Wybieram się na ryby. Pakuję tam te wszystkie klamoty i głośno myślę:
- Wędki, haczyki z przyponami, błystki, sprężynka, zanęta, robaki. Wszystko mam.
Na to ojciec do mnie:
- A mydło masz?
- A po co mi mydło?
- Żebyś sobie ręce umył jak gówno złowisz.
- Wędki, haczyki z przyponami, błystki, sprężynka, zanęta, robaki. Wszystko mam.
Na to ojciec do mnie:
- A mydło masz?
- A po co mi mydło?
- Żebyś sobie ręce umył jak gówno złowisz.