Trzy i pół roku więzienia - taką karę wymierzył krakowski sąd Tomaszowi O. m.in. za gwałt ze szczególnym okrucieństwem na 70-letniej mieszkance Krakowa.
Podczas niejawnego procesu w tej sprawie oskarżony przyznał się do winy. Wyrok nie jest prawomocny.
Z ustaleń śledztwa Prokuratury Rejonowej dla Krakowa Podgórza wynikało, że 29-letni Tomasz O., kawaler, z zawodu kaletnik, bezrobotny rencista, karany w przeszłości, przypadkowo spotkał w okolicy aresztu w Krakowie Podgórzu znajomego, 40-letniego mężczyznę.
Razem wypili alkohol, potem poszli do mieszkania 40-latka, by dokończyć butelkę wódki. Na miejscu zastali matkę gospodarza. 70-latka przyjeżdżała do syna, który przebył już dwa zawały i wymagał bardzo troskliwej opieki.
Gdy mężczyźni przyszli do mieszkania, nietrzeźwemu Tomaszowi O. coś się nie spodobało. Kazał 40-latkowi położyć się na kocu na podłodze, bił go po twarzy, wziął do ręki nóż i groził dokonaniem zabójstwa. Zobaczyła to 70-latka.
- Proszę zostawić mojego syna w spokoju - krzyknęła. Tomasz O. pchnął ją na wersalkę, i dokonał gwałtu. Na żądanie napastnika syn kobiety obserwował całe dramatyczne zdarzenie.
Tomasza O. zatrzymano następnego dnia. Nietrzeźwy mężczyzna trafił do aresztu i przyznał się do dokonania gwałtu. Odpowiadał też za uszkodzenie ciała znajomego, groźby karalne, straszenie świadków, by nie informowali o zajściu organów ścigania. Biegli lekarze psychiatrzy wypowiedzieli się, że oskarżony działał w warunkach ograniczonej poczytalności. W przeszłości 29-letni Tomasz O. nie był karany za przestępstwa seksualne, ale za kradzież. (jks)
źródło