Byłem dzisiaj jak zwykle na ul. Oczki w prosektorium w zakładzie medycyny sądowej dzięki czemu widziałem na własne oczy jak wygląda ta ,,rana" śp. generała.
Pierwsza sprawa- nie mam i nie dostarczę żadnych dowodów na prawdziwość tej informacji bo mnie wypierdolą, możecie przeczytać, albo po prostu zignorować, nie jestem wam w stanie nic udowodnić, bo gdybym zrobił jakiekolwiek zdjęcia miałbym ostro przejebane.
Do rzeczy- generał ma oderwane pół głowy. Nie posiada części czaszki, mówią, że obrażenia jak po serii z kałacha w głowę (oczywiście nie oficjalnie, bo mówił mi to jeden chłopak który od lat zajmuje się tam zwłokami). Od razu jak go przywieźli to dali zwłoki na rentgen, sekcje robią dopiero teraz bo w weekendy nie pracują.
Żadne media o tym nie napiszą, nie znam lepszego portalu żeby o tym napisać, ale to w temacie tej rozbieżności informacji w mediach n/t ran/rany.
Aha, nie był ubrany w mudnur, tylko luźne ubrania takie w jakich chodzi się po domu.
EDIT- w nawiązaniu do komentarzy- nie mam na celu rozdmuchiwać ,,atmosfery spisku". W zasadzie to co widziałem, może równie dobrze świadczyć o samobójstwie. Gość którego zacytowałem niedosłownie od paru lat nosi tam zwłoki, asystuje przy sekcjach, pobieraniu próbek itd. nie jest to żaden spec czy śledczy, po prostu tylko z nim miałem okazję rozmawiać.