Ja; Dzień dobry chciałbym sprawdzić numery vin pojazdu czy nie jest kradziony
Policjant: Tu nie można
Ja; A gdzie można?
P: A gdzie jest samochód
Ja: (Tłumacze że dopiero chce kupić itp)
P: Jeśli nie wjadę samochodem na teren komendy to ja nie moge sprawdzić, bo jeśli nie ma numeru vin w bazie to będę miał problemy
Ja; Czyli mam kupić kradziony samochód i dopiero wtedy się o tym dowiem
P; (z dumną miną, jakby rozszyfrował enigmę) Tak
Ja (wkurwiony na maska bo trafiłem na największego debila) Czyli mam kupić samochód, przyjechać do was i jak okażę się ze jest kradziony to wy mi zabierzecie tak? A co jeśli podczas jazdy na komendę zostanę zatrzymany do kontroli i sprawdzą wyrywkowo czy samochód nie jest kradziony? Będę miał problemy prawne i jeszcze będę 20tys do tyłu bo nie odzyskam ani samochód ani kasy za niego, bo nikt mi nie uwierzy ze jechałem właśnie sprawdzić numery.
Odpowiedzi się nie doczekałem więc wyszedłem tak wkurwiony ze miałem mu ochotę przyjebać. Mogłem poprosić do rozmowy innego policjanta ale nie miałem nerwów jeszcze bym trafił na drugiego imbecyla i poszedłbym jeszcze siedzieć za niby obraze policjanta na służbie. I ludzie się kurwa dziwią ze każdy jebie policję