pewne kobieta z miasta bedac u swojej siostry na wsi w wakacje chciala kupic sobie typowych wiejskich kurzych jajek. wiec idze do najblizszego godpodarstwa rolnego i pyta:
-dzien dobry. pani gospodyni, mogla by mi pani sprzedac troche kurzych jajek?
-oczywiscie, zaraz przyniose z kurnika.
gospodyni poszla do kurnika po chwili przychodzi z koszykiem jaj. ta kobieta z miasta tak patrzy, jakies wieksze te jaja niz do tej pory widziala. pyta sie:
-to napewno jajka kurze? jakies takie duze jak na kurze, moze pani sie pomylila i mi indycze dala?
-nie to sa kurze, napewno. mowie pani.
-mi sie jednak wydaje ze to sa indycze, takie wielkie cos...
-oj mowie pani ze kurze zreszta czeka pani zawolam koguta sam pani powie.
kogut przychodzi, tak patrzy na te jaja i mowi:
-jo, to sa kurze, ale indyk ma wjebane!
-dzien dobry. pani gospodyni, mogla by mi pani sprzedac troche kurzych jajek?
-oczywiscie, zaraz przyniose z kurnika.
gospodyni poszla do kurnika po chwili przychodzi z koszykiem jaj. ta kobieta z miasta tak patrzy, jakies wieksze te jaja niz do tej pory widziala. pyta sie:
-to napewno jajka kurze? jakies takie duze jak na kurze, moze pani sie pomylila i mi indycze dala?
-nie to sa kurze, napewno. mowie pani.
-mi sie jednak wydaje ze to sa indycze, takie wielkie cos...
-oj mowie pani ze kurze zreszta czeka pani zawolam koguta sam pani powie.
kogut przychodzi, tak patrzy na te jaja i mowi:
-jo, to sa kurze, ale indyk ma wjebane!