mialem Fredka kiedys
wypasiony zwierzak, rzeczywiscie capil, ale do przezycia. W wielu aspektach duzo madrzejszy od psa lub kota. Np. potrafil otworzyc lodowke, zapierajac sie glowa o jej podstawe. Kiedy blokowalem lodowke, wciskajac miedzy uwchwyt a grzejnik butelke skubany, gdy tylko zobaczyl jak ja sciagam odrazu polapal sie o co chodzi. W moment to rozpracowal. Bardzo zabawowy towarzysz
Uwielbial jak sie nim rzucale na poskladane posciele i poduszki (w locie 2 salta, 3 tulupy, fruwal pod sam sufit). Uwielbial piwo, do tego stopnia ze jak ojciec zaprosil znajomych to w amoku wpadl na stol i wszystko porozpierdalal
Ponadto kolesiowi zresetowal kompa wciskajac alc ctrl del, gdy ten pisal prace i byl w bardzo zaawansowanym stadium
Biegajac po panelach non stop driftowal, przezyl upadek z 2 pietra na beton ( w sumie to nic mu nie bylo) i uwielbial podgryzac palce u stop. Ehhh R.I.P. Fredku !