📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:34
📌
Konflikt izraelsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 17:47
Witaj użytkowniku sadistic.pl,
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Hendrix podpalił łącznie 2 gitary, z tej o ile pamiętam z tej zachował się tylko gryf (mogę się mylić), druga natomiast została podpalona w Astorii. Ten egzemplarz zachował się jednak (jak na spaloną gitarę) całkiem nieźle. W 2008 został wystawiony na aukcję, jego szacowana wartość wynosiła 1 mln $. Nie mam niestety pojęcia za ile została sprzedana Dla porównania najdroższa gitara sprzedana do tego czasu na aukcji kosztowała 1,8 mln$ i również należała do Hendrixa - grał na niej na festiwalu Woodstock w 1969 roku. Tu macie fotki tego spalonego stratocastera z Astorii:
A cała historia z podpalaniem gitar była dosyć błacha - Hendrix dostał w 1967 wizę do UK (?) na bardzo krótki czas, chciał więc wywrzeć na publice jak najlepsze wrażenie. Jak widać udało mu się to, do dzisiaj mówi się o tym wydarzeniu.
Napisałem, żeby to wszystko miało ręce i nogi.
A cała historia z podpalaniem gitar była dosyć błacha - Hendrix dostał w 1967 wizę do UK (?) na bardzo krótki czas, chciał więc wywrzeć na publice jak najlepsze wrażenie. Jak widać udało mu się to, do dzisiaj mówi się o tym wydarzeniu.
Napisałem, żeby to wszystko miało ręce i nogi.
kolejny walinęty ćpun który nie potrafił sobie poradzić z nagłym napływem dużej forsy. Muzyka może i tam dobra, ale sam Jimmi to tj. większość gwiazd tamtych lat - debil.
Podczas występu na tym festiwalu Jimmy przepisał na nowo elementarz muzyki rockowej- tyle w temacie. Nie bez powodu jest w kazdym rankingu na szczycie najlepszych gitarzystów
Nietakjaktrzeba, tamte czasy to trochę inny biznes muzyczny. Dopiero ujawniał on swoje rozmiary. Muzycy w tamtych czasach zarabiali bardzo mało, grali dla przyjemności, nikt nie wiedział wtedy dokładnie ile to całe granie jest warte. Nie to co teraz, że jakiś zespół w zapyziałej Polsce nie wyjdzie na scenę zagrać 3 numery z playbacku jeśli nie dostanie 50 000 zł na głowę. Grube ryby siedzące na górze doskonale wiedziały że muzycy niebardzo znają wartość swojej pracy, chciały więc zatrzymać takiego przy sobie, płacąc mu jak najmniej i dbając o to, żeby był zadowolony. Tacy ludzie płacili zespołowi w narkotykach (bo sex, drugs and rock&roll, nie?), dostarczali samochody, jak zadzwoniłeś to i dom dostałeś, ale hajsu nie widziałeś (wyjątkiem był Elvis). Dobry przykład: Black Sabbath - panowie nie zobaczyli ani grosza do wydania bodaj 4 płyty. Dostawali miski pełne kokainy, dupy i byli zadowoleni. Kolejny przykład - Grand Funk Railroad. Oni byli troszkę mniej rockandrollowi niż BS, grali codziennie dla kilkudziesięcio tysięcznej publiczności za tak marny grosz, że ledwo sobie hotel opłacali (tak! musieli opłacać hotel!). Gdy w końcu powiedzieli managerowi, że coś jest nie tak, ten pozwał ich do sądu, kapela znikła ze sceny muzycznej i jej członkowie zadłużyli się na milionowe sumy żeby zapłacić panu managerowi odszkodowanie.
Piękne czasy, co?
Piękne czasy, co?
I to jest show! Hendrix, Angus, Buddy Rich, Jackson... A nie nastolatki kręcące dupą, bieber łapiący się za jaja i pseudo-męskie cioty promowane przez jeszcze większe cioty.
j2m2, też chuj prawda. Masa takich było i wtedy, po prostu legendy zostają w pamięci a o gnoju wszyscy zapominają. O dzisiejszej muzie za 30 lat będą mówili tak samo.
@Roszp - no tak, panom z BS tak źle się powodziło, że jeszcze przed wydaniem pierwszej płyty wszyscy mogli sobie pozwolić na to, żeby rzucić robotę, Clapton po odejściu z The Cream był już notowany jako milioner w UK (a to przecież był dopiero początek jego kariery), panowie z Led Zeppelin jeszcze przed nagraniem pierwszej płyty dostali od Atlantic Records 200 000 USD tytułem zaliczki dla zespołu (była to w owym czasie najwyższa suma przyznana nowopowstałej grupie, żeby przybliżyć ile to kasy - Ford Mustang, nówka rocznik 1967 kosztował wtedy około 6 tysięcy dolarów czyli na dzisiejsze byłoby to około 2-3 milionów) za pieniądze z drugiej płyty kupili sobie po willi na wsi (willę Roberta Planta i okoliczne tereny widać na filmie "The Song Remains the Same"). O muzykach wjeżdzających Rolls-Roycami do basenów już nawet nie wspomnę
bloodwar, to że wszyscy w BS rzucili robotę nie było odzwierciedleniem tego, że dobrze im się żyło,a le tego że chciali opuścić te zapyziane dzielnice robotnicze i poświęcić się muzyce. Wszyscy uważali, że jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz się temu poświęceić całkowicie. Myślisz że mieli fajnie, grając w klubach po 12 godzin dziennie, zdzierając sobie przy tym palce do krwi, robiąc to codziennie za kilka piw i nocleg? Tak wyglądała ich "trasa koncertowa" mniej-więcej w czasie nagrywania pierwszej płyty.
Cream to była supergrupa! każdy z muzyków tam występujących miał już status gwiazdy, Clapton też - to nie był początek jego kariery. Trochę inna sytuacja, nie uważasz?
LZ to faktycznie była inna rzecz. Ktoś po prostu zauważył w nich potencjał i zainwestował hajs. Dobrze trafili, tyle.
Cream to była supergrupa! każdy z muzyków tam występujących miał już status gwiazdy, Clapton też - to nie był początek jego kariery. Trochę inna sytuacja, nie uważasz?
LZ to faktycznie była inna rzecz. Ktoś po prostu zauważył w nich potencjał i zainwestował hajs. Dobrze trafili, tyle.
jakby ktoś chciał zobaczyć jak płonąca gitara rzeczywiście wyglądała na rynku są dostępne jej repliki. Gitara to Fender Stratocaster Monterey Pop flickr.com/photos/metropolismusic/2729383628/ grafika i specyfikacje gitary są tworzone na wzór tej co jimi spalił.
a woodstock 69 ?!!!!!!!!!!!!
Hendrix do tej pory jest uważany za boga gitary gdyż używał jej jedynie jako narzędzia do wyrażenia swoich dzikich emocji i wyszło mu to zajebiście (widać to choćby na takich koncertach jak ten w Monterey, gdzie Jimi potrafił idealnie dostroić się do tłumu i wiedział że już nic nie może więcej zrobić żeby ich rozgrzać. Poprostu musiał spalić tą gitarę). Na chwilę obecną zbyt wiele ludzi skupia się jedynie na technice i nie potrafi dostrzec głębi i przekazu w jego muzyce. Właściwie to może i dobrze, niech te sku*wiele słuchają złotych przebojów, poodpierdalają sobie na wiejskiej wixie pijąc wóde i baniując się jak Krishowcy na broodstock'u. On poprostu grał swoje a ktoś to dostrzegł i wypchnął go na scene. Równie dobrze mógł sobie grać w domu i świat by o nim nie usłyszał, a takich ludzi teraz brakuje. I chuj. Peace.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów