Pewien angielski nastolatek docenił potęgę Google Earth i postanowił trafić tam ze swoją “wizytówką”. Trafił. Przy okazji mówiąc tym o sobie kilka interesujących rzeczy.
O! w końcu go znalazłeś - stwierdził nastoletni Roy McInnes w rozmowie telefonicznej z ojcem, który próbował się dowiedzieć skąd na dachu jego domu znalazło się to interesujące malowidło. Chłopak prawdopodobnie miał sporo szczęścia: w momencie, kiedy jego ojciec dowiedział się o 20-metrowym penisie namalowanym na dachu, Roy przebywał akurat w Brazylii. Daleko od domu. I ojca.
Państwo McInnes o olbrzymim fallusie na dachu swojego rodzinnego domu dowiedzieli się od mediów. Na początku nie uwierzyli, ale Google Earth nie kłamało: faktycznie malunek na dachu jest. Ale już nie długo - Roy będzie musiał go zmyć, jak tylko wróci do domu. Co nie zmienia tego, że chłopak osiągnął swój cel…
Większość z nas zareagowałaby tak samo jak niejaki pan McInnes, gdy bulwarowy The Sun poinformował go o tym co widać z lotu ptaka. A jednak! Ponad 18-metrowej długości penis “zdobił” dach posiadłości McInnesów prawie przez rok.
A wszystko za sprawą 18-letniego syna, który zainspirowany podobnym widokiem w Google Earth, postanowił ozdobić dom rodzinny. Niewątpliwie osiągnął jedno: sławę. No i zapowiedź szorowania dachu, kiedy wróci do domu.
Ciekawe tylko, że przez prawie rok nikt tego nie zauważył. Właściciel domu, do którego zadzwonili wścibscy dziennikarze (których z kolei powiadomił bystry pilot śmigłowca), uważał tę informację za świetny kawał. Nawet kiedy już dowiedział się prawdy, również dobry humor go nie opuścił.
Juz niedługo Prima Aprilis, ale jeśli nie macie równie wyrozumiałych rodziców co Rory McInnes, lepiej nie próbujcie tego na własnym dachu.