Te szkolenie nie jest dla pracowników call center- oni nie łażą po osiedlach... Kiedyś pracowałem w takim gównie (dokładnie w tym samym, przedstawicielstwo Cyfry plus), wytrzymałem dwa tygodnie. Gadać z ludźmi potrafie, ale, na nieszczęscie, wymagane jest mydlenie oczu, "podbijanie stawki", powolne odsłanianie klientom korzyści i inne marketnigowe sztuczki, których zresztą uczyli nas na szkoleniach, tyle że teoria teorią, a praktyka wygladała zupełnie inaczej. Przykładowo, ćwiczenie "wejśc" do domu, ćwiczę z innym akwizytorem, udającym lokatora- wygląda to tak, że po zapukaniu, mówie skąd jestem, bajeczka o zmianie telewizji, a gościu bez niczego wpuszcza mnie do środka. W rzeczywistości pada jeszcze setka pytan typu " a skąd pan, a po co, a co sprzedaje" itp. czyli całe szkolenia są gówno warte. No i w momencie, kiedy oni mnie wprost pytają, co to jest i ile kosztuje, ja miałem dalej i niezbicie pierdolić farmazony i "zaprzyjaźniać" się z klientem, a tego akurat nie potrafiłem, bo jak mnie koleś pytał, ile to kosztuje, to od razu odpowiedałem- czyli, jak widać, nie nadawałem się do tej pracy. Ale jedno musze przyznać, tam gdzie pracowałem, nie było parcia na emerytów i osoby, które wyglądały na takie, które nie myślą nad tym co kupują- sam szef mówił, że jak widzę 90-letnią babinkę w drzwiach, to dać sobie spokój, bo lepiej nie podpisać jednej czy dwóch umów, niż potem sąsiedzi i rodzina mieli robić antyreklamę, że firma oszukuję starych i zniedołężniałych. Ale i tak robota chujowa, bo płatne od umowy (aczkolwiek, jak ktoś ma dusze skurwysyna, dobrą gadanę i samozaparcie, to dziennie nawet kilkaset zł mógł wyciągnąć- to fakt).