Szeryfian napisał/a:
@up toż to kapitalizm jest. Bogaty hula a biedny ma na żarcie gula...
To żaden kurwa kapitalizm, tylko socjalizm.
Co do filmiku - wszystko zależy od mentalności. Sam nigdy nie marnuję żarcia. Pewnie, że czasem wytnę ze sztuki mięsa jakieś żyły i chrząstki, czy wydrążę paprykę, ale nie do pomyślenia jest dla mnie, żeby pójść np. do knajpy, zamówić coś i zostawić. Nie tylko dlatego, że za to zapłaciłem (w sumie mnie stać, bez różnicy), ale również dlatego, że szanuję pracę drugiej osoby. Oczywiście, jeżeli ktoś zaserwuje mi gówno zamiast żarcia, to inna sprawa.
Na zachodzie sytuacja oczywiście wygląda inaczej niż u nas, różni się też podejście.
Gdy pracowałem w Szkocji, nie mogłem się nadziwić. Przychodzą ludzie do kantyny i zaledwie maleńki procent z własnym żarciem, większość przepłaca w bufecie, a wielu z nich marnuje to, za co zapłaciło, bo sobie źle obliczyli czas przerwy.
Mnie osobiście stać na to, by żywić się codziennie w barach i innych jadłodajniach, a raz na tydzień pójść do porządnej restauracji, ale tego nie robię i pewnie dlatego tych pieprzonych szkocurów nie rozumiałem.
Z dziewczyną zarabialiśmy tam minimalną krajową, co dawało 200 funtów tygodniowo od łebka. Stać nas było generalnie na co tylko potrzebowaliśmy, a i tak naszym celem było, żeby sobie odłożyć. Nie zmienia to faktu, że nie biedowaliśmy, nie było dziadostwa - wystarczyło przyrządzanie sobie żarcia w domu.
Szkoci jednak się nieustannie burzą. Minimalna krajowa to dla nich suma, po którą nie warto się schylić. Przez lata nie nauczeni zaradności, tę zaradność wyprał im system socjalny, zasiłki i zapomogi. Są osoby, które żyją tylko z tego, że mają dzieci i dostają zasiłek właśnie na dziecko. Ale żeby coś odłożyć - nie. Nic nie upichci samemu, tylko musi iść zeżreć coś tłustego w obskurnej budce. Kasa ucieka.