Będąc w takiej sytuacji jak latynogównoland, masz dwa wyjścia:
a) pełna liberalizacja wszelakich narkotyków i ich produkcji, rezygnacja państwa z prób monopolizacji i licencjonowania produkcji (Kalifornia próbowała zrobić sobie z upraw konopii dodatek do budżetu- skutek był taki, że kartele zaczęły zakładać tam nielegalne plantacje i mają jeszcze większy problem niż przedtem)
b) zamknięcie granic, wprowadzenie stanu wojennego, wojna totalna z kartelami i pacyfikacja faweli. Giną dziesiątki tysięcy, jeszcze więcej zostaje bez jakiegokolwiek dochodu. Ale totalna pacyfikacja jest jak najbardziej skuteczna, popatrz: I Republika francuska, ZSRR.
Ach no ale gdzie tam, w latynogównolandii nikt się na to nie poważy. Bo, to śmierdzące małpy, i jak na małpy przystało, obszczane tchórze.