A gruba Paniusia w niebieskim jak niby nic się nie stało poszła sobie dalej
wiesz co? Też bym poszedł. Wina kierowcy bezsporna, jest nagranie, w chujom świadków no i właśnie świadków. Potrącenie śmiertelne -> czekasz na policję 2 godziny, składanie zeznań ->sprawa w sądzie. Wzywanie świadków. Musisz się stawić, stracić pół dnia oczekując na swoją kolej, jak masz pecha i np. sędzia wykituje zanim wyda wyrok wracasz za jakiś czas zeznawać jeszcze raz-> odwołanie od wyroku i... zgadnij co?
PS Co innego gdybym był jedynym świadkiem potrącenia pieszego, który wtargnął niespodziewanie komuś na jezdnię, wtedy bym na tą policję z początku opowiadania zaczekał.
wiesz co? Też bym poszedł. Wina kierowcy bezsporna, jest nagranie, w chujom świadków no i właśnie świadków. Potrącenie śmiertelne -> czekasz na policję 2 godziny, składanie zeznań ->sprawa w sądzie. Wzywanie świadków. Musisz się stawić, stracić pół dnia oczekując na swoją kolej, jak masz pecha i np. sędzia wykituje zanim wyda wyrok wracasz za jakiś czas zeznawać jeszcze raz-> odwołanie od wyroku i... zgadnij co?
PS Co innego gdybym był jedynym świadkiem potrącenia pieszego, który wtargnął niespodziewanie komuś na jezdnię, wtedy bym na tą policję z początku opowiadania zaczekał.
Typowy Janusz. Nie mnie potrąciło to spierdolę, żeby przypadkiem nie musieć zadzwonić na pogotowie. Bo niby po co komuś pomagać, skoro nic z tego nie będę miał.
Weź się chłopie pierdolnij w łeb i zacznij myśleć jak cywilizowany człowiek.
Normalni ludzie w takiej sytuacji krzyczą, łapią się za głowę, próbują pomóc, podbiegają i robią wiele innych najczęściej niepotrzebnych rzeczy.
Widziałeś kiedyś takie potrącenie z bliska? Wielu myśli, że w takiej sytuacji wie jak się zachowa, ale życie jest inne. Jeden stanie jak wryty, inny chwyci za telefon dzwonić po pomoc (albo nagrywać filmik), trzeci podrapie po dupie a czwarty wyprze ze swojej świadomości to, co się stało - bo nie chce widzieć ludzkiego cierpienia, krwi, łez, śmierci.
Typowy Janusz. Nie mnie potrąciło to spierdolę, żeby przypadkiem nie musieć zadzwonić na pogotowie. Bo niby po co komuś pomagać, skoro nic z tego nie będę miał.
Weź się chłopie pierdolnij w łeb i zacznij myśleć jak cywilizowany człowiek.
Człowieku nie było czego zbierać przy takim jebnięciu, przy odrobinie szczęścia czaszka i kręgosłup jebły w chwili uderzenia, przy mniejszym dogorywał ze dwa dni na OIOMie, tak czy owak
Prawa ruchu drogowego są tak skonstruowane by zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia wypadku, gdy zawini tylko jedna strona. Tzn żeby do niego doszło to obydwie muszą zawinić, albo tylko jedna, ale musi popełnić jakiś duży błąd.
No i popatrzcie się na światła. Dziadek podjął decyzje o przejściu w 23 sekundzie, jak kierowca miał jeszcze żółte czyli dziadek miał na pewno czerwone.
Co prawda popatrzył się w lewo w 22 sekundzie, ale kierowca który chciał jeszcze zdążyć na żółtym (co było niemożliwością zważywszy na jego odległość od świateł) był tak daleko że dziadek nie wziął pod uwagę że będzie chciał jeszcze przejechać.
Tym oto sposobem dziadek nauczył się że jeżeli łamie się prawo drogowe to naprawdę trzeba zachować szczególną ostrożność.
Oczywiście chuj w dupę gościowi który prowadził samochód.