznego/politycznego de facto biorę w nich udział i mam możliwość ich zmiany, ale tego nie robię nie głosując. Trzymając się już tych sportowych analogii z dupy - to tak jakby Najman krytykował Pudziana za to, że ten walczy w MMA. wartość takiej oceny jest żadna (choć w zasadzie jakaś tam jest bo Najman coś tam jednak próbował, nieważne, że nieudolnie). Nie odbieram prawa do oceny - twierdzę tylko jaką wartość ma taka ocena - i w moim odczuciu tych co nie głosują ma wartość mniejszą niż tych co zagłosowali. Ale OK, zgodzę się - merytorycznie może stać wyżej - w końcu zajebistych teoretyków mamy na pęczki (z pewną dozą autoironii sam się do tej grupy przypisuję).
Co do parasoli - no i tu niestety dotykamy sedna problemu, że to metodologia głosowania, jak i cały system jest dokumentnie spierdolony i zjebany.
Co do kodeksu drogowego - no cóż... obowiązek jego przestrzegania jest ściśle związany ze zdobytym uprawnieniem do prowadzenia pojazdów mechanicznych - sam więc widzisz, że korelacja między prawem a obowiązkiem jest dość ścisła.