A no są na to sposoby, chociażby takie:
Firma MGM z Marek złożyła wniosek o upadłość, bo fiskus nie oddał jej zajętych 23,5 mln zł i nie wypłacił 9 mln zł zaległego VAT-u.
(...)
"w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy MGM kontrolowało ponad 40 urzędników skarbowych, a firma przedstawiła kilkadziesiąt tysięcy dokumentów w ramach kilku równoległych kontroli."
Tu wstrzymać VAT, tam zająć na poczet VATu... dojebać tyle kontroli, żeby można było tą kasę trzymać jak najdłużej się da i można robić prezentacje, ile to wpływów z VATu się robi.
Dodam tylko, że "wpływy" z VAT rosną bo mnóstwo przedsiębiorców przestało odliczać to co im się należy, bo procedura jest skomplikowana (benzyna, sprzęty, usługi i wyposażenie do biura, które może się zdarzyć, że i prywatnie raz na rok się użyje) i lepiej odpuścić, niż narazić się właśnie na takie "przyjemności" jak
- kontrola skarbowa
- wstrzymanie zwrotu VATu (nie tylko tego wątpliwego, bo z automatu wstrzymywane jest wszytko nawet to co się w 100% należy).
Więc to nie tylko ściągalność się poprawia, ale też zniechęcanie i zastraszanie do odliczania nawet tego co się należy... no i oczywiście najwięcej tego cudu to jest poprzez wstrzymywanie i zajmowanie środków na okres kontroli.
Pomijając, że te mityczne 15-20% zwiększenie ściągalności w okresie styczeń-listopad... to jakieś 5% to wynik tylko i wyłącznie inflacji i PKB.
A jakby polikwidować większość podatków i rozsądnie zmniejszyć resztę, zrezygnować ze wszystkich ulg i odliczeń, to od razu okazało by się, że problemów ze ściągalnością podatków nie ma żadnych.
źródło: money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/mgm-upadlosc-fiskus-podatki-vat...