Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Gdyby twój kolega od kieliszka mniej pił i więcej czasu spędzał na edukacji to by zrozumiał, że wiedzę na temat seksu lepiej przekazać dziecku samemu niż, żeby szukało jej w internecie w pornosach lub uzyskało od rówieśników, którzy od walenia konia mają odciski do kości.
Gdyby była edukacja seksualna to dzieci nie miały by dzieci. 16 latnia karynka z sebusiem wiedzieli by, że trzeba założyć gumę na instrument a nie płodzili kolejnego pasożyta społecznego.
Edukacją seksualna zaspokaja ciekawości dzieci i prawidłowo przekazana wiedza spowoduje, że nie będzie 13 letnich matek i każde dziecko będzie podejmować świadome ruchanie gdy będzie na to odpowiednia pora.
Wiedza o seksie nie jest równoznaczna z rozpoczęciem współżycia.
Jak tego typa nie trawię to tym razem ma rację w tym swoim pierdoleniu.
Też jestem przeciwnikiem pierdolenia o kapuście i bocianach a, że od walenia konia się ślepnie i jezus patrzy a potem idziesz do piekła jak ruchasz w gumie albo bierzesz pigułkę antykoncepcyjną.
I co przez to rozumiesz? Dosłowne opisanie co, kiedy i gdzie wchodzi?
Kurwa wyjątkowo muszę się, niechętnie, zgodzić z Abraxusem...
Abraxiu zanim cie zmiażdżę i ośmieszę to tylko mi jeszcze powiedz- ile lat (w twoim mongolskim mniemaniu) minimalnie powinno mieć dziecko, żeby rozpocząć ,,edukację seksualną"?
I co przez to rozumiesz? Dosłowne opisanie co, kiedy i gdzie wchodzi?
Panie kolego mój monolog jest zakończony.
Jeśli omyłkowo w jakiś sposób wprowadziłem cię w błąd, że niby będę z tobą dyskutował to mam na to bardzo wyjebane.
Abraxiu zanim cie zmiażdżę i ośmieszę to tylko mi jeszcze powiedz- ile lat (w twoim mongolskim mniemaniu) minimalnie powinno mieć dziecko, żeby rozpocząć ,,edukację seksualną"?
I co przez to rozumiesz? Dosłowne opisanie co, kiedy i gdzie wchodzi?
Ja powiem na swoim przykładzie jak to wyglądało.
Ani ojciec ani matka nie pierdolili mi o bocianie ani kapuście nigdy. Ojciec tak ogólnie unikał tematu ale matka mi na pytanie skąd się biorą dzieci wytłumaczyła w miarę logicznie i sensownie jak na potrzeby gówniarza, że kiedy tatuś i mamusia bardzo się kochają to się kochają ze sobą i wyrażają swoją miłość poprzez kochanie się a potem w brzuszku mamusi rośnie dziecko (tak wiem kurwa jak to brzmi ale dziecku tak trzeba tłumaczyć a nie mówić, że stary starej wkładał chuja w pizdę) i jak na wiek w okolicach 8-10 lat to była wystarczająca wiedza.
Potem ojciec mi dał materiał edukacyjny w postaci kasety vhs o dojrzewaniu. (nie, nie pornos tylko autentyczny materiał edukacyjny). Zaspokoiło to jego rodzicielski obowiązek, że ktoś obcy przez kineskop i głośniki opowiedział mi o seksie
Widzisz. Gdyby w Polsce była edukacja seksualna z prawdziwego zdarzenia a nie katolickie pierdolenie oszołomów religijnych: seks jest zły poza seksem księdza z dzieckiem, który jest dobry.
Kościół uczy, że seks przedmałżeński jest zły. Zgadzam się z tym w połowie. Ludzie zanim się pobiorą powinni się sprawdzić najpierw w łóżku. Ale tak już na końcu, kiedy każda inna sfera życia się zgadza. Wówczas, nawet jak początek współżycia nie będzie najlepszy to będzie cierpliwość i czas na rozmowy o potrzebach i dotarcie się. Obecnie wielu ludzi jako pierwszy test partnera/ partnerki obiera ruchanie. Nie będę tłumaczył dlaczego jest to super błąd. Poza tym liczba kurew co w wieku 25 lat mają nastukane 30 partnerów i więcej rośnie. Kościół nigdy nie stwierdził że ksiądz ruchający dziecko robi dobrze. Może jeden debil w sutannie tak zasugerował ale każdy wie że to idiota i nikt go nie bierze na poważnie.
Za walenie konia bóg karze bardziej niż za morderstwo
Nie wiadomo czy Bóg karze czy nie karze, bo nie ma dowodów dobitnych że on w ogóle istnieje. Pewnym jest, że masturbacja taka dobra nie jest, bo może utrudniać późniejsze rozpoczęcia życia seksualnego. Wiadomo, nie można zabronić całkowicie, ale nie może być tak że ktoś wali konia na okrągło, 5 razy dziennie.
(...) dzieci znajduje się w kapuście albo przynosi je bocian i inne "mondrości" kościoła to była by większa świadomość wśród młodych ludzi.
Zależy o jakim wieku mówisz. Dziecko dziecko 6- 7 lat powinno słyszeć o kapustach, zającach, bocianach czy innych gadach bo jego pojmowanie pozwala tylko na takie informacje. Nie ma co się czarować- 12, 13 latkom się takich rzeczy nie opowiada.
Gdyby była edukacja seksualna to dzieci nie miały by dzieci. 16 latnia karynka z sebusiem wiedzieli by, że trzeba założyć gumę na instrument a nie płodzili kolejnego pasożyta społecznego.
Edukacją seksualna zaspokaja ciekawości dzieci i prawidłowo przekazana wiedza spowoduje, że nie będzie 13 letnich matek i każde dziecko będzie podejmować świadome ruchanie gdy będzie na to odpowiednia pora.
Wiedza o seksie nie jest równoznaczna z rozpoczęciem współżycia.
Znowu pierdolenie o Szopenie. Mimo, że młodym kładzie się do łbów że narkotyki to zło i tak część po nie sięga. To, że zaczniesz ,,edukować" nie sprawi że nagle nawet ta głupsza część młodego społeczeństwa nie będzie się parzyć bez gum.
Krótka piłka- dziewczynkom przekazywać informacje że seks jest czymś naturalnym DOPIERO W PEWNYM WIEKU i przy pewnych okolicznościach (bycie z kimś dłużej i lepsze wzajemne poznanie). Nastraszyć- zaczniesz się puszczać to będziesz nikim. Nikt cie nie będzie szanował, nikt cie nie pokocha, umrzesz jako samotna, chora na różne syfy szmata.
Młodym byczkom przekazywać że seks jest okej jak w razie czego jesteś w stanie pogodzić się z przyjściem potomstwa na świat. Należy wytłumaczyć że jak teraz zaleją formę to cały ich świat, wszystko co kochają pójdzie się jebać i trzeba będzie w ciagu 6 miesięcy (bo pozostałe 3 to już trzeba ogarniać) zakończyć dzieciństwo i stać się mężczyzną.
Ogólnie za złapanie gówniaków na ruchaniu powinny być jakieś upokarzające kary.
@up i prawidłowo. W tym temacie szkoła powinna odciążać rodziców.
Problemem jest, że rodzice by chcieli aby ten "kłopotliwy temat" zszedł na barki szkoły a szkoła chce dawać edukację seksualną dopiero w liceach gdzie grubo ponad 3/4 to się już ruchało albo przynajmniej macało.
No i teraz dylemat kiedy uczyć dzieci o seksie i o seksualności?
Ja waliłem konia do świerszczyków w podstawówce. Jestem rocznik 86 czyli pierwszy rocznik gimbazy nowego systemu więc góra 6 klas.
Trzepać zacząłem jakoś w 5-6 klasie czyli miałem z 11 lat.
Sorka za brak precyzji ale pamięć nie młodnieje i jakoś w podstawówce pamiętam akcję gdzie dziewczynkom rozdawano podpaski i tampony.
No z perspektywy czasu to śmiać mi się chce bo chodziła szkola pielęgniarka od klasy do klasy w trakcie lekcji i dawała dziewczynkom po 1 sztuce podpaski i tamponu "na później" bez słowa wyjaśnienia poza tekstem "na później"... większość dziewczyn nie miała pojęcia co to jest i do czego służy a chłopcy zastanawiali się dlaczego oni nic nie dostali.
No i wracając do konkluzji - czy wiek ~11 lat to odpowiedni wiek aby uczyć dzieci?
Dziewczynki dojrzewają wcześniej więc wiek powinien byc uzależniony od wieku dojrzewania chłopca czy dziewczynki?
Temat rzeka.
Mi się po latach poszczęściło. Kumplowi nie i do dziś rucha smutny co popadnie.
@up i prawidłowo. W tym temacie szkoła powinna odciążać rodziców.
Nie, nie prawidłowo i nie powinna. Szkoła powinna wspomagać proces wychowawczy a nie wyręczać w nim rodziców, a myślenie inaczej to wymyślony przez totalitarnych teoretyków pedagogiki PRL-owski zabobon, pokutujący do dziś w polskim nieudolnym systemie edukacji, ciągnąc go w dół coraz bardziej i bardziej.
Widzisz. Gdyby w Polsce była edukacja seksualna z prawdziwego zdarzenia a nie katolickie pierdolenie oszołomów religijnych(...)
To gdzie ty na religie chodziłeś? Do XIII-wiecznego klasztoru benedyktynów? Ja tam na religii z księdzem w karty grałem i poza przygotowaniem do sakramentów i teologicznymi pogadankami nie przypominam sobie żeby którykolwiek pleban silił się na podejmowanie jakichkolwiek niewygodnych tematów.
Problem tkwi nie tam gdzie się go doszukujesz, ale rozdźwięku pomiędzy społecznym konserwatyzmem i uznawaniem seksu za tabu przez starsze pokolenie, a powszechnym dostępem do pornografii i powszechnej dostępności treści, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu pokazane w przestrzeni publicznej zostałyby uznane za nieprzyzwoite. Współcześnie nieaktywność seksualna to powód do wstydu więc presja otoczenia pcha takie potrzebujące poczucia przynależności dzieciaczki do coraz wcześniejszej inicjacji. Jako że większość naszej psychiki i wszystkiego czym ona kieruje kręci się wokół ruchania nie muszę chyba mówić jakie wywołuje to szkody, nie w skali jednostek czy rodzin, ale w skali całego społeczeństwa, czy wręcz gatunku. W społecznościach konserwatywnych gdzie dochowuje się zasady "rucham, ale o tym nie mówie", gdzie pornografia pozostaje tabu, takie problemy, które u nas są codziennością, stanowią margines. W takiej sytuacji edukacja seksualna to tzw. "maść na szczura" - łagodzi problem, ale go nie rozwiązuje. Jest jeszcze kilka aspektów takiego stanu rzeczy, ale szczerze mówiąc to mi się kurwa nie chce aż tyle klepać w klawiaturę
Wojna, nad głowami świszczą kule a brat siostrę w dupę łupie
koniec.
Ale to kurwa chore bo ona nie ma cycków
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów