poranek w lesie. cisza. spokoj. jedynie delikatny sipew ptakow przebija sie
przez cisze. pierwsze promyki slonca zaczynaja sie przebijac prze korony
drzew oswietlajac liscie pokryte rosą. zwierzatka budza sie ze snu i wolna
krocza po mchu i igliwiu. wiewioreczka zakopuje orzeszka. sarenka skubie
delikatne listki. krecic poprawia swoj kopczyk. zajaczek kica wesolo.
ptaszek karmi robaczkami swe nowo wyklute malenstwa.
nagle czuc niepokoj. zwierzeta podnosza glowy i nasluchuja. spiew ptakow
milknie. panuje dziwna cisza. poprzez drzewa zaczyna pojawiac sie jakis
ksztalt. jest wielki.
okazuje sie ze przez las przedziera sie ogromna kula kurzu. kotluje sie.
zbliza sie tratujac wszytsko na swej drodze. zwierzeta zaczynaja paniczna
ucieczke.
potezny twor pyłu, igliwia, sciółki lesnej i wszytkiego co zostaje
stratowane przebija sie z niszczycielska sila. nagle wypada na lesna polane
i zatrzymuje sie.
kurz zaczyna powoli opadac. wyłania sie powoli jakis ksztalt. slychac
miarowy oddech.
pył opada i okazuje sie ze na planie stoi stado jeży.setki,a nawet tysiące jeży ciężko dyszą ze
zmęczenia. rozgladaja sie po polanie. nagle przed szereg wysuwa sie jeż
przywodca i mowi zadowolony:
Jak mustangi,kurwa... jak mustangi!!!
przez cisze. pierwsze promyki slonca zaczynaja sie przebijac prze korony
drzew oswietlajac liscie pokryte rosą. zwierzatka budza sie ze snu i wolna
krocza po mchu i igliwiu. wiewioreczka zakopuje orzeszka. sarenka skubie
delikatne listki. krecic poprawia swoj kopczyk. zajaczek kica wesolo.
ptaszek karmi robaczkami swe nowo wyklute malenstwa.
nagle czuc niepokoj. zwierzeta podnosza glowy i nasluchuja. spiew ptakow
milknie. panuje dziwna cisza. poprzez drzewa zaczyna pojawiac sie jakis
ksztalt. jest wielki.
okazuje sie ze przez las przedziera sie ogromna kula kurzu. kotluje sie.
zbliza sie tratujac wszytsko na swej drodze. zwierzeta zaczynaja paniczna
ucieczke.
potezny twor pyłu, igliwia, sciółki lesnej i wszytkiego co zostaje
stratowane przebija sie z niszczycielska sila. nagle wypada na lesna polane
i zatrzymuje sie.
kurz zaczyna powoli opadac. wyłania sie powoli jakis ksztalt. slychac
miarowy oddech.
pył opada i okazuje sie ze na planie stoi stado jeży.setki,a nawet tysiące jeży ciężko dyszą ze
zmęczenia. rozgladaja sie po polanie. nagle przed szereg wysuwa sie jeż
przywodca i mowi zadowolony:
Jak mustangi,kurwa... jak mustangi!!!