Poniżej artykuł znaleziony na stronie kresy.pl traktujący o tuszowanych gwałtach i zmuszaniu do prostytucji w syryjskich obozach.
Zdaniem Rainera Wendta, szefa związku niemieckich policjantów, władze niemieckich landów odpowiedzialne za zakwaterowanie migrantów przybywających do kraju bagatelizują problem ataków seksualnych na kobiety w obozach dla uchodźców. Przyznaje, że może istnieć potrzeba polityczna, żeby te sprawy wyciszyć, ale jego zdaniem ignorowanie problemu przyniesie odwrotny efekt. Wendt powiedział, że policjanci zgłaszali te problemy władzom landów. Dodał także, że liczne przestępstwa tego rodzaju nie są odnotowywane, gdyż kobiety rzadko zgłaszają się na policję.
Z kolei Barbara Helfrich z jednej z organizacji społecznych w Hesji powiedziała, że posiada wiarygodne raporty o przemocy seksualnej i atakach na kobiety. Niedawno kilka organizacji charytatywnych wystosowało list otwarty, w który napisano o przypadkach gwałtów, napadów na tle seksualnym, a także rosnącej liczbie doniesień o przymuszaniu do prostytucji.
Szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere twierdzi, że są to plotki rozpowszechniane głównie przez Internet i wzywa obywateli Niemiec, by im nie ufali, gdyż często są one nieprawdziwe. Przyznaje, że „zdarzają się sprawy godne krytyki, ale nie ma powodu do generalnych podejrzeń pod adresem uchodźców”.
Rzeczniczka Partii Zielonych w Hamburgu Tuelin Akkoc twierdzi, że możliwość politycznego wykorzystania sprawy przez „skrajnie prawicowe grupy” nie jest powodem, by zamiatać ją pod dywan. W tym mieście niedawno potwierdzono 8 przypadków napadów seksualnych w obozach dla uchodźców.
W Niemczech około 70 proc. osób szukających azylu to mężczyźni. Część organizacji społecznych domaga się oddzielnych kwater dla kobiet i mężczyzn, a także „stref bezpieczeństwa” dla kobiet.
Zdaniem Rainera Wendta, szefa związku niemieckich policjantów, władze niemieckich landów odpowiedzialne za zakwaterowanie migrantów przybywających do kraju bagatelizują problem ataków seksualnych na kobiety w obozach dla uchodźców. Przyznaje, że może istnieć potrzeba polityczna, żeby te sprawy wyciszyć, ale jego zdaniem ignorowanie problemu przyniesie odwrotny efekt. Wendt powiedział, że policjanci zgłaszali te problemy władzom landów. Dodał także, że liczne przestępstwa tego rodzaju nie są odnotowywane, gdyż kobiety rzadko zgłaszają się na policję.
Z kolei Barbara Helfrich z jednej z organizacji społecznych w Hesji powiedziała, że posiada wiarygodne raporty o przemocy seksualnej i atakach na kobiety. Niedawno kilka organizacji charytatywnych wystosowało list otwarty, w który napisano o przypadkach gwałtów, napadów na tle seksualnym, a także rosnącej liczbie doniesień o przymuszaniu do prostytucji.
Szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere twierdzi, że są to plotki rozpowszechniane głównie przez Internet i wzywa obywateli Niemiec, by im nie ufali, gdyż często są one nieprawdziwe. Przyznaje, że „zdarzają się sprawy godne krytyki, ale nie ma powodu do generalnych podejrzeń pod adresem uchodźców”.
Rzeczniczka Partii Zielonych w Hamburgu Tuelin Akkoc twierdzi, że możliwość politycznego wykorzystania sprawy przez „skrajnie prawicowe grupy” nie jest powodem, by zamiatać ją pod dywan. W tym mieście niedawno potwierdzono 8 przypadków napadów seksualnych w obozach dla uchodźców.
W Niemczech około 70 proc. osób szukających azylu to mężczyźni. Część organizacji społecznych domaga się oddzielnych kwater dla kobiet i mężczyzn, a także „stref bezpieczeństwa” dla kobiet.