Było już o łuku, kolej więc na jego siostrę, notabene znienawidzoną przez rycerzy, kuszę.
Kusza
"Chociaż stosowana już w czasach rzymskich, kusza znalazła powszechne zastosowanie w Europie dopiero w średniowieczu. Podobnie jak łuk, kusze sporządzano początkowo z drewna. Później jednak wzmacniano łęczysko kuszy także ścięgnami, nadając mu w ten sposób większą elastyczność. Początkowo kusza nie była bronią szczególnie skuteczną. Jej załadowanie wymagało wiele czasu, a celność pozostawiała wiele do życzenia. Jednak w miarę udoskonalania jej konstrukcji zaczęła rosnąć również jej popularność. W kuszy, w odróżnieniu o łuku, cięciwę można było utrzymać w stanie naciągnięcia dzięki metalowemu orzechowi i zwolnić przez pociągnięcie spustu. W ten sposób można było kuszę łatwiej niż łuk skierować dokładnie w cel, chociaż jej ciężar w dalszym ciągu stanowił poważne utrudnienie.
W porównaniu z łucznikiem kusznik wypuszczał strzały [bełty] średnio sześć razy wolniej. Ponadto zasięg kuszy nie był szczególnie duży. W wilgotnych warunkach cięciwa ze ścięgien stawała się bezużyteczna. Naładowanie kuszy było zadaniem dość skomplikowanym. We wczesnych kuszach z przodu jej łoża mocowano rodzaj żelaznego strzemienia. Kusznik ustawiał broń pionowo na ziemi, wkładał stopę w strzemię, następnie naciągał cięciwę, zaczepiając ją za nacięcie w orzechu. W późniejszych kuszach do naciągu cięciwy zaczęto stosować różnorodne urządzenia - lewary, dźwignie czy windy - umożliwiające naciągnięcie cięciwy także osobom słabszym fizycznie [w tym momencie kusza zyskała swój potencjał obronny, bo zwykły mieszczanin po kilkutygodniowym szkoleniu był w stanie zza murów zadać poważne obrażenia nacierającemu wrogowi].
W 1139 roku na soborze laterańskim Kościół zakazał posługiwania się kuszą, którą uznano za zbyt okrutną, aby można ją stosować w walce przeciw Chrześcijanom. Historyk wojskowości, Philip Warner, w swojej pracy The Medieval Castle cierpko zauważył z tej okazji: " W XI wieku można było człowieka roztrzaskać toporem na kawałki, ale nie można było zabić go z odległości. W XX wieku nie można mu zatruwać pitnej wody, ale można go rozerwać na kawałki."
Chociaż siła rażenia kuszy była znacznie większa aniżeli łuku, czas konieczny do jej ponownego naładowania, ciężar i podatność na wilgoć sprawiły, iż nie mogła ona na polu bitwy dorównać łukowi. Szczególnie boleśnie przekonali się o tym genueńscy kusznicy, którzy w bitwie pod Crecy w 1346 roku musieli stawić czoło angielskim łucznikom."
Alan Baker "The Knight".
W nawiasach kwadratowych są zawarte opisy, których nie znajdziemy w książce, aczkolwiek poszerzają nieco temat (wiedza własna). Żeby się znowu jakiś sadisticowy profesor historii nie dojebał, że "niefachowe".
Kusza
"Chociaż stosowana już w czasach rzymskich, kusza znalazła powszechne zastosowanie w Europie dopiero w średniowieczu. Podobnie jak łuk, kusze sporządzano początkowo z drewna. Później jednak wzmacniano łęczysko kuszy także ścięgnami, nadając mu w ten sposób większą elastyczność. Początkowo kusza nie była bronią szczególnie skuteczną. Jej załadowanie wymagało wiele czasu, a celność pozostawiała wiele do życzenia. Jednak w miarę udoskonalania jej konstrukcji zaczęła rosnąć również jej popularność. W kuszy, w odróżnieniu o łuku, cięciwę można było utrzymać w stanie naciągnięcia dzięki metalowemu orzechowi i zwolnić przez pociągnięcie spustu. W ten sposób można było kuszę łatwiej niż łuk skierować dokładnie w cel, chociaż jej ciężar w dalszym ciągu stanowił poważne utrudnienie.
W porównaniu z łucznikiem kusznik wypuszczał strzały [bełty] średnio sześć razy wolniej. Ponadto zasięg kuszy nie był szczególnie duży. W wilgotnych warunkach cięciwa ze ścięgien stawała się bezużyteczna. Naładowanie kuszy było zadaniem dość skomplikowanym. We wczesnych kuszach z przodu jej łoża mocowano rodzaj żelaznego strzemienia. Kusznik ustawiał broń pionowo na ziemi, wkładał stopę w strzemię, następnie naciągał cięciwę, zaczepiając ją za nacięcie w orzechu. W późniejszych kuszach do naciągu cięciwy zaczęto stosować różnorodne urządzenia - lewary, dźwignie czy windy - umożliwiające naciągnięcie cięciwy także osobom słabszym fizycznie [w tym momencie kusza zyskała swój potencjał obronny, bo zwykły mieszczanin po kilkutygodniowym szkoleniu był w stanie zza murów zadać poważne obrażenia nacierającemu wrogowi].
W 1139 roku na soborze laterańskim Kościół zakazał posługiwania się kuszą, którą uznano za zbyt okrutną, aby można ją stosować w walce przeciw Chrześcijanom. Historyk wojskowości, Philip Warner, w swojej pracy The Medieval Castle cierpko zauważył z tej okazji: " W XI wieku można było człowieka roztrzaskać toporem na kawałki, ale nie można było zabić go z odległości. W XX wieku nie można mu zatruwać pitnej wody, ale można go rozerwać na kawałki."
Chociaż siła rażenia kuszy była znacznie większa aniżeli łuku, czas konieczny do jej ponownego naładowania, ciężar i podatność na wilgoć sprawiły, iż nie mogła ona na polu bitwy dorównać łukowi. Szczególnie boleśnie przekonali się o tym genueńscy kusznicy, którzy w bitwie pod Crecy w 1346 roku musieli stawić czoło angielskim łucznikom."
Alan Baker "The Knight".
W nawiasach kwadratowych są zawarte opisy, których nie znajdziemy w książce, aczkolwiek poszerzają nieco temat (wiedza własna). Żeby się znowu jakiś sadisticowy profesor historii nie dojebał, że "niefachowe".